Suarez o swoich idolach i nie tylko
Luis Suarez przyznał niedawno, że po udanym Mundialu w RPA, zwycięstwie w Copa America oraz dołączeniu do Liverpoolu, marzy mu się Liga Mistrzów. W wywiadzie przeprowadzonym przez Iacopo Iandiorio opowiada o swojej przeszłości, idolach z młodości, drużynie narodowej oraz klubie.
Na pytanie, czy udało mu się poznać swojego imiennika, Luisa Suareza lecz tego z Barcelony i Interu Mediolan oraz zdobywcę Złotej Piłki odpowiada, iż miał okazję osobiście z nim porozmawiać na trybunach Santiago Bernabeu tuż przed meczem Realu z Ajaxem. Jednakże, jak sam przyznaje, w Urugwaju niewiele o nim słyszał.
W latach młodzieńczych wzorował się na argentyńskim napastniku, Gabrielu Batistucie.
- Oglądałem jego mecze, gdy grał w Fiorentinie oraz kiedy zdobywał mistrzostwo z Romą. Świetna forma, chęć rywalizacji, koncentracja, zabójczy instynkt strzelecki, nigdy nie rezygnował z walki o zwycięstwo. Zawsze go naśladowałem.
Miał także swoich idoli wśród Urugwajczyków.
- Tak, uwielbiałem takich graczy, jak Fonseca, Ruben Sosa czy Francescoli, ale moim idolem zawsze pozostawał Batistuta.
Dla młodego Urugwajczyka wyjazd z rodzinnego miasta do oddalonego od Salto o 500 km Montevideo, był prawdziwym skokiem w dorosłość. Luis został graczem tamtejszego Nacionalu.
- Spełnił się mój wielki sen, udało mi się zostać zawodnikiem zwycięskiej drużyny, której zawsze kibicowałem.
Pytany o powód przenosin do Groningen w 2006 roku, odpowiada:
- Wszystko przez moją dziewczynę, a obecnie żonę, Sofię, która wraz ze swoją rodziną opuściła Urugwaj i zamieszkała w Hiszpanii. Chciałem przyjechać do Europy, aby wciąż z nią być. Znamy się odkąd ona miała 13 lat, a ja 15. Poznaliśmy się dzięki mojemu klubowemu koledze, który był również jej znajomym.
- Nie wiedziałem prawie nic o Holandii i Groningen, ale był to jedyny klub europejski, do którego wówczas mogłem się przenieść.
Luis bardzo ciepło wypowiada się także na temat selekcjonera reprezentacji narodowej, Oscara Tabareza.
- Dzięki niemu zadebiutowałem w kadrze, był jednym z tych, którzy obdarzyli mnie kredytem zaufania, uwierzył w moje umiejętności. Mój przypadek przypomina to, co spotkało całą drużynę – nikt w nas nie wierzył, zarówno na Mundialu w RPA, jak i na Copa America, jednak potrafiliśmy wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Tabarez pokazał nam, że siła drzemie w jedności, że nikt nie powinien myśleć o sobie w kategoriach ważniejszego od innych.
- Forlan i Cavani to moi dobrzy koledzy. Ja i Edy trzymaliśmy się zawsze razem już od Mistrzostw Świata U-20.
Nasz numer 7. podzielił się także swoimi doświadczeniami z gry w Premier League.
- Rywale są świetnie przygotowani fizycznie, bardzo silni, nieraz grają agresywnie, trzeba cały czas zachować koncentrację ze względu na tempo gry. Podoba mi się tu bardziej, niż mogłem sobie wyobrazić.
- Liverpool nie zdobył ostatnio wielu trofeów, jednak chcemy wrócić do walki o nie. Naszym celem jest teraz znalezienie się w czołowej czwórce ligowej tabeli. Czeka nas ciężka walka z obydwoma klubami z Manchesteru czy Chelsea, jednak myślę, że Arsenal i kilka innych klubów znajdzie się za nami.
- Kenny Dalglish to świetny trenerem, stara się mi pomóc, wspiera. Czasem próbuje nawet mówić do mnie po hiszpańsku!
Komentarze (2)
Jeszcze tylko rok :)