Spearing nie podda się bez walki
Jay Spearing nigdy nie unikał podejmowania wyzwań. Urodzony w Wirral absolwent Akademii trafił do Melwood kiedy miał siedem lat, a przez ostatnie piętnaście dawał z siebie wszystko, by udowodnić, że dysponuje klasą pozwalającą mu grać na Anfield.
Jego występ przeciwko Brighton obrazowo pokazał, że nadal jest bardzo zdeterminowany.
Niewątpliwie początek sezonu był frustrujący dla Spearinga. Nie licząc dwóch meczów w ramach Carling Cup zagrał w lidze tylko 20 minut.
Przyjście Charliego Adama z Blackpool zepchnęło go na dalsze miejsce w hierarchii środkowych pomocników Kenny'ego Dalglisha i było przyczyną zesłania na ławkę rezerwowych. Jednak jego środowy występ przypomniał, że Anglik ma coś do zaoferowania drużynie.
Być może nie dysponuje takim wachlarzem podań lub taką jakością wykonywania stałych fragmentów gry jak Adam, ale jego aktywność i całkowite zaangażowanie na boisku oddziałuje na kolegów.
Spearing pomagał Liverpoolowi nadawać ton grze w pierwszej połowie meczu z Brighton, przyczynił się do zdominowania gospodarzy i zmusił ich do większego zaangażowania w rozgrywanie piłki.
Wstrzyknął w drużynę rodzaj energii i tempa gry, którego tak brakowało w niedzielę na White Hart Line.
Wraz z Lucasem Leivą starał się kreować pole gry dla Maxiego Rodrigueza, Dirk Kuyta, Luis Suareza i Craiga Bellamy'ego by Liverool dysponował większą siłą w ataku. Kiedy było to wymagane również udanie prezentował się w ofensywie i tylko słupek przeszkodził mu w strzeleniu pierwszego gola dla Czerwonych.
Rywalizując z takimi piłkarzami jak Xabi Alonso, Javier Mascherano i Steven Gerrard Spearing musiał uzbroić się w cierpliwość wyczekując na przełom, którzy nastąpił dla niego w zeszłym sezonie.
Absencja Stevena Gerrarda spowodowana kontuzją otworzyła Spearingowi drzwi do składu, a zaufanie, którym obdarzył go Kenny Dalglish zostało w pełni wynagrodzone.
Jay Spearing rozpoczął w pierwszym składzie dziewięć ostatnich ligowych meczów zeszłego sezonu, a jego wkład w grę zespołu został uhonorowany nowym kontraktem. Najlepszy zawodnik pojedynku z Arsenalem przebył długą drogę by móc uciszyć wątpiących, którzy twierdzili, że Spearing nie ma odpowiedniej mentalności, by grać na najwyższym poziomie.
Ostatni sezon był dla niego wielkim krokiem naprzód, lecz nowi zawodnicy sprowadzeni tego lata do klubu zmusili Spearinga do ponownego podjęcia walki o grę w pierwszym składzie.
Biorąc pod uwagę fakt, że Kenny Dalglish powracającego do zdrowia Stevena Gerrarda ustawi raczej na pozycji ofensywnego pomocnika, wydaje się, że Spearing będzie rywalizował z Charlim Adamem i Lucasem Leivą o dwa miejsca na boisku.
Spearing latem tego roku oddał Adamowi koszulkę z numerem 26 zgadzając się na zakładanie trykotu z dwudziestką na plecach, jednak to oczywiste, że nie podda się tak łatwo w walce o regularne występy.
James Pearce
Komentarze (0)