Nie mamy się czego bać
Po środowej euforii nadszedł czas, by Liverpool zmierzył się z Manchesterem United w spotkaniu, które będzie starciem tytanów i rozegrane zostanie w ramach czwartej rundy FA Cup.
Fani Liverpoolu mogą być zadowoleni od kilku dni i jestem pewien, że piłkarze również. Jednak nikt na Anfield nie może spocząć na laurach, przed nami kolejny mecz, który trzeba wygrać.
I pomimo tego, że z pewnością dojdzie do wielu wydarzeń zarówno na boisku, jak i poza nim, to szczerze uważam, że Liverpool może podejść do tego spotkania bez strachu.
Oglądałem United w meczu przeciwko Arsenalowi w zeszły weekend i pomimo tego, że zdobyli trzy punkty, to myślę, że są w naszym zasięgu.
Liverpool odniósł sukces przeciwko Manchesterowi City, bo od pierwszego gwizdka na nich nacisnął. Byli sobą, grali w swoim rytmie i otrzymali za to nagrodę. Muszą zrobić to samo przeciwko United.
Ponieważ, spójrzmy prawdzie w oczy, City mają lepszych zawodników od United.
Właściwie, pójdę dalej i powiem, że jedynym piłkarzem, którego może obawiać się Liverpool w tym momencie to Antonio Valencia.
Tacy jak Wayne Rooney? Owszem, jest dobrym piłkarzem, ale na Anfield zawodzi. Ciężko pracuje, ale zupełnie nie jest w formie. Valencia, wręcz przeciwnie.
Jest w świetnej formie, dużo dośrodkowuje i dużo biega. Jose Enrique będzie musiał jutro dużo pracy.
Forma Hiszpana ostatnio zmalała, ale dał z siebie wszystko w środę. To może być kluczowy element w tej walce.
Oczywiście wszędzie będą toczone pojedynki, ale tak jak wszyscy, mam nadzieję, że zdrowy rozsądek obudzi się u kibiców obydwu drużyn.
To jedna z najlepszych rywalizacji w piłce nożnej i szkoda by było przeczytać o nim jakieś nieprzyjemne nagłówki w gazetach. Skupmy się nie piłce nożnej.
Jan Molby
Komentarze (8)
Po meczu z united.