Gerrard pokaże na co go stać
Długo oczekiwany powrót Stevena Gerrarda jest tematem najnowszego artykułu Dominica Kinga. Autor przedstawia co będzie to znaczyć dla drużyny i jej przyszłości. Zapraszamy do lektury.
Liverpool dopiero co zremisował 3:3 z Valerengą, ale główny temat rozmów po meczu w ten sierpniowy poniedziałkowy wieczór nie miał wiele wspólnego z wydarzeniami na boisku.
Kiedy wszyscy przecierali oczy ze zdumienia ze względu na rekord obrony Liverpoolu w spotkaniach przedsezonowych – ich stracone bramki osiągnęły poziom 15 w tym momencie – głównym zmartwieniem było dobro człowieka, który przebywał na leczeniu i rehabilitacji w szpitalu Merseyside.
Tuż przed wyjazdem do Oslo, Liverpool wydał oświadczenie w którym potwierdził, że Steven Gerrard doznał infekcji w pachwinie i będzie wyłączony z gry do połowy września. W związku z tym, że nie przywdziewał czerwonej koszulki od 6 marca zaczęły pojawiać się nieuniknione pytania dotyczące jego długoterminowej przyszłości.
Pomimo niepokoju Jamie Carragher przedstawił zupełnie inny punkt widzenia tej sytuacji.
Carragher powiedział:
- To frustrujące, ale spoglądam na tę sprawę trochę inaczej.
- Czy potraficie sobie wyobrazić, co by było, gdybyśmy dowiedzieli się, że 31 sierpnia zamierzamy ściągnąć jednego z najlepszych piłkarzy w historii Premier League?
- Każdy wpadłby w szał. Stevie jest kapitanem, jest najlepszy, a jego obecność podniesie każdego na duchu. Tak, to rozczarowanie, że opuści początek sezonu, ale doskonale wiemy, cóż za gracz powróci.
Szybki skok do teraźniejszości i sytuacja jest zupełnie inna. Troski odeszły, a oczekiwanie prawie dobiegło końca. Po doprowadzeniu się do granic swoich możliwości, Gerrard – przez taki długi czas, talizman i inspiracja Liverpoolu – jest prawie gotów, by znowu włączyć go do składu Kenny'ego Dalglisha.
Niedzielna podróż do Tottenhamu jest zbyt prędka dla 31 latka, ale najbardziej rozsądnym miejscem do ponownego „przedstawienia” go, będzie środowy wieczór na Południowym Wybrzeżu, gdy Liverpool podejmie w ramach Carling Cup Brighton.
Dalglish zachwycał się w czwartek:
- Bez pytań, zdrowy Steven Gerrard wzmacnia ten klub.
- Są zawodnicy, którzy zawsze będą doceniani za to co zrobili dla klubu, a on jest zdecydowanie jednym z nich.
Dalglish, co jest oczywiste, nie może się doczekać, aby Gerrard został „wypuszczony z uwięzi”. Jego koledzy z drużyny w równym stopniu rozkoszują się z możliwości stania z nim ramię w ramię. W międzyczasie The Kop pokaże swoje zbiorowe uznanie, kiedy po raz kolejny wyłoni się z tunelu prowadząc drużynę Liverpoolu do bitwy.
Jednak nie wydaję się, żeby byli tacy kibice, którzy wątpili w obecność Gerrarda jako najlepszej przyszłości dla klubu.
Przebywanie poza światłem reflektorów przez sześć miesięcy może dokonać dziwnych rzeczy dla reputacji. W przypadku niektórych, ten brak sprawia, iż rośnie im serce i mogą być postrzegani jako lepsi piłkarze niż w rzeczywistości. Inni, przeciwnie, mogą prawie całkowicie popaść w zapomnienie.
Biorąc pod uwagę wszystko co zrobił dla Liverpoolu, nie było zagrożenia by taki los spotkał Gerrarda, ale w pewnym sensie, jest on prawie przeklęty przez bycie takim dobrym tak długi czas. Trudno jest spierać się, że jego talent nie został wzięty za pewnik.
Być może tłumaczy to, dlaczego Carragher czuł taką silną potrzebę podkreślenia tego, jaki Liverpool będzie, gdy Gerrard dojdzie do formy – gracz wyjątkowy, który strzelał bramki w finałach Pucharu UEFA, Ligi Mistrzów, FA Cup i Carling Cup.
Liverpool jest teraz lepszą drużyna niż wtedy, gdy potrzebowali Gerrarda, by wydostał ich z trudnej pozycji i pojawił się Luis Suarez, który włączył się do dźwigania ciężaru wygrywania spotkań, znajdującego się dotychczas na barkach kapitana.
Podobnie, choć byłoby szaleństwem myśleć, że Liverpool może przykręcić śrubę tym klubom, z którymi walczy o miejsce w Lidze Mistrzów, bez umiejętności Gerrarda. Będą w przyszłości takie chwile, w których pójdzie naprzód, ale te dni w pewien sposób się skończyły.
Dalglish powiedział:
- Kiedy jest na tym etapie i jest zdrów, jest to fantastyczne dla każdego, ale głównie dla samego Stevena.
- Kocha grać w piłkę i był po za grą przez pewien czas. Im szybciej powróci, tym szczęśliwszy będzie. Chcemy mieć naprawdę silną drużyną i jego obecność w nim, sprawia, że drużyna jest mocniejsza.
W ciągu najbliższych dni, Gerrard dostanie szansę, by pokazać wszystkim czego brakowało Liverpoolowi.
Dominic King
Komentarze (0)