TOP 3 Bradleya
W niedzielne popołudnie The Reds nie pokazali pełni swoich możliwości i ulegli Tottenhamowi na własnym stadionie 0:2. Komentator oficjalnej strony klubu John Bradley wybrał trójkę jego zdaniem najlepszych graczy Liverpoolu w tym spotkaniu.
1. John Flanagan
Chociaż przełom w jego karierze nastąpił dopiero kilka tygodni temu, John wygląda jakby spędził na boiskach Premier League całe lata. Rywale bez wątpienia upatrywali w nim słabego punktu i na jego osobie skupiali ataki, ale po raz kolejny wyszedł z testu zwycięski. Jego podejście do każdego meczu jest wyjątkowe i mało który zawodnik przeciwników stwierdziłby, że łatwo jest grać naprzeciwko Flano. Wczorajszy mecz był dla niego prawdopodobnie najtrudniejszym z dotychczasowych, bo drużyna nie weszła na tak samo wysokie standardy jak bywało w ostatnich meczach. Mimo to John nie pozwolił, aby gorszy występ zespołu wpłynął na jego postawę i po raz kolejny zagrał doskonałą partię.
2. Glen Johnson
Jego powrót po kontuzji nastąpił w idealnym momencie i był pozytywnym bodźcem dla całej drużyny. Spurs zagrali na Anfield bardzo dobrze i cieszyli się znacznym posiadaniem piłki, jednak nie przypominam sobie żeby często niepokoili Reinę. Co więcej, jeden z ich głównych atakujących praktycznie nie miał szansy na wejście w mecz. Zagrożenie ze strony Lennona zostało zniwelowane w zarodku, Anglik próbował więc swoich sił po stronie Flanagana, również bez powodzenia. Forma Johnsona rośnie a wróciwszy niedawno po kontuzji pewnie życzyłby sobie, aby końcówka sezonu potrwała nieco dłużej.
3. Jamie Carragher
Kiedy stajesz naprzeciwko Petera Croucha wiesz, że czeka cię trudny mecz nawet jeśli dobrze go znasz z nie tak dawnych treningów. Dodać trzeba jeszcze Van der Vaarta wchodzącego z głębi pola i mamy pełny obraz obowiązków Jamiego w niedzielnym meczu. Mimo to uważam, że poradził sobie znakomicie. W pierwszej połowie Spurs mimo stałych ataków byli wypychani poza strefę obronną Liverpoolu z czego większość ich ataków kończyła się właśnie na Carragherze, nie dopuszczającym ich do strzału na bramkę.
Podsumowując, było to rozczarowujące popołudnie na Merseyside kończące długi i dziwny sezon. Po raz kolejny pokazały się jednak optymistyczne akcenty dobrze wróżące na przyszłość. Nie można wygrywać co tydzień i chociaż w składzie z powodu urazów brakuje kilku zawodników jestem pewien, że w ostatniej kolejce The Reds pokonają Aston Villę.
Komentarze (0)