Czas na rewanż Suareza
Luis Suarez ma zagwarantowane niesamowite powitanie, gdy pojawi się na boisku w poniedziałkowym meczu na Anfield. Sześć tygodni od momentu, w którym ostatni raz miał na sobie koszulkę Liverpoolu, Urugwajczyk powróci do gry w spotkaniu z Tottenhamem.
W najczarniejszym okresie swojej kariery Suarez mógł liczyć na wsparcie menedżera, kolegów z drużyny i kibiców klubu. Ale poza Anfield to była zupełnie inna bajka. Luis stał się ofiarą obsesyjnego wyścigu w obronie "wielkich wartości". Każdy, kto śmiał kwestionować proces, w którym FA uznało go winnym, był oskarżany o akceptowanie rasizmu, co jest po prostu śmieszne.
Oczywiście Liverpool popełnił swoje błędy w tym procesie, a sam Suarez nie jest bez winy. Bez względu na intencję przy użyciu słowa "negro" pod adresem Patrice'a Evry był to atak i zapłacił za to ogromną karą. Ale armia krytyków Luisa zapomina, że jego przyznanie się tuż po meczu dostarczyło komisji jedyny strzęp dowodu, by poprzeć zarzuty Evry. Jego szczerość (i naiwność) dały FA coś, na czym mogli zbudować sprawę. Nie ma absolutnie wątpliwości, że gdyby sprawa wpłynęła do policji, to nigdy nie zostałaby dopuszczona do rozprawy sądowej.
Jednak przez FA bawiące się w policję, prokuratora i sędziego w jednym kiedy chodzi o sprawy dyscyplinarne w piłce nożnej, Suarez dostał osiem meczy zawieszenia, opartych na granicy prawdopodobieństwa i pewności. Zrobiono z niego przykład, a 115 stron raportu o jego niewiarygodnych dowodach było tylko nieudolną próbą usprawiedliwienia wyroku. Liverpool i sam zawodnik niechętnie przyjęli karę wiedząc, że apelacja tylko przedłuży tą historię i zaszkodzi wizerunkowi klubu.
Pod ogromną presją klub stał ramię w ramię ze swoim zawodnikiem. Teraz czas na Suareza, by odpłacił się za wsparcie i pojawiał się w nagłówkach gazet tylko z pozytywnych powodów.
James Pearce
Komentarze (4)
Więc nie róbcie z Suareza kozła ofiarnego bo nie jest bez winy i kara mu się należała, może trochę przesadzili z jej wielkością ale nie róbcie z niego świętoszka bo nim nie jest.