Dobijajmy swych rywali
Kibice po sobotnim wieczorze opuszczali Anfield Road sfrustrowani i nie powinno to nikogo dziwić. Liverpool stworzył sobie kilkanaście sytuacji bramkowych, wobec 2-3 okazji Norwich, a mimo to stracił 2 punkty.
Dlaczego nie udało nam się wygrać, pozostanie tajemnicą tylko naszych zawodników. Byliśmy zbyt niedokładni, albo Ruddy paradami klasy światowej bronił strzały Suareza.
Prowadząc jedną bramką, nigdy nie możesz być pewnym swego. Potrzeba kolejnego gola, na dobicie przeciwnika i to właśnie się na nas zemściło.
Liverpool stracił w pewnym momencie swą determinację w drugiej połowie, zwolnił tempo gry, czym pozwolił przyjezdnym wrócić do gry. Rzadko spotykaną ostatnią rzeczą był błąd Jose Reiny przy golu Holta.
Straciliśmy już w głupi sposób 6 punktów w tym sezonie i jest to bolączka Kenny'ego i jego podopiecznych. Chcąc wrócić do Big 4, musisz zwyciężać na własnym terenie, zwłaszcza, gdy kreujesz sobie tyle szans strzeleckich.
Rywale widzą problem Liverpoolu i będą teraz cierpliwie czekali na pomyłki The Reds.
Przed nami mecz ze Stoke w Carling Cup i liczę na to, iż Kenny wystawi bardzo silną jedenastkę.
Puchary są tym, czego pragną kibice, bez względu na rangę rozgrywek. Liverpool od występu na Wembley dzielą tylko 4 spotkania w pucharze, niezależnie od tego, jak łatwo to brzmi.
Jestem przekonany, że największy nacisk w tym tygodniu zawodnicy położą na poprawie skuteczności.
Mark Lawrenson
Komentarze (1)
trzeba bić i patrzeć czy równo puchnie!