Zapowiedź meczu
Po rozczarowującej wizycie w Londynie, drużyna Kenny’ego Dalglisha powraca na Anfield Road, gdzie w sobotę o 16.00 zmierzy się z zespołem Queens Park Rangers. Wszyscy w klubie mają nadzieję, że po stratach punktowych z Norwich City i Swansea, ostatnia w tym sezonie próba pokonania na własnym stadionie jednego z beniaminków zakończy się wreszcie powodzeniem.
Dla Liverpoolu, spotkanie to będzie doskonałą okazją do rehabilitacji za poniedziałkową porażkę z Fulham. Zbieg nieszczęśliwych okoliczności sprawił, że zamiast zdobycia 3 punktów na Craven Cottage, The Reds ponieśli 3. porażkę w sezonie. Przyczynił się do niej niewątpliwe Pepe Reina, któremu przytrafił się prosty, ale niezwykle kosztowny błąd. Hiszpan jest zmotywowany, by wymazać plamę z początku tygodnia, dlatego możemy liczyć na solidny występ z jego strony.
Postawa Reiny będzie ważna, ale raczej nie kluczowa, przynajmniej na to wskazują statystyki. Queens Park Rangers w 13 ligowych występach zdobyło zaledwie 15 bramek. To, co prawda, tylko o 2 mniej od The Reds, ale jeśli porównamy defensywy obu zespołów, zauważymy zdecydowaną różnicę. Obrona to w obecnym sezonie najmocniejsza formacja Liverpoolu. Zespół stracił jedynie 13 goli, czyli o 11 mniej niż nasi sobotni rywale.
Jedną z największych zagadek przed tą batalią jest linia pomocy, jaką zestawi Kenny Dalglish. Do niedawna najmocniejsza formacja The Reds, ze względu na kontuzję kolana Lucasa Leivy, w dalszym ciągu powracającego do zdrowia Stevena Gerrarda i czerwoną kartkę Jaya Spearinga, nie pozostawia dziś zbytniego pola manewru. Pewniakiem do gry w środku boiska jest z pewnością Charlie Adam. Wielce prawdopodobne jest, że partnerować będzie mu Jordan Henderson, ale King Kenny może sięgnąć również po Jonjo Shelveya, który przed paroma dniami w trybie awaryjnym został ściągnięty z wypożyczenia do Blackpool.
Mecz z QPR stanowi doskonałą okazję dla zawodników do zaprezentowania gry skutecznej i efektownej. O ile o to drugie nie musimy się raczej martwić, o tyle ze skutecznością bywa u nas nie najlepiej. Na domiar złego, w obu dotychczasowych spotkaniach z beniaminkami, niesamowite występy zaliczali ich bramkarze, którzy bronili w iście beznadziejnych sytuacjach.
Starcie 7. i 12. Drużyny w tabeli Premier League zapowiada się na ciekawe widowisko. Mimo pozornej różnicy klas obu drużyn, QPR, to team, którego nie można zlekceważyć. Przekonała się o tym chociażby londyńska Chelsea, która w październiku nie poradziła sobie z rywalami na ich stadionie i w efekcie poniosła porażkę. Czy Liverpool odrobił zadanie domowe, a zawodnicy wyciągnęli wnioski z poprzednich niepowodzeń? Odpowiedzi na te pytania poznamy już w sobotę. Zapraszamy!
Komentarze (1)