Zapowiedź meczu
Liverpool po raz kolejny zawiódł swoich kibiców na własnym stadionie i zremisował mecz z Blackburn Rovers rozegrany w zeszły poniedziałek. Przed zespołem jest jednak okazja na rehabilitację i dobre zakończenie bieżącego roku. The Reds zmierzą na Anfield z Newcastle United, które radzi sobie w tym sezonie niezwykle dobrze i z pewnością będzie to trudny mecz dla obydwu zespołów.
Będzie to wyjątkowe spotkanie dla Kenny’ego Dalglisha gdyż zagra on drugi mecz z rzędu przeciwko zespołowi, który kiedyś prowadził. Szkocki menedżer doprowadził Blackburn do mistrzostwa Anglii jednak z drużyną Srok nie poszło już tak dobrze i ich kibice z pewnością mogą mu mieć za złe, że z czołowego zespołu stali się przeciętniakiem.
Mecze Liverpoolu z Newcastle można już zaliczać do angielskich klasyków. Zespoły te mierzyły się już wielokrotnie, a najbardziej pamiętnym pojedynkiem pomiędzy nimi jest starcie w finale FA Cup w 1974 roku. Menedżerem Liverpoolu był wówczas Bill Shankly i był to ostatni mecz grany o stawkę, w którym poprowadził zespół. The Reds wygrali wtedy 3:0 a dwie bramki strzelił Kevin Keegan. Co ciekawe Keegan kilka lat później odszedł właśnie do Newcastle, a następnie został menedżerem Srok. Z obydwoma klubami związani są również tacy piłkarze jak Terry McDermott, Alan Kennedy, Peter Beardsley czy Didi Hamann, którzy grali zarówno dla jednych, jak i drugich.
Ostatni mecz na Anfield zakończył się przekonującym zwycięstwem Czerwonych 3:0, w którym do siatki trafiali Maxi Rodriguez, Dirk Kuyt i Luis Suarez. Ponadto w spotkaniu tym po raz pierwszy przeciwko swojemu byłemu klubowi z Tyneside zagrał Andy Carroll.
To będzie bardzo ważny mecz dla młodego Anglika, gdyż wciąż pozostaje pod falą krytyki i za wszelką cenę będzie chciał udowodnić, że jest zawodnikiem wartym pieniędzy zapłaconych za niego w styczniu tego roku. Co więcej, Luis Suarez został zawieszony na to spotkanie i obowiązek strzelania bramek będzie w całości spoczywał właśnie na Carrollu. Jeżeli Dalglish wystawi go w pierwszym składzie, to będzie to, bez wątpienia, idealna okazja do uciszenia krytyków i być może jedna z ważniejszych dla jego kariery w kontekście zbliżającego się okienka transferowego. Carroll będzie musiał udowodnić, że nie potrzeba wzmocnień w ataku, pomimo 8 meczowej banicji dla Suareza, gdyż w innym przypadku kolejne spotkania również spędzi na ławce rezerwowej.
Jutrzejsze spotkanie to również egzamin dojrzałości dla pozostałych piłkarzy Liverpoolu, którzy od początku sezonu mają ogromne problemy ze skutecznością. The Reds już 6 razy remisowali na własnym stadionie i z pewnością ani fani, ani klub nie chcą by ten wynik został poprawiony. Czerwoni mają bardzo dobry bilans zwycięstw i strzelonych bramek nad zespołem Srok, więc napastnikom nie pozostaje nic innego jak strzelać bramki, bo kolejny remis na Anfield może być już dla fanów nie do zniesienia.
Komentarze (5)
Do boju THE REDS, Stevie prowadź !
YNWA