Szef rady miasta o stadionie

Szef rady miasta Liverpoolu Joe Anderson nalegał dzisiaj by nie winić lokalnego rządu za problemy klubu z modernizacją stadionu Anfield. Ostrzegł klub, że co najmniej 3 lata zajmie uporanie się ze wszystkimi przeszkodami by pozostać na obecnym gruncie.

W wywiadzie udzielonym Liverpool Echo Anderson wymieniał fakty, które jego zdaniem staną na drodze Liverpoolu. Jednym z najbardziej znaczących są planowane państwowe ograniczenia.

Anderson stwierdził, że wysokość rozbudowanego stadionu, która będzie zasłaniała światło dzienne pobliskim domostwom, daje dużo do namysłu.

Szef rady miasta odniósł się również do oświadczenia dyrektora zarządzającego Liverpoolu Iana Ayre'a, w którym wymienione zostały problemy z nabyciem własności oraz środowiskowe i ustawowe kwestie.

- Nie można zgodnie z prawem wybudować czegoś zaraz obok czyjejś posesji i zablokować dostęp tego domostwa do światła dziennego - czy to się Liverpoolowi podoba czy nie. Tak po prostu jest - powiedział Anderson.

- Tak było 10 la temu, gdy o tym rozmawiali i tak jest teraz - dodał.

Powiedział także, że zagadnienie nakazu wywłaszczenia nie jest tak łatwe, jak wielu myśli. Muszą być jasne sprawy związane z odnową terenów.

- To nie są nasze reguły, to są państwowe wymagania prawne. Zrobimy wszystko co w naszej mocy by być partnerem Liverpoolu i pomóc mu.

- Problemy, które napotkaliśmy zanim zdecydowali się przenieść do Stanley Park, są takie same teraz, ponieważ ludzie mają prawo do światła dziennego. Wiele jest kwestii podobnych do tych.

- Powiedzieliśmy, że muszą podjąć decyzję. Jeśli chcą negocjować z ludźmi mieszkającymi wokół stadionu i dojdą z nimi do porozumienia, które pozwoli im podwyższyć stadion by zwiększyć pojemność, to świetnie.

- Z naszego punktu widzenia, jeśli Ian Ayre mówi o prawnych wymaganiach, miejscowa ludność powinna mieć prawo do światła.

Anderson powiedział, że rozumie, że ta sytuacja nie jest spowodowana przez obecnych właścicieli, ale przez to, że społeczność w Anfield czekała tak długo by postawić krok naprzód.

- Nie zaczynają z białą kartką, muszą poradzić sobie z sytuacją, którą odziedziczyli.

- Są koszty rozbudowy stadionu. Może będą musieli czekać 3 lata zanim zaczną.

- Nawet jeśli dostaną pozwolenie na budowę, to nie znaczy, że ludzie nie będą się odwoływać.

- Mieszkańcy miasta mają swoje prawa. Muszą mieć możliwość sprzeciwu, jak również należy wziąć pod uwagę mocny argument w postaci odnowy terenów.

- Nie możesz przeprowadzić ludzi z domów, bo chciałbyś powiększyć stadion.

- Muszą być duże korzyści dla regionu, włącznie z miejscami pracy i środowiskiem.

Liverpool FC będzie musiał także stawić czoła płaceniu 8,2 miliona funtów European Objective 1, który już przygotowuje Stanley Park do budowy nowego stadionu.

- Jeśli rada miasta Liverpoolu będzie musiała zapłacić z powrotem pieniądze, to Liverpool Football Club będzie musiał je zapłacić.

- Liverpool zobowiązał się do tego mimo, że po wodzą innych właścicieli.

- Wierzymy, że jesteśmy w dobrej sytuacji, ponieważ jasno powiedzieliśmy, że Liverpool FC będzie odpowiedzialny.

- Pod koniec dnia, pracuję w dobrych stosunkach z klubem.

Przyznał, że rada miasta rozważy przedłużenie sierpniowego końca ultimatum dla klubu na podjęcie decyzji odnośnie 999-letniej dzierżawy Stanley Park.

- Jeśli pokażą postęp, który zrobili, nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy odmówić w sposób zdecydowany.

- Pracujemy za kulisami by sprawy poszły do przodu.

- Różnica jest taka, że Ian Ayre reprezentuje Liverpool FC, a ja reprezentuję miasto i obywateli mieszkających wokół Anfield.

- Chcę tego co najlepsze dla ludzie mieszkających wokół stadionu, miasta i klubu.