Mamy realne powody do optymizmu
Zbliżający się wielkimi krokami nowy sezon przynosi kolejne ogromne oczekiwania. Zawsze przed pierwszym kopnięciem piłki jest wiele przewidywań i podekscytowania wśród fanów. Jednak tego lata zdaje się być inaczej. Tym razem optymizm na Anfield opiera się na faktach, a nie na ślepej wierze w klub.
Przez ostatnie dwa sezony Liverpool był na straconej pozycji kiedy przychodziło do walki o największe laury. Po zajęciu w maju 2009 roku drugiego miejsca w tabeli wyniszczające długi spowodowały, że Rafa Benitez nie był w stanie poczynić kolejnego kroku. Odejście Xabiego Alonso i kupienie gorszego oraz kontuzjowanego zastępcy - Alberto Aquilaniego - oznaczało, że pozytywne emocje po wywalczeniu wicemistrzostwa wyparowały już jesienią.
Zeszłego lata rysy na wizerunku naszego klubu były widoczne na długo przed pierwszym gwizdkiem sezonu, kiedy to nowy menedżer był wstanie pozyskać jedynie Milana Jovanovicia i Joe Cole'a za darmo oraz wydać 4.5 miliona funtów na duńskiego pomocnika, którego najlepsze dni były dawno za nim.
Pieniędzy były mało i klub zaczął - trzeba przyznać, że spodziewanie - alarmująco pikować w dół tabeli. W perspektywie dzisiejszej inauguracji z Sunderlandem na Anfield Liverpool zmienił się nie do poznania patrząc na bałagan, jaki panował w klubie 12 miesięcy temu. To było lato jak żadne inne, podczas którego Fenway Sports Group pokazało niesamowite ambicje.
Nie było szukania tanich zamienników czy sprowadzania zawodnika z nadzieją, że pozostało mu coś jeszcze w zanadrzu, mimo że nie pokazywał tego od wielu miesięcy. Kenny Dalglish dostał pełne poparcie i był w stanie kupić klasowych zawodników. Wydanie 50 milionów funtów to bezprecedensowe wydarzenie w historii klubu i cała ta kwota była wydana mądrze, by wzmocnić kluczowe pozycje.
Jose Enrique, Jordan Henderson, Charlie Adam i Stewart Downing mają wiele wspólnego. Zacznijmy od tego, że każdy z nich udowodnił już swą jakość w Premier League. Każdy z nich jest też w wieku, w którym najlepsze lata wciąż są przed nimi. To nie przypadek, że ten kwartet może się szczycić wspaniałymi rekordami występów.
Downing zagrał w każdym meczu ligowym Aston Villi w zeszłym sezonie, Henderson opuścił jedno spotkanie Sunderlandu, Enrique 36 razy ubierał koszulkę Newcastle, zaś Adam wystąpił w 35 meczach Blackpool. Pokazali, że potrafią wytrzymać tempo na najwyższym poziomie.
Rozmiar letnich wydatków prawdopodobnie jest jednorazowy, jako że FSG liczy na to, że Liverpool zapewni sobie samowystarczalność w przyszłości. Mimo to dobrze wiedzieli, że potrzeba zainwestować dużo pieniędzy by Liverpool wrócił na właściwe tory oraz aby Dalglish był w stanie włączyć się do walki o najwyższe cele.
Właściciele dotrzymali swojej obietnicy i teraz czas na to, by utalentowany skład udowodnił i uwolnił swój potencjał. To będzie niewątpliwie bardzo intrygujące dziewięć miesięcy.
James Pearce
Komentarze (0)