Wypowiedź Dalglisha po meczu
Kenny Dalglish przyznał, że był zawiedziony tym, że Liverpool nie zdołał wywalczyć trzech punktów w zremisowanym 1-1 spotkaniu z Sunderlandem na Anfield, ale uznał, że był to słuszny wynik tej rywalizacji.
The Reds wcześnie objęli prowadzenie po strzale głową Luisa Suareza, chwilę przed tym, jak Urugwajczyk przestrzelił rzut karny.
Później do bramki trafił Carroll, ale gol nie został uznany przez faul, który wcześnie został zgłoszony przez Sunderland. W drugiej połowie znakomite uderzenie zanotował Sebastian Larsson, ustalając końcowy wynik.
Po meczu Kenny Dalglish powiedział dziennikarzom:
- Chociaż Pepe musiał wyłapać tylko kilka strzałów głową, za wysiłek i zaangażowanie jakim się wykazali (Sunderlandu), remis im się należał.
- Być może stworzyliśmy trochę więcej okazji i mieliśmy malutkiego pecha, że gol Andy’ego Carrolla nie został uznany, co ustawiłoby mecz na 2-0, ale Sunderland utrudniał nam grę, pracował naprawdę ciężko i myślę, że zasłużyli na punkt.
Drużyna Sunderlandu może poniekąd uważać się za szczęściarzy, że nie musiała kończyć spotkania w dziesiątkę przy stanie 0-0, kiedy Kieran Richardson sfaulował Suareza w polu karnym, po tym, jak napastnik próbował minąć Simona Mignoleta.
Dalglish zastanawia się:
- Nie chcemy patrzeć, jak ktoś musi zejść z boiska. Nie wiem jak brzmią zasady (dotyczące zawodnika opuszczającego boisko), okazja Suareza sam na sam z bramkarzem była jednak bezsporna.
- Jeżeli mówią: odbierasz piłkę z dala od bramki – żółta kartka (wykroczenie), dobrze. Jeżeli jesteś w środku bramki i chcesz obejść bramkarz, bardzo trudno jest nie trafić, prawda?
- Nie chcemy, żeby kogokolwiek wyrzucano z boiska, ale musimy wiedzieć na czym stoimy, jak brzmią zasady i jak są potem egzekwowane przez sędziów. Tylko o to pytamy.
W pierwszym spotkaniu Premier League w tym sezonie debiut dla Liverpoolu zaliczyło czterech zawodników: Jose Enrique, który skompletował swój transfer z Newcastle United w piątek rano, Charlie Adam, Stewart Downing i Jordan Henderson.
Dalglish przyznał, że był zadowolony z występu jego nowych zawodników, ale oczekuje że będą grać jeszcze lepiej im bardziej będą przystosowywać się do życia na Anfield.
- Ciężko jest wyjść na boisko i rozegrać pierwszy mecz, zwłaszcza dla Jose, który dopiero wczoraj podpisał kontrakt – powiedział boss. Nie spodziewaliśmy się, że będzie grać, bo dostępny był Fabio (Aurelio), ale złapał on kontuzję, nie mieliśmy więc wyboru i wystawiliśmy Josego.
- Wystarczająco złe jest już wzmocnienie składu tuż przed pierwszym meczem na Anfield, ale zagrać w nim 24 godziny po tym?!
- Myślę jednak, że wszyscy zrobili w meczu coś, za co ich zapamiętacie i rozważając to wszystko, jesteśmy z nich zadowoleni, oczekujemy jednak że w międzyczasie nastąpi poprawa.
Jak to często zdarza się ostatnio w spotkaniach Liverpoolu z Sunderlandem nie obyło się dzisiaj bez incydentów i tematów do rozmów.
Dalglish zażartował:
- To chyba czwarty mecz z rzędu, w którym coś się wydarzyło. Był już gol strzelony piłką plażową, rzut wolny, po podaniu Michaela Turner do bramkarza, po którym to myśmy strzelili gola.
- Mieliśmy wtedy na Stadium of Light rzut karny spoza pola bramkowego.
- Może to już taka gra!
Tymczasem dziennikarz zaczął wypytywać Dalglisha co myśli o współpracy Suareza i Carrolla, którzy rozegrali razem 75 minut przeciwko Czarnym Kotom.
On powiedział:
- W zeszłym roku nie mieli zbyt wiele okazji do wspólnej gry. Andy przyszedł do klubu kontuzjowany. Teraz wygląda zdecydowanie zdrowiej. Będzie dobrze.
Komentarze (0)