Dlaczego Skrtel kocha grę fizyczną

Martin Skrtel uwydatnił przewagę konkurencyjną po tym, jak ujawnił swój apetyt na piłkarskie pojedynki w najtrudniejszych miejscach. Słowacki obrońca twierdzi, że dobrze czuje się na angielskich boiskach, gdzie wyjazdy stanowią notorycznie duże wyzwanie.

Widać to szczególnie na przykładzie niedawnej wygranej 2:1 Liverpoolu na stadionie Stoke, gdzie w poprzednich czterech wizytach the Reds nie potrafili wyjechać ze zwycięstwem.

- Jak każdy wie, takie wyjazdy są bardzo trudne - powiedział 26-letni środkowy obrońca. - Pojedynki są tak niebezpieczne, że nawet wyrzuty z autów blisko środkowej linii boiska powodują zagrożenie. Delap potrafi dorzucić stamtąd piłkę na szósty metr.

- Ja jednak uwielbiam mecze tego typu. Trzeba walczyć i być silnym przez całe 90 minut. W angielskim futbolu masz bardzo mało czasu przy piłce, natomiast podczas wyjazdów czasami nie masz nawet jednej sekundy. Prawie każdy zespół w lidze ma co najmniej jednego dużego napastnika. Lubię z nimi konkurować, walczyć o piłkę i powstrzymywać przed zdobyciem gola. Nie można wygrać każdej piłki, ale zawsze stawiam sobie takie cel.

Kolejny dowód na to, że Skrtel nie należy do tych graczy, którzy zadowalają się spokojnym życiem, odnajdujemy w postaci ojcostwa. Partnerka obrońcy urodziła ich syna Matteo na początku października.

- Zanim urodziło się dziecko, bałem się trochę o rzeczy, które trzeba robić. Mam na myśli zmienianie pieluch czy karmienie - dodaje Skrtel, u którego wyraźnie widać na twarzy dumę nowego rodzica. - Teraz się tym zajmuję i to wcale nie takie straszne, jak sobie wyobrażałem. Jest ciężko, ale bywają również miłe chwile. Wspaniale na niego patrzeć i wiedzieć, że jest twoim synem i płynie w nim twoja krew.

- Oczywiście to oznacza, że masz mniej czasu sen. Barbora, moja dziewczyna, robi o wiele więcej. Czasami śpię w osobnym pokoju, jeśli muszę odpocząć przed lub po meczu.