Wywiad z kibicem Tottenhamu
Kibic Spurs i dziennikarz Sportinglife.com, David Tickner, w wywiadzie dla oficjalnej strony Liverpoolu dzieli się swoją opinią na temat niedzielnego spotkania.
Jak nastroje przed wyjazdem na Anfield?
Bez entuzjazmu, co trochę mnie denerwuje. Mimo że wizyty w Liverpoolu rzadko kiedy były dla nas udane, zawsze były to jedne z moich ulubionych spotkań w terminarzu. Prawdę mówiąc wolałbym jednak, żeby ten sezon już się skończył. Mieliśmy mnóstwo frajdy przez ostatnich 10 miesięcy, ale sezon ten zaczyna przypominać imprezę, która trochę się przeciągnęła i należałoby rozejść się do swoich domów zanim zrobimy z siebie kompletnych głupków.
Myślisz, że zajmiecie miejsce uprawniające do gry w Lidze Europy?
Nie.
A chcecie w ogóle je zająć?
Nie. Prawdę mówiąc nie jest to takie proste. Jeśli pomyślałbym choć przez chwilę, że mamy realną szansę na zwycięstwo w tych rozgrywkach, to może zmieniłbym zdanie. Nie ma zbyt wielu trofeów do wygrania w trakcie sezonu a te krajowe nie staną się z dnia na dzień łatwiejsze. Problemem są czwartkowe wieczory, które niszczą sezon. Jest zwyczajnie zbyt wiele gier do rozegrania zanim rozgrywki staną się choć trochę interesujące. A jak już do tego etapu dotrzesz to z definicji mogą się one skończyć dość szybko, o czym zarówno Wy jak i City mogliście się w bieżącym sezonie przekonać. Myślę, że z tych właśnie powodów Redknapp nie chce Ligi Europy na White Hart Lane. Ten puchar jest nieco podobny do Carling Cup. Jeśli w nim grasz to chcesz go wygrać za wszelką cenę – zwycięzcy zawsze są zachwyceni – ale kiedy z niego odpadniesz, nawet nie zwracasz na niego uwagi. Przynajmniej dopóki Arsenal nie zrobi z siebie pośmiewiska w finale.
Jak myślisz, co spowodowało, że po dobrym starcie wasza forma tak spadła?
Po zwycięstwie na San Siro przestaliśmy skupiać się na lidze. Nasz sezon miał dwa zwroty, oba z udziałem Petera Croucha – jego bramka w Mediolanie i czerwona kartka w Madrycie. Od tamtego momentu nie jesteśmy sobą.
Kluczowe pojedynki w niedzielę?
Ktokolwiek zagra w Liverpoolu na prawym skrzydle przeciw naszemu lewemu obrońcy. Bez Assou (Ekotto) nie wygląda ona najlepiej. Musi tam grać Danny Rose, który nie jest ani lewym obrońcą ani piłkarzem na poziomie Premier League. Środek pola jak zwykle będzie kluczem. Jeśli Modric i Sandro będą potrafili przejąć inicjatywę, wtedy mamy szanse.
Kogo się obawiasz?
Suareza. Zostałem wyśmiany, kiedy powiedziałem, ze jest lepszą wersją Teveza, ale to prawda. Wnosi olbrzymie poświęcenie, ma szybką nogę, dużo widzi na boisku a wszystko to okrasza szczyptą magii. Światowa klasa. Mój cichy faworyt na przyszłorocznego gracza sezonu. Poza tym Maxi. Tak sobie myślę, że warto zwrócić uwagę w czasie meczu na kogoś, kto strzelił siedem bramek w trzech ostatnich spotkaniach.
Wzloty i upadki w tym sezonie?
Oczywiste wzloty to zwycięstwa z Milanem i Interem. Oba były jak najbardziej zasłużone i były to jedne z lepszych występów odkąd kibicuję Spurs. Wygrana z Interem była może bardzej emocjonująca, ale więcej satysfakcji mieliśmy po meczu z Milanem. Graliśmy wtedy jak poukładana drużyna – kontrolowana agresja w odbiorze piłki, obrona nie do przejścia i śmiercionośne kontrataki. Triumf 3:2 na the Emirates również był świetny, głównie dlatego, że był on kompletnie niezasłużony. Wygrana 1:0 z Chelsea też nie była zła...
Do upadków zaliczyć należy przede wszystkim serię rozczarowujących remisów na White Hart Lane w meczach z zespołami z dołu tabeli. Niezależnie od tego co mówi Harry, straciliśmy we frajerski sposób całą masę punktów, których teraz brakuje do miejsca w pierwszej czwórce.
Było by znacznie więcej pytań na temat przyszłości Redknappa, gdyby nie był on ulubieńcem mediów...
Niepodważalnie. Zwłaszcza, gdyby nie był Anglikiem. Jedno zwycięstwo w 10 spotkaniach to forma zespołów szykujących się do spadku z ligi. Gdybyśmy w ten sposób zaczęli sezon, to straciłby pracę. Oczywiście, byłoby to nieco szalone, ale nikt by nie mógł powiedzieć, że to nieracjonalne zadawać takie pytania o menadżera, który nie był w stanie zmusić swoich piłkarzy do większego wysiłku, kiedy wciąż tyle zostało do ugrania. Jego ciągłe próby zwalania winy na wszystko i wszystkich, tylko nie na siebie, gdy coś idzie nie po jego myśli, zaczynają się mścić. Mimo to niewielu fanów Tottenhamu by narzekało, gdyby przed startem sezonu wiedzieli, że ich zespół zakończy sezon w pierwszej szóstce a do tego zaliczy tak niesamowity debiut w Lidze Mistrzów.
Nadzieje na lato?
Mimo fatalnej formy w ostatnich tygodniach wciąż mamy całkiem mocny skład. Jeśli udałoby się wyczarować skądś napastnika, który zapewni 20 bramek w sezonie oraz sprowadzić solidnego środkowego obrońcę, który zastąpi wiecznie kontuzjowanych Kinga i Woodgate'a, a także upewnić się, że nie będziemy musieli polegać w każdym meczu na Gallasie, to pozostałoby upewnić się tylko, że nie stracimy Modricia. Może i nie wygrał on nagrody na zawodnika roku ani nie wywołuje nadmiernej ekscytacji u Andy'ego Graya, ale w wyścigu o tytuł najlepszego gracza Tottenhamu w tym sezonie wygrał ze zdecydowaną przewagą. Osobiście uważam, że Barcelona szuka pomocników nie w tej drużynie z północnego Londynu co powinna, ale nie będę przez to narzekał. Miejmy nadzieję, że Harry się przekona latem, że Sandro bliżej do Patricka Vieiry niż Claude'a Makelele i przekonamy się na co stać Brazylijczyka. Według mojej prognozy za rok będzie wart około 20 milionów funtów. A jeśli Real Madryt będzie chciał nam odstąpić kolejnego Galactico po promocyjnej cenie ostatniego dnia okienka transferowego, to nie mam nic przeciwko.
Jaki wynik padnie w niedzielę?
Pewna wygrana gospodarzy. Jeśli miałbym obstawiać u bukmachera to typowałbym prowadzenie Liverpoolu do przerwy oraz Wasze końcowe zwycięstwo.
Komentarze (0)