Kłopoty menadżera Tottenhamu
Menadżer Tottenhamu, Harry Redknapp planuje w poniedziałkowy wieczór odbyć szybką podróż z Londynu do Liverpoolu na pokładzie samolotu, po tym jak potwierdzono, że jego proces w sprawie uchylania się od płacenia podatków będzie kontynuowany w przyszłym tygodniu.
Redknapp przez półtora tygodnia był nieobecny na treningach, gdy wystąpiono przeciwko niemu z dwoma zarzutami fałszowania oświadczenia o dochodach przed sądem królewskim w Southwark.
W tym czasie boss Spurs, który zaprzecza obu zarzutom, prowadził drużynę w trzech ostatnich spotkaniach – przeciwko Watford, Wolves i West Brom. Jego obecność na ławce trenerskiej w poniedziałek może być jednak dla niego większym wyzwaniem. Oczekiwano, że jego sprawa zakończy się w piątek, ale w czwartek ogłoszono, że przeciągnie się ona do wtorku.
To oznacza, że po zakończeniu obrad, których koniec przewiduje się na godzinę 17.30 czasu polskiego, Redknapp będzie musiał przebyć aż 290 kilometrów z sądu w południowym Londynie na Anfield.
Podróż lądem, w godzinach szczytu na londyńskich ulicach i po zatłoczonych trasach M1, M6 i M62 zajęłaby co najmniej 4 godziny i 64-latek mógłby stracić początek spotkania zaplanowanego na godzinę 21.
Nie podano jeszcze żadnych komunikatów w tej sprawie, ale zrozumiałe jest, że Redknapp rozważa wyczarterowanie samolotu, który zabierze go na mecz i da mu czas na zajęcia miejsca na ławce trenera i przeprowadzenie zwyczajowej rozmowy z zawodnikami przed meczem. Redknapp wróci do Londynu wraz ze swoją drużyną samolotem po meczu.
Spotkanie to jest niezwykle ważne dla drużyny z Londynu. Celem ich jest zwycięstwo nad drużyną Dalglisha, która obecnie zajmuje szóstą pozycję – 11 punktów straty do Tottenhamu i utrzymanie presji na liderach – Manchesterze United i Manchesterze City.
Komentarze (7)
Jako swojej obrony używa argumentów typu "nie umiem czytać i pisać, więc nie mogłem źle wypełnić zeznania podatkowego bo nie wypełniłem go wcale"