Forma na Anfield budzi obawy
Być może są niepokonani na Anfield w tym sezonie, ale forma Liverpoolu na własnym stadionie powinna budzić obawy. The Reds mają już na koncie cztery remisy i wszystkie z nich zostały uzyskane w niepokojąco podobny sposób.
Nikt nie lubi zbyt dużo słuchać o przeszłości, ale był kiedyś czas, gdy różne drużyny przyjeżdżały na Anfield i wyjeżdżały z Liverpoolu z jednym punktem na koncie. Działo się tak głównie dlatego, że takie drużyny zazwyczaj walczyły o utrzymanie i potrafiły ukraść remis Liverpoolowi.
W tym momencie jednak tak się nie dzieje. Kluby przyjeżdżają tutaj i pokazują dużą pewność siebie, grając własny futbol. Tworzą sobie sytuacje i nie są poddani jakiejś dłuższej presji.
Nie sądzę, że trzeba przypomnieć piłkarzom o tym, co oznacza gra dla Liverpoolu. Nie kupuję takiej formy motywowania.
Sprawiedliwie jest jednak powiedzieć, że niektórzy zawodnicy, lub niektóre obszary zespołu, muszą po prostu zacząć lepiej grać i zdobywać bramki.
Gdy w lecie do klubu przybywali tacy piłkarze, jak Stewart Downing, Charlie Adam i Jordan Henderson, można było mieć nadzieję, że odciążą Luisa Suareza i Stevena Gerrarda z obowiązku strzelania bramek.
Tak się nie stało. Razem zdobyli zaledwie trzy gole, a to zdecydowanie za mało. Bez strzelania bramek nie wygrywa się meczów, a Liverpool w tym momencie nie wygrywa wystarczającej liczby spotkań, zwłaszcza na własnym stadionie.
Jan Molby
Komentarze (1)