Henderson liczy na sukcesy
Ostatnio w Liverpoolu popularni stali się zawodnicy pochodzący z północnego wschodu Anglii. Po tym jak do zespołu w styczniu trafił Andy Carroll, zarówno Stewart Downing, jak i Jordan Henderson przybyli na drugi brzeg kraju w pogoni za sukcesami.
- Sądzę, że wspólne pochodzenie nam pomoże – mówi Henderson. – Znam Andy’ego Carrolla od kiedy byłem dzieckiem, graliśmy przeciwko sobie w lokalnych drużynach juniorskich. Równie dobrze znam Stewarta.
Carroll i Downing trafili tu również z chęcią zajęcia miejsca w pierwszej jedenastce reprezentacji Anglii, a także – z reputacją czołowych zawodników na swoich pozycjach w Premier League.
Jednak to transfer Hendersona spowodował największe zdziwienie wśród obserwatorów Liverpoolu, odradzającego się pod Kennym Dalglishem.
Kwota 20 milionów funtów jest bardzo znacząca jak na kogoś, kto zaledwie 12 miesięcy temu przygotowywał się do drugiego w karierze sezonu w barwach ojczystego klubu – Sunderlandu.
Wiele się od tego czasu zdarzyło. Henderson zanotował imponujące występy, debiut w seniorskiej reprezentacji podczas meczu z Francją w kwietniu, a także zapracował na opinię „najlepszego młodego brytyjskiego piłkarza” u menedżera Czarnych Kotów, Steve’a Bruce’a.
I pomimo pewnego miejsca na Stadium of Light i świadomości konkurencji istniejącej w Liverpoolu, Henderson zapewnia, że nie mógł odmówić propozycji gry u Dalglisha.
- Rozmawiasz z rodziną i przyjaciółmi, lecz koniec końców musisz po prostu podjąć decyzję samemu – opowiada. – W Sunderlandzie spędziłem wspaniałe lata. Byłem tam przez długi czas i kibicowałem im od najmłodszych lat. Trudno było odejść.
- Czułem jednak, że to czas na przenosiny do wielkiego klubu, takiego jak Liverpool i granie z takimi piłkarzami jak Luis Suarez czy Steven Gerrard. Pomogą mi w rozwoju kariery.
Na temat swojej ceny, Henderson, który wystąpił dla Anglii na Mistrzostwach Europy U-21 tego lata, mówi:
- To wiele pieniędzy, ale niewiele one dla mnie znaczą. To tylko pokazuje, że Liverpool ma we mnie wiele wiary. Postaram się ciągle uczyć i ciężko pracować, by im odpłacić.
- Liverpool to wielki klub i wiele się od niego oczekuje. Wszystko polega na tym, jak radzisz sobie z takimi sytuacjami i czy grasz tak, jak wiesz, że potrafisz.
- Muszę po prostu robić to samo, co udawało mi się w Sunderlandzie, upewnić się, że będę się doskonalił i poruszał naprzód.
Henderson został okrzyknięty następcą Stevena Gerrarda i kapitan Liverpoolu sam dokonał porównania swojego stylu gry do tego, który prezentuje jego młody kolega.
Jedno, o czym z pewnością mogą ze sobą obaj porozmawiać to blask reflektorów i krytyka, która spływa na piłkarzy grających dla klubu, którego są wychowankami.
21-latek zaznacza, że zdarzało mu się spotykać z różnymi opiniami podczas gry w Sunderlandzie.
- Tak, trochę to odczułem – mówi. – Było kilka meczów, gdy nie pokazywałem się z takiej strony, jakiej ode mnie oczekiwano.
- Jeśli nie grasz dobrze, czeka cię krytyka. Twoim zadaniem jest sobie z nią poradzić. Musisz spróbować się uczyć i wykorzystać to do udoskonalenia się jako piłkarz i jako człowiek.
Henderson pierwszy raz stał się obiektem zainteresowania wielu fanów Liverpoolu w sierpniu zeszłego roku, dzięki występowi na Anfield, gdy Sunderland zremisował 2-2, a Henderson został zawodnikiem meczu.
- Zagraliśmy całkiem dobrze a Bent strzelił dwa gole. To był dobry mecz. Liverpool szczęśliwie strzelił wówczas bramki, prawda? Tak naprawdę pamiętam, że Sunderland grał naprawdę dobrze i mieliśmy wiele pecha tracąc dwa punkty.
Henderson zadebiutował w Sunderlandzie w październiku 2008 roku, lecz sam przyznaje, iż najbardziej rozwinął się podczas trzymiesięcznego wypożyczenia do Coventry City w poprzednim sezonie.
- Coventry odegrało wielką rolę w mojej karierze – przyznaje. – Steve Kean (obecny menedżer Blackburn) był tam menedżerem i przeżywałem tam wielkie chwile, zdobyłem wiele doświadczenia i to tam poznałem smak gry w pierwszej jedenastce. Coventry bardzo mi pomogło.
Henderson mógł się kwaśno uśmiechnąć, gdy wyszło na jaw, iż Liverpool rozpocznie sezon jutrzejszym meczem na Anfield z jego byłym pracodawcą – Sunderlandem.
- Nie rozmawiałem na razie ze Stevem Brucem – przyznaje Henderson. – Mówiliśmy krótko po Mistrzostwach Europy, lecz nie na temat gry.
- Dostałem kilka wiadomości od chłopaków, trochę podrażniłem się z Bardo (Philem Bardsley’em). Davi Meyler właśnie wrócił po kontuzji i Frazier (Campbell), jest kontuzjowany, lecz zagra.
- To wspaniała okazja, ale muszę ją traktować jak każdy inny mecz.
Jeśli jutro wystąpi, Hendersona spotka gorące przyjęcie od fanów Sunderlandu.
- Było mi naprawdę przyjemnie. Sunderland to wielka część mojej kariery, kibicowałem im przez całe życie i dalej będę. Mam wiele szacunku do menedżera, sztabu szkoleniowego, prezesa i właściciela. Wciąż mam tam wielu przyjaciół.
Stare przyzwyczajenia jednak ciężko przemóc. Henderson wierzy, że dobra wola jego najbliższych mu w tym pomoże.
- Moja rodzina chce dla mnie tego co najlepsze i tego, co ja sam chcę – mówi.
- Jakąkolwiek podjąłem decyzję, są z nią szczęśliwi. Jestem jednak przekonany, iż chcą by to Sunderland wygrał pierwszy mecz w sezonie!
Komentarze (0)