Podsumowanie meczu
Andy Carroll strzelił pierwszą bramkę w wygranym 2:0 meczu z Valencią. Nasz numer 9 trafił do siatki już w szóstej minucie. W końcówce meczu wynik ustalił Dirk Kuyt. Drużyna Kenny'ego Dalglisha zanotowała solidną rozgrzewkę przed pierwszym meczem nowego sezonu z Sunderlandem.
The Reds pokazali trochę dynamicznego, ofensywnego futbolu, a dodatkowo zachowali czyste konto, co z pewnością korzystnie wpłynie na morale drużyny przed rozpoczęciem ligowych zmagań.
Fabio Aurelio pojawił się na boisku pierwszy raz od maja, a trójka nowych nabytków Liverpoolu po raz pierwszy zagrała na Anfield.
Stewart Downing, Charlie Adam i Jordan Henderson zaczęli w podstawowym składzie, jako że boss potraktował mecz z Czarnymi Kotami jako próbę generalną przed nowym sezonem.
Goście znajdują się na wczesnym etapie swoich przedsezonowych przygotowań, a Liverpool miał szansę zanotować szybki start.
Po wymianie podań między Aquilanim, Downingiem i Hendersonem Valencia o mało nie straciła bramki.
Nieco później szarżował Fabio Aurelio, podał do Downinga, który zacentrował do Carrolla, ale wysoki napastnik minął się z piłką.
Na Anfield pachniało bramką dla Liverpoolu, a padła ona w szóstej minucie meczu.
Niecelne podanie Davida Albeldy otworzyło drogę do bramki Carrollowi. Pierwszy strzał reprezentanta Anglii po palcach Diego Alvesa trafił w słupek, ale dobitka z ostrego kąta była już skuteczna.
To był idealny start dla Króla Kenny'ego i spółki, ale nastroje popsuła kontuzja Glena Johnsona, który w siódmej minucie opuścił boisko.
W pierwszym kwadransie goście ledwo przedostawali się na połowę Liverpoolu, ale w końcu dali próbkę swych umiejętności, kiedy Mehmet Topal o mało nie pokonał Pepe Reiny uderzeniem z lewego skrzydła.
Liverpool odpowiedział za sprawą Hendersona, który strzelał z dystansu, a chwilę później błąd obrony ponownie mógł wykorzystać Carroll, ale tym razem jego strzał okazał się dla Alvesa zbyt łatwy do obrony.
Andy wyładował frustrację spóźnionym wślizgiem w Adila Ramiego. W meczu o stawkę skończyłoby się to zapewne czymś więcej, niż tylko żółtą kartką.
Liverpool kontynuował dominację. Akcja Aurelio i Downinga rozmontowała defensywę Valencii, ale dośrodkowanie tego drugiego zostało przecięte przez obrońców.
Gwiazda gości - Juan Mata posłał ostre dośrodkowanie w pole karne Liverpoolu, ale z poświęceniem zablokował je Jamie Carragher.
Dalglish miał powody do satysfakcji z postawy swojego zespołu w pierwszych 45 minutach, a po przerwie na boisku po raz pierwszy od zakończenia Copa America pojawił się Lucas Leiva. Za notującego dobry występ Aurelio wszedł Jack Robinson.
Obie drużyny przeprowadziły zmiany i wpłynęło to na poziom gry. W pierwszych piętnastu minutach drugiej odsłony najgroźniejszą bramkową okazją był strzał Daniego Parejo z 35 metrów.
Dalglish wpuścił na boisko czterech nowych piłkarzy, a trójka z nich uczestniczyła w akcji, która o mało nie skończyła się drugą bramką dla the Reds. Dirk Kuyt dośrodkował na długi słupek do Maxiego Rodrigueza który strzelał z woleja, a akcji nie zakończył David Ngog.
Akcja ożywiła Liverpool. Na bramkę Valencii strzelał Daniel Agger, a ambitnym uderzeniem z dystansu popisał się Maxi.
Z upływem czasu goście zaczęli naciskać, po cichu licząc na remis, ale Liverpool skontrował i przypieczętował zwycięstwo, gdy z rzutu wolnego bramkę zdobył Dirk Kuyt.
Komentarze (0)