Wizja Liverpoolu przemawia do Reiny
Pepe Reina przyznał, że sporo czasu bił się z myślami przed podjęciem decyzji o pozostaniu w Liverpoolu, a spory wpływ na ten krok miały zapewnienia o kierunku, w którym podążać będzie klub.
Na przełomie roku Reinę do tego stopnia męczył fakt zanotowania przez Liverpool najgorszego ligowego startu od 57 lat, że rozważał opuszczenie Anfield. Arsenal, który zeszłego lata złożył konkretną ofertę zakupu Reiny, gotowy był zrobić to jeszcze raz w kolejnym okienku transferowym, ale hiszpański bramkarz postanowił zostać dzięki odrodzeniu się drużyny za sprawą Kenny'ego Dalglisha oraz pozytywnych rozmów, przeprowadzonych z Damienem Comollim - klubowym dyrektorem ds. piłki nożnej.
Pozostanie Reiny w Liverpoolu to dobra sprawa dla Dalglisha, który postrzega go jako najlepszego bramkarza globu oraz potwierdzenie strategii odbudowy klubu, którą Fenway Sports Group (FSG) nagłośnił w momencie zakupu Liverpoolu w październiku zeszłego roku. Fakt, że Reina przyznał, iż był zachęcany do odejścia, pokazuje jak niewiele brakowało, by Liverpool stracił drugiego, obok Fernando Torresa, który w styczniu za 50 milionów funtów przeszedł do Chelsea, zawodnika światowej klasy. Kontrakt hiszpańskiego bramkarza obowiązuje jeszcze 5 lat, ale jest w nim w klauzula, która umożlwiłaby mu odejście, gdyby ktoś zaoferował za niego kwotę 20 milionów funtów.
W przeciwieństwie do Torresa, Reina nie dał się ponieść odczuciu, że opuszczenie klubu jest jedynym sposobem, dzięki któremu będzie mógł spełnić swoje indywidualne ambicje, wierząc, że Liverpool jest dobrym miejscem do walki o zaszczyty, nawet jeśli w następstwie niedzielnej porażki ze Spurs nie zagra w kolejnej edycji europejskich rozgrywek. Hiszpan zdaje sobie jednak sprawę, że bedzie to możliwe tylko w sytuacji, gdy Liverpool będzie robił postępy, takie jak po styczniowym przyjściu Dalglisha.
- Niedawno rozmawiałem z Comollim o przyszłości klubu i wierzę w tą drużynę, w to przedsięwzięcie i jestem tu szczęśliwy - powiedział Reina.
- Moja rodzina desperacko chciała tutaj zostać, ale na przełomie grudnia i stycznia sporo osób, nie tylko zawodników, martwiło się o przyszłość, bo nie byliśmy wystarczająco dobrzy.
- Nigdy nie czułem, że muszę odejść, bo chciałem wierzyć w ten projekt, ale sytuacja nie była miła i humory nie dopisywały. Sprawa nie jest już aktualna i jesteśmy gotowi do następnego kroku. Tu nie chodzi o przeszłość, tylko o przyszłość, jaka się przed nami rysuje.
- Wiedzieliśmy jak dużo pracy mamy do zrobienia. Byliśmy nastawieni optymistycznie, ale wiedzieliśmy, że musimy się poprawić.
- Im szybciej to zrobimy, tym lepiej dla klubu, ale nie da się zmienić z dnia na dzień. To zajmie chwilę. Jesteśmy optymistami, zarząd szykuje duże transfery latem i wypada mieć nadzieję, że podejmiemy dobre decyzje transferowe, a piłkarze, którzy do nas dołączą, polepszą skład.
Liverpool jest na etapie formowania letniej strategii transferowej i oszacowywania wartości sporej liczby potencjalnych celów, wliczając Ashley'a Younga, Charlie'go Adama, Gary'ego Cahilla, Scotta Danna i Connora Wickhama. Budżet nie został jeszcze przedstawiony, ale Dalglish i Comolli zostali zapewnieni przez FSG, że pieniądze będą dostępne.
- Bywa, że cele zmieniają się wraz z upływem czasu - powiedział prezes Liverpoolu Tom Werner.
- Naturalnie mamy środki, by ulepszyć klub i zmierzamy we właściwym kierunku. Jesteśmy zdeterminowani, by tego dokonać i wiem że Damien [Comolli - przyp. red.] już przygląda się grupie potencjalnych celów.
Tony Barrett
Komentarze (0)