SG: Z optymizmem patrzę w rok 2012
Steven Gerrard ma nadzieję, że nowy rok przyniesie odmienne szczęście. Rok 2011 w profesjonalnej karierze kapitana Liverpool FC zapisze się jako najtrudniejszy. To było 12 miesięcy, w ciągu których dwukrotnie musiał walczyć o powrót z powodu poważnych kontuzji.
Menedżer Liverpoolu Kenny Dalglish musiał radzić sobie w dużej mierze bez talizmanu klubu, bowiem Gerrard był ograniczony do zaledwie dziewięciu występów w jedenastce the Reds w trakcie roku kalendarzowego.
Jednak Gerrard jest już sprawny i zdrowy, dlatego patrzy w przyszłość z optymizmem przed dzisiejszym starciem z Newcastle United na Anfield.
- Bez wątpienia z radością pożegnam rok 2011 - powiedział Gerrard w wywiadzie dla Liverpool ECHO.
- To był trudny okres, ale to wszystko należy już do przeszłości.
- Mamy niezwykle ważny mecz przeciwko Newcastle. Musimy zadbać o naszą postawę i zakończyć ten rok w najlepszym stylu, zanim zaczniemy myśleć o przyszłym.
- Jednak nie mogę się doczekać 2012 roku. Jest wciąż tyle celów do zdobycia w tym sezonie.
- Jeśli dopisze mi trochę szczęścia i zachowam sprawność to mam nadzieję, że naprawdę spotka mnie radość z gry przez ostatnie pięć miesięcy sezonu.
Od początku roku Gerrard był ograniczony z powody kontuzji pachwiny i otrzymywał zastrzyki uśmierzające ból, aby umożliwić mu występy na boisku. Drobny zabieg w marcu nie rozwiązał problemu i miesiąc później przeszedł operację ratującą jego karierę.
Jego proces rehabilitacji napotkał przeszkodę w lipcu, kiedy zdiagnozowano u niego zakażenie związane z operacją, chociaż leczenie pozwoliło na szybkie postępy.
Po powrocie na boisko po sześciu miesiącach przerwy przeciwko Brighton w Pucharze Ligi Angielskiej we wrześniu, Gerrard zdołał zanotować jeszcze dwa występy wchodząc z ławki rezerwowych. W końcu wystartował od początku i uwieńczył to zdobyciem gola przed the Kop w zremisowanym meczu z Manchesterem United na Anfield.
31-latek zaczął również przeciwko Norwich City w połowie października, ale jego nadzieje na dłuższą serię występów w zespole zostały okrutnie pogrzebane.
W przededniu wyjazdu the Reds na starcie z West Brom, jego kostkę w prawej nodze objął stan zapalny i po tym, jak zdiagnozowano infekcję, Gerrard został przyjęty do szpitala w trybie pilnym.
- To był dla mnie poważny cios - powiedział Gerrard, w swym pierwszym wywiadzie po powrocie do zdrowia.
- Rozpocząłem spotkania z United i Norwich, dlatego zaczynałem czuć się już naprawdę nieźle.
- To był przyjemny okres i czułem się dobrze, ale potem złapałem dziwną kontuzję. Uraz nie miał żadnego związku z infekcją, którą miałem wcześniej w pachwinie - to był po prostu pech.
- Miałem starcie na treningu i pojawiła się mała rana na mojej kostce. To nie było duże rozcięcie, które potrzebowało zaszycia czy coś takiego, ale wdało się zakażenie i moja kostka była naprawdę napuchnięta.
- Gdyby nie szybka interwencja, to mogło stanowić zagrożenie. Muszę jednak podkreślić, że opieka lekarska sztabu medycznego była naprawdę wspaniała. Zarówno zespół medyczny, jak i trenerski w klubie zajmował się mną znakomicie.
- Musiałem jechać do szpitala, aby przemyć zakażenie. Następnie miałem założony gips na kilka tygodni i chodziłem o kulach przez około miesiąc.
To była karuzela uczuć trwająca kilka dni na początku listopada, gdyż jego żona Alex urodziła ich trzecią córkę Lourdes zaledwie dwa dni po tym, jak pomocnik Liverpoolu przeszedł operację, aby usunąć infekcję.
- To był dziwny tydzień - powiedział Gerrard.
- Dopiero co wyszedłem ze szpitala, gdyż problem z infekcją został rozwiązany, a zaraz potem jechałem z Alex do Liverpool Womens Hospital, gdyż nadszedł czas porodu.
- Narodziny dziecka były o wiele bardziej ważne niż to, co się działo z moją kostką.
Gerrard przyznaje, że w momencie, gdy powiedziano mu o kolejnej długiej przerwie poza boiskiem musiał przełknąć gorzką pigułkę.
Jednak poprzysiągł niestrudzoną pracę, aby wrócić do gry na przełomie roku.
- Kiedy chirurg powiedział, że opuszczę jeszcze osiem tygodni, to było naprawdę trudne do zaakceptowania - powiedział.
- Potrzebowałem tygodni zanim otrząsnąłem się po tej wiadomości. To mnie całkowicie przybiło.
- W przypadku mojej pachwiny, byłem to w stanie zrozumieć, ponieważ spodziewasz się eksploatacji organizmu na przestrzeni lat. Dopuszczałem do świadomości, że pewnego dnia będzie potrzebowała podreperowania. Jednak kontuzja kostki była po prostu dziwna.
- Trzeba zwyczajnie przezwyciężyć ten początkowy cios tak szybko, jak to możliwe. Trzeba walczyć i uporać się z rehabilitacją.
- Ostatnie osiem tygodni naprawdę się przedłużało, zwłaszcza mając za sobą przerwę na sześć miesięcy z powodu mojej pachwiny. To było trudne, ale co cię nie zabije, to cię wzmocni.
- Jestem bardzo szczęśliwy z tego, jak sobie poradziłem. Pracowałem w pocie czoła, aby wrócić do gry i teraz czuję się w doskonałym stanie. Z niecierpliwością oczekuję występów na boisku.
Pojawiając się w grze przeciwko Blackburn w poniedziałek, Gerrard jest zdesperowany, by stanąć na czele walki Liverpoolu o zaszczyty w drugiej połowie sezonu.
Ponieważ the Reds tracą jedynie trzy oczka do miejsca dającego możliwość udziału w Lidze Mistrzów oraz wciąż grają w krajowych pucharach, inspirujący kapitan zdaje sobie sprawę z tego, że jest mnóstwo celów, o które trzeba walczyć.
Zespół Dalglisha ma problemy ze zdobywaniem goli w tym sezonie, jednak Gerrard jest przekonany o nadziei Liverpoolu na sukces w 2012 roku.
- Prezentujemy czasami fantastyczną grę - dodał.
- Bronimy się bardzo dobrze i tworzymy mnóstwo okazji, ale nie dostajemy nic w zamian na chwilę obecną, chociaż zasługujemy na to. Znajdujemy się tuż na granicy miejsca, w którym chcemy być.
- Nie możemy poddawać się i nie ma czasu, żeby litować się nad sobą. Mam nadzieję, że wyniki zaczną układać się po naszej myśli.
- Z mojego punktu widzenia ważne jest, że mogę występować. Pozytywna wiadomość jest taka, że wracam w momencie, gdy jest przed nami tak wiele ogromnych meczów.
- To było frustrujące, że odpoczywałem tak długo od piłki nożnej, ale wciąż jest mnóstwo wielkich meczów do rozegrania. Sezon dopiero zaczyna się rozgrzewać i jestem bardzo podekscytowany, że mogę odegrać w nim pewną rolę. Wszystko, czego mogę sobie życzyć, to dobra kondycja i zdrowie.
James Pearce
Komentarze (7)
Fajnie byłoby też skutecznie zagrodzić Szejkom drogę do finału na Wembley i marzenia na sezon 11/12 uznałbym za spełnione