Podsumowanie meczu
Kwestia, jak Liverpool może poradzić sobie bez Luisa Suareza została wyjaśniona w najbardziej przekonujący sposób zeszłej nocy. The Reds zdobyli trzy bramki dopiero po raz drugi w tym sezonie skazując Newcastle United na porażkę.
Czyniąc to, zespół prowadzony przez Kenny'ego Dalglisha wywołał również własne pytanie - jakim sposobem Liverpool zdołał poradzić sobie bez Stevena Gerrarda, który wszedł na plac boju w roli zmiennika przy wyniku remisowym. Dopiero wtedy szala zwycięstwa zaczęła przesuwać się na korzyść the Reds, a krótki występ raz jeszcze podkreślił jego znaczenie dla ich sprawy.
Obejmując prowadzenie za pomocą bramki samobójczej Daniela Aggera, Newcastle nie było w stanie przetrwać ataków Liverpoolu. Craig Bellamy dwa razy wpisał się na listę strzelców, a później Gerrard dołożył trzecie trafienie podkreślając zarówno swoje własne oddziaływanie, jak również jego dowodzenie drużyną.
Miarę problemów Liverpoolu przed bramką rywala stanowił pojedynczy gracz Newcastle. Napastnik Demba Ba strzelił więcej goli w tym sezonie niż cały skład piłkarzy, z których Kenny Dalglish mógł skorzystać w meczu.
Brak Suareza, najlepszego strzelca zespołu, ze względu na karę jednego meczu zawieszenia zwrócił jeszcze bardziej uwagę na słabe strony Liverpoolu i zaakcentował presję na Andym Carrollu, aby ten w końcu spełnił oczekiwania, które w sposób jasny wynikają z ceny 35 mln funtów za jego transfer.
Liverpool dominował w początkowej wymianie, ale jedyne okazje strzeleckie godne uwagi należały do Charliego Adama, który miał źle nastawiony celownik oraz Stewarta Downinga, który potrafił jedynie zmusić Tima Krula do najbardziej rutynowych interwencji.
Zgodnie ze zwyczajem Liverpoolu w tym sezonie, fiasko przekształcenia miażdżącej przewagi w gole postawiło drużynę w sytuacji narażającej na szwank i Newcastle stało się ostatnim przeciwnikiem, który wykorzystał marnotrawstwo po tym, jak objęło prowadzenie po 25 minutach.
Yohan Cabaye doszedł do wrzutki Ryana Taylora zagrywając zwinnie głową. Piłka odbiła się od Ba, a potem od Daniela Aggera zanim wylądowała w siatce. Dotknięcie Aggera okazało się decydujące, choć odbitka od jego prawego ramienia pozostawiła Pepe Reinę w bezruchu.
Fakt, że Liverpool stracił bramkę był wystarczający, by zasiać strach w sercach Liverpoolu, zwłaszcza z uwagi na niemożność strzelania więcej niż jeden raz na własnym obiekcie dłużej niż przez trzy miesiące. Powyższe obawy zostały złagodzone w czasie czterech minut pogoni za bramką, gdyż zawodnik postanowił nawiedzić swój były klub.
To nie Carroll, jakby scenariusz mógł się tego domagać, wyrównał rezultat spotkania. Lecz zamiast tego autorem bramki był Bellamy, który posłał dokładne i mocne uderzenie po tym, jak Cheik Tiote jedynie częściowo wybił dośrodkowanie Adama po ziemi z prawej strony.
Newcastle nie pozwoliło na to, by utrata gola zrujnowała ich grę. Fabricio Coloccini zorganizował linię defensywy, natomiast Tiote zapewnił dodatkową ochronę, dzięki czemu w szeregach gości była solidność, która powstrzymała Liverpool przed ruszeniem pełną parą do ataków po bramce Bellamy'ego. Martin Skrtel strzelił głową tuż obok słupka po rzucie rożnym Walijczyka, ale prócz tego drobnego zagrożenia, droga przyjezdnej ekipy do przerwy była stosunkowo bezproblemowa.
Jeśli Alan Pardew miał jakieś zmartwienie, to była dominacja Liverpoolu na prawym skrzydle, gdzie w szczególności Ryan Taylor i Jonas Gutierrez zmagali się z atakami Downinga i Glena Johnsona. Ponieważ obaj jego lewostronni zawodnicy otrzymali żółte kartoniki w pierwszej połowie, menedżer Newcastle zdecydował się ściągnąć Taylora i wprowadzić Davide Santona w przerwie meczu jako środek zabezpieczający pod kątem kar, ale również taktyki.
Niezależnie od interwencji Pardewa, Newcastle powinno grać w osłabieniu tuż po przerwie, gdyż Cabaye nie trafił w piłkę w pojedynku z Jayem Spearingiem i spowodował wygięcie nogi pomocnika.
Złość Liverpoolu, że zawodnik Newcastle nie został usunięty z boiska miała drugorzędne znaczenie wobec ich własnej frustracji z powodu trwających niedociągnięć Carrolla. Dostrzeżony przez Gerrarda, który pojawił się z ławki, penetrującym podaniem, dzięki czemu miał otwartą drogę do bramki, napastnik zawiódł bardzo nieprecyzyjnym przyjęciem, przez co Tim Krul zgarnął piłkę bez nawet żadnych problemów.
Liverpool wciąż napierał do przodu i ambicje the Reds zostały nagrodzone, gdy objęli prowadzenie po upływie 67 minut spotkania po tym, jak Bellamy wykonał rzut wolny, chociaż piłka musnęła Danny'ego Simpsona po drodze zanim wylądowała w siatce.
Newcastle natychmiast mogło wyrównać, ale próba została udaremniona, gdy Skrtel wybił piłkę z linii bramkowej po strzale Ba, który mógł zapisać swoje piętnaste trafienie w tym sezonie. Zagrożenie zaalarmowało the Reds o słabości niewielkiej przewagi i odpowiedź była pozytywna, ponieważ Carroll posłał ogłuszający strzał głową w poprzeczkę po fachowej wrzutce Gerrarda.
Wpływ kapitana Liverpoolu na grę był ogromny. Gerrard trzymał za gardło środkową linię i ugruntował się na boisku jako centrum ataków swojej drużyny. Dalglish być może prosił swoich podopiecznych, aby zbytnio nie polegać na Gerrardzie, ale on sam prosperuje dzięki takiej odpowiedzialności. Nie było żadnego zaskoczenia, gdy odprawił Newcastle eleganckim strzałem do bramki po tym, jak inteligentnie wbiegł w pole karne po wyłożoną piłkę od Jordana Hendersona.
To było zwieńczenie, jakiego domagał się jego błyskotliwy występ, ale również finał, którego Pardew musiał się obawiać.
Tony Barrett
Komentarze (7)