Henderson musi grać w środku
Nie ma co robić sobie złudzeń – sobotni bezbramkowy remis ze Swansea City na Anfield był jednym z najgorszych momentów tego sezonu. Liverpool nie grał dobrze. Mało pracował na boisku i koniec końców trzeba przyznać, że Swansea zasłużyło na remis – może na zwycięstwo.
Dla mnie żadnej presji na Swansea nie potrafił wywrzeć środek pola, widać to było bo stylu, w jakim goście rozgrywali piłkę w drugiej połowie.
Były sugestie, że system 4-4-2 – chociaż obecność Suareza nie pozwala nazwać go typowym 4-4-2 – nie pasuje postaciom pokroju Charliego Adama i – zwłaszcza – Jordana Hendersona.
Henderson w sobotę przeżył ciężki dzień i w połowie zastąpił go Dirk Kuyt.
Współczuję mu, naprawdę. Nigdy nie jest miło zobaczyć piłkarza ściągniętego w połowie, ponieważ to jasny sygnał.
Dla mnie to jasne, że prawe skrzydło nie jest najlepszym miejscem dla Jordana. Po prostu nie jest.
To piłkarz do szybkiej gry, wywierający presję na oponentach i grający instynktownie. W skrócie: środkowy pomocnik.
Wiem też z doświadczenia, że może być ciężko wpisać w system gry nowego klubu nowego pomocnika w dobrym stylu. Rok potrwała moja adaptacja, mimo że wspomogło mnie zatrudnienie do pomocy Steve’a McMahona.
Myślę, iż oczekiwania i presja wpływają na występy Hendersona, bez wątpienia. Jest, czy zasłużenie czy nie, piłkarzem za 20 milionów funtów i tak go oceniają.
Gdy wrócisz pamięcią do czerwca, pewnie był wtedy pewny siebie i gotów, by wywierać piorunujące wrażenie.
Nie udało mu się i tak – wygląda na nieco zagubionego. Lecz to młody człowiek uczący się fachu. Ma na to dużo czasu.
Jan Molby
Komentarze (1)