Czy ten kompleks kiedyś minie?
Kompleks Torresa uderza po raz kolejny. Mimo że Hiszpana nie ma już w klubie, że w jego miejsce mamy nie mniej utalentowanego Luisa Suareza, to w środowy wieczór Ligi Mistrzów, coś ciągnie, by z szerokiego wyboru spotkań obejrzeć właśnie mecz Chelsea.
I co? I Torres strzela dwie bramki. Po pół roku dramatycznej gry rekordowo drogiego napastnika, kibice the Blues zaczynają powoli wierzyć, że Torres wraca do wielkiej formy. Hiszpański „golleador” przypomina sobie, że strzela się pomiędzy słupki a nie w przestrzeń od słupka do chorągiewki.
Dowodem na to są aż dwie bramki w jeden wieczór spotkania Ligi Mistrzów - największej pucharowej konkurencji piłkarskiej w Europie. Wygląda imponująco, jeżeli spojrzymy na www.livescore.com. Widząc te bramki w relacji tv, wrażenie jest już nieco inne.
Nie chcę umniejszać piłkarskich umiejętności zawodnikom Racingu Genk, jednak ich występ na Stamford Bridge był zdecydowanie poniżej poziomu Ligi Mistrzów. Piłkarze Chelsea mieli mnóstwo miejsca i czasu na rozgrywanie piłki. Wbiegali z futbolówką przy nodze w pole karne jak na treningu. Chyba wyzwanie przerosło i przygniotło mistrzów Belgii.
Torres strzelił dwie bramki, fakt, jednak gdyby w obronie stali chociażby Robert Huth, lub Titus Bramble, albo inny Gretar Steinsson to tych bramek by nie było.
Franca przeze mnie przemawia i wiem, że nie powinno się życzyć nikomu źle, ale mam nadzieję, że w Premier League Torres nie nastrzela zbyt wielu goli. Wiem, wiem, on i tak znajdzie dużo okazji i parę z nich zamieni na bramki, ale please, żeby chociaż nie osiągał takich statystyk, jak w barwach the Reds.
Nie czuję do niego osobistego żalu, nie uważam, że mnie zdradził. To jego kariera, taki podjął wybór – ma tylko jedno życie, niech je przeżyje tak jak chce. Jednak trudno jest życzyć dobrze zawodnikowi, który z własnej woli odchodzi by wzmocnić rywali LFC.
Koniec tematu Torresa, chyba że znowu poczuję ten kompleks, kiedy będzie strzelał bramki w Lidze Mistrzów, do której Liverpool ma takie problemy się zakwalifikować.
Komentarze (18)
'Nie czuję do niego osobistego żalu, nie uważam, że mnie zdradził" dobre zdanie;)
W ostatnich występach Torresa widać klasę. Po prostu. Nie przyćmi tego nawet pudło z MU, gdzie też był bardzo dobry. Teraz jest pytanie: kto bardziej przepłacił - CFC za Torresa czy LFC za Carrolla?
Wszyscy tak mówią a w rzeczywistości jest zupełnie inaczej . Osobiście mam żal do Torresa w noc którą odchodził miałem łzy w oczach i myślałem , że serce mi pęknie ..ale to było do przewidzenia , to musiało nastąpić ..Liverpool grał i nadal gra słabo . Możemy się dalej oszukiwać , że mamy team , który jest w stanie wygrać ligę , ale tak naprawdę nie mamy się co porównywać do City , Chelsea , ManU a nawet Tottenham i Arsenal.
Przykro jest to pisać , ale taka jest rzeczywistość.
powiało pesymizmem, oczywiście przesadziłeś jeżeli chodzi o porównanie do innych zespołów.
Może tylko z Arsenalem który teraz jest w kryzysie , ale CFC ,MU,MC no i Totteham to lepsze zespoły . Spursi się powoli rozkręcają i nie zdziwiłbym się gdyby to oni zajęli wymarzone miejsce w Top 4 . Nam jeszcze dużo do nich brakuje .
Gdyby Carroll strzelił 2 gole Genk zostałby królem futbolu na tej stronie.
Torres i przed meczem z Genk zaczynał grać coraz lepiej, jego współpraca z partnerami w Chelsea wygląda dobrze, a razem z włosami wraca też forma, w meczu z United haterzy widzą spektakularne pudło, Ci co oglądali mecz widzą napastnika, który nie dał chwili spokoju obronie United i zdobył bramkę.
Jak tak samo jak autor artykułu mam nadzieję, że w lidze nie będzie strzelał tyle bramek ile strzelił dla LFC i że kiedyś powie, że żałuje odejścia i wgl. Poza tym raczej nie oglądam meczów Chelsea bo jak na niego patrze to tak się dziwnie czuję. Smutek pomieszany z nienawiścią.