Londyńska stronniczość w kadrze
Dobrze, że Fabio Capello odszedł - dla mnie powinien zrezygnować już po Mistrzostwach Świata. Nie mam też problemu z tym, że faceci w garniturach decydują o tym, kto powinien być kapitanem Anglii.
Wyręczają w ten sposób menedżera, który powinien na tym poziomie skoncentrować się wyłącznie na aspektach czysto piłkarskich. A obecnie uwaga skupia się nie tylko na nowym selekcjonerze Anglii, ale także nowym kapitanie. I ta druga sprawa jest tym, co mnie lekko martwi.
Scott Parker jest niezłym graczem, jednak ostatnio pojawiają się głosy z południa, że powinien zostać liderem drużyny. Dopiero co wywalczył sobie miejsce w kadrze po tym, jak przez większość swojej kariery był w cieniu. I nie jest nawet jednym z kapitanów Spurs, na litość boską!
Mamy już ukształtowanego gracza klasy światowej, inspirującego kapitana reprezentacji Anglii, który patrzy na nas twarzą Stevena Gerrarda. Jest zawodnikiem, który potwierdził swoje zdolności przywódcze już wiele razy. Stambuł 2005, Cardiff 2006 - to tylko dwa z licznych przykładów.
Za swoich czasów zawsze czułem, że w kadrze jest swoista londyńska stronniczość. I nie byłem w tym uczuciu osamotniony. Było wiele dowód na podparcie tej tezy i wydaje mi się, że wciąż można je znaleźć.
Gdyby Steven Gerrard mówił z londyńskim akcentem nikt by się nie ośmielił by wspomnieć o Parkerze jako potencjalnym następcy Johna Terry'ego.
Tommy Smith
Komentarze (1)
Tommy z całym szacunkiem co ty pieprzysz? Te wieśniaki z federacji swoimi mackami sięgają zdesydowanie za daleko. Ktoś się powinien tym zainteresować.