SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1856

Okiem Scousera - część XXXV


Zapraszamy Państwa do lektury kolejnej części Naszej kolumny. Dziś uwagę skupimy na dwóch bardzo pozytywnych wydarzeniach poprzedniego tygodnia, czyli wyeliminowaniu drużyn z Manchesteru z krajowych pucharów oraz podsumujemy spokojne okienko transferowe w wykonaniu Liverpoolu.

Drużyna do pucharów

Zwycięzca FA Cup, lider Premier League oraz broniący tytułu mistrz, wicelider ligi. Manchester City i Manchester United, które ostatnio pokazały rywalom z Londynu, że nie mają większych szans na walkę o najważniejsze trofeum w Anglii, przyjechały w jednym tygodniu na Anfield, żeby wyjechać na tarczy i otworzyć Liverpoolowi drogę na Wembley. Tydzień z kategorii historycznych, który będzie wspominany równie chętnie co pamiętne demolki nad Realem Madryt i Manchesterem United trzy lata temu. To jest moment na który kibice czekali z utęsknieniem po fatalnych kilku sezonach. Pytanie tylko czy to chwilowa poprawa czy faktyczna oznaka postępu?

Kiedy Liverpool nie awansował pod koniec poprzedniego sezonu nawet do Ligi Europejskiej klub jasno postawił sprawę, że krajowe puchary stanowią istotne rozgrywki. Los nie był łaskawy, kiedy w Pucharze Ligi musieliśmy zmierzyć się ze Stoke i Chelsea na wyjeździe, w półfinale z City a już w czwartej rundzie Pucharu Anglii z United. The Reds jednak popisowo wykonali swoje zadanie i osiągnęli dwa wyniki minimum, które wymagane były do awansów. Tym samym zapewniliśmy sobie pierwszą od wielu lat wycieczkę na Wembley oraz przyjemny pojedynek z rozgromionym już w tym sezonie Brighton. Wielka ulga dla fanów, którzy mogą powoli czuć zbliżające się świętowanie.

Jednak nie wyglądało to tak dobrze jeszcze tydzień temu, kiedy Dalglish pierwszy raz w ciągu 12 miesięcy w klubie zrugał swoich piłkarzy za niedopuszczalny występ przeciwko Boltonowi. To był pod każdym względem zawstydzający nie-spektakl a piłkarze dopuścili się zlekceważenia rywala. Zapłaciliśmy za to porażką, która utrudnia nam osiągnięcie głównego celu, jakim jest czwarta pozycja w lidze. Stało się to kosztem właśnie pucharów, o których zawodnicy zaczęli myśleć o jedno spotkanie za wcześnie. Ważne jednak, że słowa Kenny’ego znalazły odzwierciedlenie w grze Liverpoolu i to pokazuje, że Szkot panuje nad swoim zespołem. Cały rok stał murem za piłkarzami i bronił ich w każdej sytuacji, ale jak go zawiedli nie miał problemu z mocną reakcją. Czas pokazał, że słuszną i właściwą.

Trzeba solidnie pochwalić kibiców na Anfield, którzy stworzyli świetną atmosferę przy obu meczach. Środowy pojedynek z City do złudzenia przypominał europejskie noce sprzed kilku lat, kiedy Liverpool pokonywał najlepszych na Anfield w kolejnych rundach Ligi Mistrzów. To najlepsze dotychczas doświadczenie tej magii dla nowoprzybyłych. To powinno im uzmysłowić jak ważne dla tego klubu jest ponowne wejście do elity europejskiej a tym samym dać im zastrzyk energii do lepszej gry w lidze. Po tym jak finał na Wembley w jednym pucharze jest zaklepany a mecz z Brighton u siebie w drugim wydaje się prostym zadaniem możemy się w pełni skupić na lidze, w której potrzeba nam poprawy.

Po roku rządów Kenny Dalglish z dna wyciągnął nas na Wembley. Powoli jego plan nabiera kształtów, ale ciągle wymaga czasu i cierpliwości. Szansa na wygranie chociaż jednego pucharu to już spora odmiana od ucieczki przed strefą spadkową, jaką widzieliśmy przy zwalnianiu Hodgsona. Finał z Cardiff City jest świetnym rozstawieniem chociażby dla Gerrarda i Bellamy’ego, ale także dla całego Liverpoolu, gdyż można wyobrazić sobie tuzin zespołów lepszych nawet bez wymieniania czołówki. Ich przewagą będzie to, że nikt na nich nie stawia i nie mają nic do stracenia, ale to może być za mało przy głodzie pucharów jaki panuje w Liverpoolu.

Chociaż tak naprawdę nic nie wygraliśmy w tym tygodniu, ten okres bardzo dobrze wpłynął na klub. Pozycja ligowa nie jest wystarczająca i wymaga poprawy, więc dobrze dla morale zespołu jest osiągnąć dobre rezultaty przeciwko dwóm czołowym zespołom Anglii. Najwyższa pora takie momenty przekuwać w konsekwentne występy. Najważniejszy jest najbliższy mecz. To starał się brutalnie przekazać Kenny, kiedy drużyna potrzebowała wstrząsu. Teraz Liverpool czeka kolejny ligowy test, którego oblanie momentalnie zmarnotrawi osiągniętą zwyżkę zaufania.

Cisza w transferach

Zbliżał się styczeń. Liverpool miał wielki problem ze strzelaniem bramek. Zawodzili w tej kwestii niemal wszyscy a do tego dwóch najlepszych zawodników: Lucas i Suarez wypadli poprzez kontuzję i długie zawieszenie. Jednak otwierało się okienko transferowe, co zawsze rozpala nadzieje kibiców na wzmocnienia. Napastnik, defensywny pomocnik, może jakaś gwiazda, może jakieś zaskoczenie, może jakiś duży talent na przyszłość. Chociaż niepotwierdzone przez klub, takie ruchy były oczekiwane. Przecież bez tego nie można poprawić swojej gry w drugiej połówce sezonu! Tymczasem dziś Kenny Dalglish kategorycznie zaprzeczył przyjściu czy odejściu jakiegokolwiek seniora.

Cofnijmy się o rok. Nowi właściciele byli dopiero chwilę w klubie, kiedy zdecydowali się na zamienienie Hodgsona Dalglishem. Klub był w rozsypce i wymagał koniecznej naprawy, także personalnej. Odszedł Ryan Babel. Kilkutygodniowe negocjacje z Ajaxem zakończyły się sukcesem i przyjściem Luisa Suareza. Jednak w tym samym czasie zaskoczył wszystkich Torres wielkim pragnieniem przywdziania niebieskich barw Chelsea. Następstwem tego był jeszcze bardziej zadziwiający ruch, czyli sławne 35mln funtów za nieopierzonego jeszcze Carrolla. Istne szaleństwo! Nic więc dziwnego, że 12 miesięcy później kibice oczekiwali czegoś szalonego od klubu.

Jednak Kenny wraz z Comollim są obecnie bogatsi w doświadczenia z poprzedniego roku i mimo pokusy i zapewnień władz o dostępnych środkach nie zdecydowano się na istotne wzmocnienia składu. Nie wiemy czy to dobry czy zły pomysł, ale dobrze wiedzieć, że najważniejsi ludzie w Liverpoolu nie panikują już i nie demonstrują desperacji. Styczeń to nie jest najlepszy okres na robienie interesów. Najlepszych zawodników nie chcą się pozbywać ich kluby przed końcem sezonu. Za niechcianymi ciężko jest się uganiać. Ci, którzy mają ostatnie pół roku kontraktu będą przecież wtedy dostępni za darmo. Trzeba być naprawdę pewnym jakiegoś zawodnika i mieć dużą potrzebę natychmiastowego transferu, żeby działać. Zaskakująco takiej pilnej potrzeby Liverpool nie prezentuje.

Zostało nam 16 kolejek ligowych, finał Pucharu Ligi i przynajmniej jeden pojedynek w Pucharze Anglii. To daje maksymalnie 24 spotkania, jeśli doszlibyśmy do finału FA Cup po drodze rozgrywając dodatkowe rewanże. To nie jest tak wiele spotkań, szczególnie, że większość będzie rozgrywana raz na tydzień, więc czas na odpoczynek i przygotowania będzie wystarczający, żeby utrzymać wszystkich w odpowiedniej świeżości i zdrowiu. Mamy kadrę na tyle szeroką, żeby sobie poradzić. Problem skuteczności może zniknąć skoro ostatnio wyróżniali się właśnie napastnicy. Bellamy, Carroll i Kuyt grają ostatnio dobrze a Suarezowi pozostało tylko jedno spotkanie kary. Wszyscy pamiętamy jak zaczął swoją karierę na Anfield, kiedy był właśnie po podobnej długości zawieszeniu. Większy problem jest z zastąpieniem Lucasa, ponieważ poza Spearingiem nikt nie potrafi odpowiednio zabezpieczyć od strony defensywnej środka pola. Młody scouser ma przed sobą wielkie zadanie do wykonania i jeśli opuści go pech może być kluczowy do końca rozgrywek.

Tak więc Kenny zaufał obecnej kadrze. Ściągnął tylko Shelveya z wypożyczenia, który zaimponował w swoich pojedynczych występach i pokazał, że stanowi integralną część zespołu. Postanowiono zachować spokój i dać kolejne szansę obecnym piłkarzom, żeby sami poprawili pozycję ligową klubu. To rozsądne podejście, gdyż widoczna jest świadomość, że wszystkie zmiany wymagają czasu i drużyny nie buduje się w pół roku. Poczekajmy drugie tyle i jeśli skończymy w Lidze Mistrzów z dodatkowym bonusem w postaci pucharu każdy będzie zadowolony. A zakupy zrobi się latem i wtedy już będzie można windować sobie cele oraz wymagania wobec trenera i piłkarzy. Chociaż zawsze można wierzyć, że słowa Dalglisha to zasłona dymna i odświeżać internetowe portale do ostatnich minut okienka w nadziei na szokujący transfer, ale to zadanie dla wyjątkowo wierzących w cuda.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (5)

bouzami3 30.01.2012 22:01 #
Do kiedy trwa okienko transferowe?
Wciąż liczę, że jeszcze kogoś kupimy do I ZESPOŁU. Przyda się trochę świeżości w składzie, jeżeli chcemy walczyć o dwa puchary i Ligę Mistrzów.
Jolipe 30.01.2012 22:37 #
Moglby mi ktos napisac co to znaczy scousers i skad to sie wzielo?
deco 30.01.2012 23:30 #
Transfery w 7 drużynie w lidze są bardzo potrzebne bo co z tego iż wygrywamy z najlepszymi jak przychodzi czas na taki bolton i dostajemy baty bo niema najmniejszego zaangażowania. Nawed niepotrzebne są ,,szalone,, transfery ale jakie kolwiek aby móc wzbódzić konkurencje w zespole.
deco 30.01.2012 23:38 #
Jolipe scousers jest to osoba pochodząca z Merseyside posługująca się specyficznym dialektem bedącym mieszanka irlanckiego szkockiego i celtyckiego :D moge się mylić
Marcinho 31.01.2012 11:52 #
hopuj

Pozostałe aktualności

Kto był mocno eksploatowany w reprezentacji  (0)
21.11.2024 13:16, BarryAllen, thisisanfield.com
Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (19)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed meczem z Southampton  (0)
20.11.2024 14:50, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com
Michał Gutka specjalnie dla LFC.PL!  (14)
20.11.2024 13:31, Gall1892, własne
Mac Allister, Núñez i Díaz w reprezentacjach  (0)
20.11.2024 12:48, FroncQ, liverpoolfc.com
Trening U-21 z pierwszym zespołem - wideo  (0)
20.11.2024 09:45, Piotrek, liverpoolfc.com