Odpowiedź the Reds na krytykę
Mark Lawrenson - były piłkarz the Reds, a obecnie dziennikarz, w swoim felietonie dla Liverpool Daily Post mówi o pozytywnym wpływie krytyki na grę zespołu, formie drużyny z ostatniego tygodnia i o wspaniałej atmosferze podczas spotkań na Anfield. Zapraszamy Państwa do lektury.
Liverpool swoją formą z ostatniego tygodnia udzielił ostatecznej odpowiedzi na porażkę w meczu z Boltonem.
Kenny Dalglish spotkał się z piłkarzami w poniedziałkowy poranek, mówiąc im, że nie mogą pozwolić sobie na tego typu występy.
Cóż za odpowiedź ze strony drużyny.
Spotkanie z Manchesterem City w ramach Carling Cup było wyjątkowe. Przypominało to europejskie zwycięstwa, atmosfera na Anfield była niesamowita.
Następnie w ostatnią sobotę mecz przeciwko Manchesterowi United w Pucharze Anglii, wygrany dzięki zmianom, jakich dokonał Dalglish.
W obydwu spotkaniach widoczna była poprawa formy Andy'ego Carrolla. Obecność Craiga Bellamy'ego i Dirka Kuyta w meczu z United pomogła dużemu człowiekowi zagrać lepiej, chociaż wcześniej radził sobie dobrze.
Teraz wróciła jego pewność siebie i częstszy kontakt z piłką, co pokazał strzelając gola w meczu z Wilkami we wtorek. Jednak wraz z powrotem Luisa Suareza, Dalglish ma przed sobą kilka ważnych decyzji przed spotkaniem z Tottenhamem Hotspur w poniedziałek. W końcu za to dostaje wynagrodzenie.
Na Molineux, wielu rezerwowych z soboty rozpoczęło mecz w wyjściowej jedenastce. Rywalizacja o miejsce w składzie może wyjść Liverpoolowi jedynie na dobre. Pomijając obrońców, większość zawodników nie wie, czy zagra przeciwko Kogutom. Dzięki temu pozostają gotowi, zwłaszcza, że spodziewany jest także powrót Stevena Gerrarda.
Gole Dirka Kuyta były długo wyczekiwane, ale to trochę jak syndrom starego londyńskiego autobusu. Jakiś czas czekał, by trafić i wówczas w krótkim odstępie czasu przyszły dwa gole.
Kuyt wprawdzie nie rozpoczynał wielu spotkań w wyjściowej jedenastce - w meczu z United był zmiennikiem - jednak nigdy nie możesz wątpić w to, co potrafi Holender. Może być czasami oskarżany o brak jakości, ale nigdy o to, że nie jest zaangażowany w grę. Potrzebujesz takich właśnie zawodników.
Właściciel Liverpoolu John Henry oglądał na Anfield oba pucharowe spotkania przeciwko drużynom z Manchesteru.
Niezależnie od tego, jakiego sportu jesteś fanem - nie możesz pozostać obojętny na atmosferę podczas tych dwóch spotkań. Jednak jest to ciężki orzech do zgryzienia dla właścicieli klubu. Jeśli Liverpool zamierza wybudować nowy stadion, musi zachować w nim tą głośną atmosferę, coś, co okazało się trudne do zrealizowania na obiektach takich jak DW Stadium czy na starym stadionie Juventusu.
Aby być uczciwym, należy powiedzieć, że dwóch poprzednich właścicieli klubu miało tego świadomość i wzięło to pod uwagę w planach nowego stadionu.
Jest to sprawa, którą Henry i spółka muszą rozważyć.
Mark Lawrenson
Komentarze (0)