Za pięć dwunasta
Dopiero drugi, a może już aż drugi miesiąc w nowym mieszkaniu, a ja nadal nie wiem gdzie co jest. Spytać żony? Nic cię nie interesuje, co się w domu dzieje, tylko ta piłka i piłka. Dobrze że te sezony się co jakiś czas kończą bo nie wiedziałbyś nawet kiedy mam urodziny! - Dokładnie tydzień przed Joe Colem… Okej, lepiej sam poszukam.
Nie, między kurtkami raczej nie, ale nie zaszkodzi sprawdzić - pudło. O właśnie, pudło! …też nie. Motyla noga! Ile par butów może mieć kobieta, przecież ona niedługo mnie dogoni. Dobrze, że nie kolekcjonuję torebek, tutaj bym poległ z kretesem.
Niebieska pościel, zielona pościel, niebieska pościel, szara, kto potrzebuje tyle pościeli? Koc, koc, koc, karimata (ostatni raz spałem w namiocie kiedy każdy wiedział kto to Marek Koniarek), torba podróżna, torebka podróżna, podróżne torbisko, koc, zielona pościel. Matko!
Może w piwnicy, znosiłem tam przecież jakieś kartony. Lutownica! Już zapomniałem, że mam lutownicę, ochraniacze na piszczele – dobry trop. Gorąco, a może tylko ciepło… zupełnie zimno jednak.
Ostatnia szansa. Między koszulami, krawatami, marynarkami… tfuu, ohyda, ale trzeba sprawdzić, nie darowałbym sobie, gdybym nie wyczerpał wszelkich możliwości.
Powoli zza tej szarej marynarki w kratę wyłania się jakiś blask, to chyba, nie może być, przecież nie tutaj. Jednak! Tak głęboko, tak niespodziewanie, chyba dlatego cieszy aż w takim stopniu. Sukces, radość, ciepłe wspomnienia i… Motyla noga dwa! Co za badziewie!
Raptem dwa miesiące w szafie i taki klops. Nic to, oczy kota ze Szreka – Kochanie, Ty tak świetnie radzisz sobie z żelazkiem. Ósemka mi się odkleja, a sezon tuż tuż.
Komentarze (0)