Czas na Anfield
Zwycięstwo Liverpoolu nad Chelsea było całkowite. Teraz musimy zacząć uzyskiwać takie rezultaty na Anfield. Nasza forma wyjazdowa jest nadzwyczajna. Dokonał się prawdziwy zwrot w porównaniu do tego, czego byliśmy świadkami w zeszłym sezonie, kiedy szamotaliśmy się na boiskach rywali.
Ten sezon będzie jednak sukcesem tylko, jeżeli Liverpool w taki sam sposób narzuci swój styl gry na własnym boisku.
Doświadczyliśmy rozczarowań na Anfield tracąc już osiem punktów. Wizyta niepokonanego do tej pory lidera Premier League – Manchesteru City w przyszłą niedzielę będzie doskonałą okazją, żeby ułożyć wszystko jak należy.
Gdybyśmy przegrali z Chelsea, do meczu z Man City podeszlibyśmy z niepokojem. Po zapewnieniu sobie jednak zwycięstwa, wszyscy mają wysokie oczekiwania, mecz z City musimy potraktować poważnie.
To drużyna najwyższej klasy, której zawodnicy strzelają bramki dla zabawy.
Można ich jednak pokonać. Jeżeli będziemy bronić się tak, jak w ostatnich tygodniach, staniemy przed wspaniałą okazją.
City zaatakuje. Nie będą grać defensywnie tak, jak Swansea i Manchester United, ale będą walczyć o punkty. To będzie pierwszorzędny mecz.
Rezultat niedzielnego spotkania był dla nas bardzo znaczący, ponieważ pomógł nam dostać się do pierwszej czwórki, gdyż teraz zrównaliśmy się punktami z Chelsea.
Remis byłby prawdopodobnie sprawiedliwy, ale w końcowym etapie meczu Liverpool chciał już czegoś więcej.
Tylko jeden zespół zabiegał o zwycięstwo w końcówce. Stworzyliśmy dwie dobre szanse i na szczęście jedną wykorzystał Glen Johnson pokazując wspaniałe opanowanie.
W pierwszej połowie graliśmy kontaktowo, przymknęliśmy ich i nie daliśmy się zastraszyć przez Chelsea.
Nie dopuszczaliśmy Mikela do piłki blokując ich ruchy i nasz plan zadziałał. Dobrze utrzymywaliśmy się przy piłce w pierwszej połowie – najlepiej w obecnym sezonie.
Po przerwie w Chelsea zaszły zmiany. Mikel zszedł, a na boisku zameldował się Daniel Sturridge. Frank Lampard zaczął grać głębiej, a łatający dziury Juan Mata sprawił, że mieliśmy problemy ze znalezieniem luk.
Pozwoliliśmy im dłużej utrzymywać się przy piłce i byłem zawiedziony tym, jak daliśmy im się zepchnąć.
Wprowadzenie Jordana Hendersona było jednak bardzo trafną odpowiedzią menadżera.
Henderson wykonał naprawdę wspaniałą robotę zamykając Lamparda. Pokazał przebłysk tego, za co Liverpool zapłacił tak dużo pieniędzy. W przyszłości może odgrywać centralną rolę.
Punktem zwrotnym była dla mnie bardzo dobra obrona Pepe Reiny, który wyłapał główkę Davida Luiza. Gdyby piłka trafiła do bramki, wszystko mogło się rozpaść.
Reina utrzymał jednak remis i dokończyliśmy mecz naprawdę mocni.
Lucas i Charlie Adam spotkali się z krytyką i widzę dlaczego, ponieważ jako parze grającej na środku brakowało im trochę tempa.
W spotkaniu z Chelsea obaj byli jednak znakomici i pracowali bardzo ciężko dla zespołu.
Możemy z tego zwycięstwa wyciągnąć wiele otuchy. W ten sam sposób musimy jednak poprowadzić spotkanie z City.
John Aldridge
Komentarze (1)