Powolny powrót Gerrarda
Liverpool ma nadzieje uzyskać bardziej dokładną prognozę dotyczącą infekcji stawu skokowego Stevena Gerrarda, podczas przerwy na mecze międzynarodowe.
Gerrard został wycofany ze składu Liverpoolu przed sobotnim meczem z West Bromwich Albion, wygranym 2:0. Przyczyną tego jest infekcja stawu skokowego, która zaczęła rozwijać się na kilka dni przed meczem. Udało się ją opanować dzięki serii antybiotyków, które zaaplikowano 31-letniemu pomocnikowi, jednak dokładniejsza diagnoza będzie możliwa kiedy zostanie zdjęty ochronny gips.
To wszystko spowodowało, że Liverpool wykluczył go również ze składu na sobotnie spotkanie ze Swansea City, które odbędzie się na Anfield. Gerrard nie zagra także w meczach towarzyskich, jakie reprezentacja Anglii rozegra w tym miesiącu z Hiszpanią i Szwecją, a to oznacza, że nie będzie miał on w tym roku na koncie ani jednego występu w barwach swojego kraju.
W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy Liverpool musiał przyzwyczaić się do rozgrywania meczów bez swego talizmanu, jako że od początku roku Gerrard rozegrał zaledwie dziewięć spotkań w Barclays Premier League. Mimo iż Liverpool pokazał, że stopniowo radzi sobie coraz lepiej bez Gerrarda, menadżer klubu, Kenny Dlaglish ciągle podkreśla, jak wielkie znaczenie ma dla jego drużyny kapitan. Stąd pragnienie klubu, by ową kontuzję traktować z najwyższą ostrożnością.
- Steven Gerrard został poddany specjalnym zabiegom, mającym na celu usunięcie infekcje prawej kostki, na którą założono ochronny gips. - poinformował Liverpool w oficjalnym oświadczeniu - Piłkarz nie będzie w stanie wystąpić w najbliższym meczu przeciwko Swansea City ani w żadnym, z nadchodzących meczów towarzyskich Anglii - z Hiszpanią i Szwecją. Steven będzie kontynuował rekonwalescencje pod okiem klubowego zespołu medycznego.
Biorąc pod uwagę fakt, iż po raz drugi w tym roku Gerrard ulega infekcji - zapalenie pachwiny pod koniec sierpnia, które pojawiło się po operacji, spowodowało, że nie mógł grać niemal do końca września - oczywiste będzie, iż zespół medyczny będzie podlegał dalszej, surowej ocenie.
Podczas nieobecności Gerrarda Luis Suarez stał się najgroźniejszym ofensywnym piłkarzem Liverpoolu, jednak jego status - jako jednego z najbardziej wyróżniających się piłkarzy Premier League - został podważony przez serię oskarżeń ze strony piłkarzy i menadżerów drużyn przeciwnych.
Ostatnio Paul Scharner, obrońca West Bromwich Albion, rozdrażnił Liverpool, kiedy zarzucił Suarezowi symulowanie w celu uzyskania rzutu karnego. Dalglish ma dopiero zabrać głos w sprawie, wiadomo jednak, że jest oburzony takim oskarżeniem, zwłaszcza, że telewizyjne powtórki wyraźnie pokazują, iż napastnik został sfaulowany przez Jerome'go Thomasa.
Charlie Adam, który wykorzystał rzut karny, stwierdził, że tego typu kontrowersje nie mają wpływu na występy Suareza, a także pochwalił Urugwajczyka za bezinteresowną pracę, jaką ten wykonuje dla klubu i rolę, jaką odgrywa w tworzeniu obiecującego partnerstwa z Carrollem.
- Luis nie pozwala, by cokolwiek miało na niego pływ. - powiedział Adam - Nie zatrzymuje się z powodu takich rzeczy i jest szczęśliwy. Najlepszy jest wtedy, kiedy jest na boisku. Nie zdobył bramki w sobotę, za to strzelił dwie w środku tygodnia przeciwko Stoke i wypracował dwie w meczu z West Brom. W prawdzie ostatnio nie strzela zbyt wiele, ale wykonuje niesamowitą pracę dla zespołu.
- Luis wywalczył karnego i doskonale podał przy golu Andy'ego. To jak się poruszają jest niesamowite i dzięki temu tworzyli obronie West Brom wiele problemów. Oboje powinni być szczęśliwi z ostatniego występu. Myślę, że zagraliśmy dobrze i po raz kolejny stworzyliśmy wiele szans. Bardzo dobrze graliśmy też podaniami, jednak zdaję sobie sprawę, że jest wiele aspektów, które wymagają dopracowania. Stajemy się coraz lepsi, ale potrzeba nam więcej czasu, zwłaszcza, że mamy tylu nowych zawodników.
Tony Barrett
Komentarze (2)