Comolli: Praca przynosi zysk
Damien Comolli opowiadał dziś o swojej satysfakcji tym, jakie korzyści przyniosła wielka decyzja podjęta w styczniu przez Liverpool Football Club.
The Reds zastąpili Roya Hodgsona Kennym Dalglishem w pierwszy weekend 2011 roku, a Szkot, wspomagany przez swojego nowego współpracownika, Steve'a Clarke'a, pomógł pokierować losem klubu, podnosząc go z 12-go miejsca w tabeli Premier League na krawędź eliminacj Ligi Europy.
Taka forma wiązała się z oddaniem przed właścicieli klubu, Fenway Sports Group, trzyletniego kontraktu do podpisu przez Dalglisha i Clarke'a.
W tym samym czasie, w ostatnim, gorączkowym dniu styczniowego okienka transferowego, Fernando Torres został sprzedany do Chelsea, kiedy para napastników Luisa Suareza i Andy'ego Carroll'a zasiliła szeregi Liverpoolu, łamiącego rekord transferowy dwukrotnie w ciągu 24-ech godzin.
Comolli przekonuje, że praca wykonana przez The Reds w styczniu się zwraca, a on był skłonny wychwalać siłę pracowniczej relacji, ktora istnieje między nim, Dalglishem, Clarkiem, dyrektorem zarządzającym Ianem Ayre'm, głównym właścicielem Johnem Henry'm i przewodniczącym Tomem Werner'em.
- Kiedy przyszedł Kenny, uważam że sobie nawzajem i innym pokazaliśmy, iż nasza czwórka i dwójka właścicieli pracuje razem bardzo dobrze, kiedy przychodzi czas kryzysowych decyzji – powiedział reporterom w Melwood dyrektor do spraw piłki nożnej.
- Oto, czego dokonaliśmy w styczniu i myślę, że cieszyliśmy się z tej chwili. Wszystkie decyzje podjęte w styczniu zaczynają nam odpłacać – i mam nadzieję, że będą odpłacały przez długi czas.
- Moja rola niewiele się zmieniła. To relacja pracownicza, aktualnie bazująca na mówiącym o wszystkim Kenny'm, wielu piłkarzach, przyszłości i teraźniejszości, więc niewiele się zmieniło.
-To była świetna przygoda, ponieważ stopniowo rezultaty uległy ogromnemu poprawieniu oraz, ponownie, dlatego, że nasze styczniowe dokonania nam odpłacają.
Wiadomość o stałym zatrudnieniu Dalglisha została potwierdzona w czwartkowe popołudnie, po tym, jak 60-cio latek został zatrudniony jako menadżer tymczasowy, do końca obecnego sezonu.
Comolli uważa jednak, że decyzja o zatrudnieniu Szkota zarządzającego odrabianiem strat Liverpoolu w tabeli ligowej była czymś oczywistym.
- Nie rozglądaliśmy się. Jak oświadczył John Henry, bardzo wcześnie wiedzieliśmy, że Kenny był odpowiednią osobą. Tak, jak w sytuacji ze Steve'm Clarkiem, kiedy wiedzieliśmy, że mamy odpowiednich asystentów, by wiedzieć, że Kenny czerpie od nich wsparcie, a gracze otrzymują dobre szkolenie.
- Jeśli pamiętacie, co powiedziałem w styczniu, mówiliśmy o zarządzaniu drużyną, stylu gry i ofensywnym footballu – i to dokładnie zobaczyliśmy.
- Sądzę, że nie ma nikogo lepszego, niż Kenny, by wyjaśnić, na czym polega tożsamość tego klubu.
-
Widzieliśmy to, co spodziewaliśmy się zobaczyć i to jest powód, dla którego nigdzie indziej nie szukaliśmy i z nikim innym nie rozmawialiśmy.
- Byłem właściwie zaskoczony, że tak niewiele pojawiło się spekulacji i nikt nie był wiązany z tym stanowiskiem w Europie, na świecie i w prasie.
- Pytałem o to sam siebie i powodem jest to, że dla każdego było to oczywiste.
Nie tylko seniorska drużyna rozkwitła pod kuratelą Dalglisha, włącznie z lubianymi absolwentami Akademii Martinem Kelly'm, Jay'em Spearing'iem, Johnnem Flanagan'em i Jackiem Robinson'em, którzy sprawiają dobre wrażenie w pierwszej drużynie.
- Jest zawsze łatwiej pracować, kiedy odnosisz pozytywne rezultaty i grasz tak, jak w poniedziałek. Jest łatwiej robić cokolwiek, co wiąże się z klubem piłkarskim – kontynuuował Comolli.
- Oczywiście, jak każdy inny, byłem pod wrażeniem sposobu, w jaki – włączając w to Steve'a – odwrócili oni losy sezonu, jakość naszej gry, entuzjazm, pewność piłkarzy. Byłem zdumiony tym, jak Kenny wprowadzał bardzo młodych graczy do zespołu.
- Jeśli zastanowisz się nad 20-toma najmłodszymi piłkarzami, którzy w tym sezonie grali w Premier League, my mamy trzech – Jonjo (Shelvey), Jack Robinson i Flanno (John Flanagan) – i to wszystko jest zasługą Kenny'ego.
Teraz, kiedy potwierdzono objęcie stanowiska przez Dalglisha, reporterzy dociekali, czy Comolli zaczął już pracę nad planem wzmocnień składu w tym lecie.
Jednakże Francuz z niecierpliwością wskazał, że na wszystkich wywarł wrażenie poziom gry, o ktorym mówi się w kontekście zespołu od czasu ostatnich zakupów w styczniu, przekonując, że wszyscy na Anfield byli skoncentrowani na próbach zakończenia sezonu z maksymalną pulą punktów do zdobycia.
- Taka jest gra – gracze przychodzą i odchodzą – powiedział.
- Musimy szanować to, czego obecni gracze dokonali w tym sezonie.
- Od stycznia poczynili olbrzymi postęp. Jeśli weźmiecie średnią punktów za każdy mecz od stycznia, jesteśmy drudzy w lidze i to jest fantastyczny obrót sprawy.
- Przed nami dwa niezwykle istotne mecze, które musimy rozegrać, i na których musimy skupić się bardziej, niż na tym, kto przyjdzie, a kto odejdzie z klubu – to należy odłożyć na później.
- Wiemy, co robimy, ale absolutnie skupimy się na tym sezonie.
W tym samym czasie dziennikarz odpytywał Comolli'ego ze zmian, których doświadczył w Liverpoolu od czasu swojego przybycia na Anfield w Listopadzie 2010 roku.
- Atmosfera bardzo różni się od poprzedniej, ponieważ wygrywamy mecze – odpowiedział.
- Kiedy wygrywasz mnóstwo meczy i grasz świetny football, to zmienia atmosferę miejsca, więc to prawdopodobnie pierwsza sprawa.
- Przez klub przemawia wielka pewność, wiara we własne możliwości i entuzjazm graczy, ale także sztabu.
- Wracając do tematu młodych graczy, jest świetną motywacją dla każdego związanego z Akademią, że mamy w tej chwili trzech, czterech, czy pięciu graczy, którzy przebili się do pierwszego składuz Akademii.
- To bardzo mocny bilans, który niesamowicie zjednoczył klub – zakończył Comolli
Komentarze (0)