LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1485

Beardsley przykładem dla nowych


Peter Beardsley jest postrzegany powszechnie i słusznie jako jeden z najlepszych graczy w prawdopodobnie najlepszym zestawieniu Liverpoolu w historii klubu. Energiczny napastnik, który inspirował twórczą siłą i przenikliwością w atakach na bramkę, odegrał kluczową rolę, kiedy Kenny Dalglish i jego wybitna drużyna pędziła po tytuł mistrza Anglii prezentując taki styl gry, że legendarny Tom Finney porównał ją nawet do cudownej Brazylii sięgającej po tytuł Mistrza Świata w 1970.

Miejsce Beardsleya w panteonie sław na Anfield zostało ugruntowane kilka lat później, kiedy uplasował się na dziewiętnastej pozycji w ankiecie, która miała ustalić 100 piłkarzy, którzy wstrząsnęli the Kop. Sprowadzając to osiągnięcie do właściwej perspektywy, należy podkreślić, że znalazł się na wyższym miejscu, niż tacy zawodnicy jak Phil Neal, Xabi Alonso, Ian St John, Phil Thompson i Terry McDermott. Nieźle jak na piłkarza, który był kiedyś w szeregach Manchesteru United.

Ponieważ czasy się zmieniają i wspomnienia dotyczące tego okresu gasną, w ten sposób łatwo zapomnieć, że Beardsley nie okazał się bynajmniej natychmiastowym hitem na Anfield. Po przeprowadzce do Liverpoolu z Newcastle United za rekordową cenę klubu 1.9 mln funtów, początkowo miał problemy i panowały powszechne obawy, że nie był odpowiednim człowiekiem, który może przejąć legendarny numer siedem odłożony przez Dalglisha.

Każdy, kto wątpił w Beardsleya w tym czasie miał dobry powód. Zaledwie cztery trafienia na przełomie roku były skromnym zwrotem ogromnej inwestycji i nawet sam Beardsley był zmuszony zadać sobie pytanie, czy był lub nie był wystarczająco dobry do gry w barwach Liverpoolu. "Nie mogłem trafić nawet w drzwi od stodoły przez większość czasu. To był trudny dla mnie czas, ale grałem pod przykrywką, ponieważ drużyna radziła sobie dobrze w tym czasie, a uwaga mediów nie była w żadnym stopniu tak silna jak jest dzisiaj" - przypominał sobie później.

Pod koniec swojego debiutanckiego sezonu, Beardsley strzelił 18 goli, został mianowany do nagrody piłkarza roku związki piłkarskiego PFA (wyróżnienie zdobył jego kolega John Barnes), a Liverpool sięgnął po tytuł w klasycznym stylu. Być może potrzebował czasu na adaptację, ale gdy tylko uporał się z tym, Beardsley stał się kluczowym graczem dla Liverpoolu. Kibice chętnie pozbywali się słusznych pieniędzy, żeby obejrzeć go w akacji, a koledzy uwielbiali grać z nim w jednym zespole. W jednym sezonie w czerwonej koszulce drobny Geordie zrobił więcej niż tylko uzasadnił swoją cenę rynkową. Koniec z pierwszymi wątpliwościami.

Wszystko to jest raczej mozolną próbą doprowadzenia nas wokół trzech zawodników z najnowszego zaciągu Dalglisha. Podobnie jak ich kolega z północno-wschodniej Anglii, ani Andy Carroll, Jordan Henderson, ani Stewart Downing nie rozświetlili jeszcze Anfield. Prawdopodobieństwo jest takie, że podobnie jak wcześniej Beardsley, cała trójka zastanawia się, kiedy przyjdzie dobra forma i zadaje sobie pytania, czy będzie zdolna do ulokowania się w jednym znajwiększych na świecie klubów.

Przeprowadzając się jedno okienko transferowe wcześniej niż Henderson i Downing, Carroll miał dłuższy czas na aklimatyzację od pozostałej dwójki. Mając jednak na uwadze fakt, że przybył z kontuzją, która znacznie ograniczyła jego partycypację w ostatnich miesiącach ubiegłego sezonu, obecny sezon należy do tych, w których jego postawę będzie można najbardziej sprawiedliwie ocenić. Jakkolwiek może być ciężko znaleźć kogoś, kto określi krótki epizod Carrolla w czerwonej koszulce wybitnym sukcesem, jest jeszcze zbyt wcześnie, by go skreślać.

W bieżącym sezonie upłynęły dopiero trzy miesiące futbolu i proces tworzenia oraz formowania nowego zespołu jest nadal w okresie kształtowania. Krytycy Carrolla, Downinga i Hendersona mogą wskazać z pewnym uzasadnieniem na postawę Luisa Suareza, piłkarza, który przed przeprowadzką na Anfield nie grał nawet na angielskich boiskach, jednakże łatwo dostosował się do nowej sytuacji po transferze z Ajaksu. Podobna presja ciążyła na Beardsleyu w 1987 roku, kiedy John Barnes, który kosztował połowę ceny, natychmiast zaskarbił sobie sympatię fanów Liverpoolu po tym, jak zaprezentował jedną z najlepszych gier na skrzydle na Anfield czy gdziekolwiek indziej.

Beardsley, w przeciwieństwie, miał problemy i to było widać. W odróżnieniu jednak od Hendersona, Carrolla i Downinga, korzystał na byciu elementem zespołu, który był jednym z najlepszych w Europie, bez względu na to, czy był akurat w składzie, czy nie. Tak wygląda nowy Liverpool. Próbuje zostawić daleko w tyle jeden z najtrudniejszych i najbardziej niespokojnych okresów w historii klubu, jak również usiłuje desperacko odzyskać dawną chwałę. To nie jest zespół, który należy do czołówki angielskiego futbolu, jak jego odpowiednik z roku 1987. Ta drużyna dąży do tego, by tam wrócić. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że obecna kampania będzie miała charakter transformacji, a nie walki o chwałę.

Bezpośrednie zadanie Dalglisha to poprawa Liverpoolu w stopniu wystarczającym do rywalizacji o miejsca premiowane udziałem w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Szanse na wypełnienie tej misji będą większe, gdy tylko Carroll, Henderson i Downing zaczną lepiej spisywać się na boisku. Mając jednak wiedzę opartą na własnym doświadczeniu, jak problematyczne było zapuszczanie korzeni przez Petera Beardsleya, nie sposób nie przyjąć do wiadomości, że niektóre transfery potrzebują więcej czasu na potwierdzenie swojej słuszności.

Tony Barrett

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (5)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (1)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com