Oblany egzamin dojrzałości
Spotkania pomiędzy Manchesterem United a Liverpoolem za każdym razem dostarczają wielu emocji - niestety nie zawsze są to emocje czysto sportowe. Nie inaczej było w sobotnie popołudnie na Old Trafford, kiedy kontrowersje pojawiły się jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji. Oczywiście w rolach głównych w dalszym ciągu Patrice Evra i Luis Suarez.
Wszyscy znamy historię obu tych panów, która przez długie tygodnie odbijała się głośnym echem w całym piłkarskim świecie. Dla Luisa Suareza mecz w Teatrze Marzeń był drugim występem, a pierwszym w wyjściowej XI po odbyciu 8-meczowego zawieszenia za obrażanie kapitana Czerwonych Diabłów na tle rasowym. Te okoliczności sprawiły, że główne zainteresowanie kibiców, jak i mediów skierowane było właśnie w stronę Francuza i naszego Urugwajczyka, którzy od wybuchu afery po raz pierwszy spotkali się na murawie.
Luis Suarez słynie ze swojego niepokornego charakteru i kontrowersyjnych zachowań. Miałem jednak nadzieję, że odsunięcie go od 8 spotkań da mu trochę do myślenia i Luis wyciągnie wnioski, które korzystnie wpłyną na jego ogólną postawę. Rozumiem, że może nie zgadzać się z karą, jaką na niego nałożono i nie musi czuć sympatii do Evry (zresztą z wzajemnością). Miał dziś jednak idealną okazję by odpowiedzieć swoim przeciwnikom - niestety w mojej ocenie nie tylko tę szansę zaprzepaścił, ale również pogorszył swoje położenie.
Suarez po raz kolejny w swojej karierze dał przykład złego zachowania. Wbrew przedmeczowym zapewnieniom Dalglisha, Luis nie podał ręki Patrice’owi Evrze podczas tradycyjnego przywitania obu drużyn, czym podsycił i tak napiętą już atmosferę. Dość agresywne reakcje względem fanów gospodarzy również nie poprawią jego oceny wśród angielskich kibiców i obserwatorów.
Zamiast widzieć piłkarza zmotywowanego, popisującego się dobrym występem, efektownymi zagraniami na przekór nieprzychylnym kibicom United, oglądaliśmy Suareza, który „popisał” się niedojrzałym zachowaniem i raził niedokładnością, a w wielu akcjach również i opieszałością, kiedy statycznie czekał na podania od partnerów. Strzelona bramka nie poprawia zbytnio wrażenia, jakie pozostawił po sobie w tym meczu.
To, że boisko nie jest bogato zastawionym stołem, a stroje piłkarskie nie przypominają strojów galowych, nie oznacza, że dobre maniery trzeba zostawić w szatni. Wręcz przeciwnie, piłkarze powinni nieść przykład nie tylko swoją grą, ale również i zachowaniem. Chociażby dlatego, że są idolami dla wielu najmłodszych fanów, którzy często się na nich wzorują. Przykład, jaki dał dzisiaj Luis był, łagodnie mówiąc, niewłaściwy. Szczególnie, gdy reprezentuje się taki klub, jak Liverpool – klub z piękną historią, tradycjami, wypracowanymi wartościami i klasą – takie zachowanie nie przystoi.
Postawa Patrice’a Evry, czy po części pomeczowe wypowiedzi Sir Alexa Fergusona, również pozostawiają wiele do życzenia. Nie będę się jednak nad nimi rozwodził z prostego powodu – chcesz wymagać od innych, najpierw wymagaj od siebie. Dlatego też, skupiam się na postawie Suareza. Lubię tego piłkarza, ale fakt, że gra dla nas, nie może być powodem do ciągłego bronienia go, a także akceptowania i usprawiedliwiania każdego jego zachowania. Nie znajduję żadnej wymówki dla jego sobotniej postawy na Old Trafford.
Po otrzymaniu kary, Suarez sam narzekał, że odbije się ona negatywnie na jego opinii na angielskich boiskach i stawia go w bardzo złym świetle, na które nie zasłużył. Nie widziałem w tym meczu jednak zawodnika, który owe światło próbuje poprawić. Spotkanie z United było dla Luisa swoistym egzaminem dojrzałości. Egzaminem, którego w mojej ocenie po prostu nie zaliczył.
Komentarze (18)
Pozdrawiam
W miejscu Evry wyobraźcie sobie białą plamę (tak jakby go nie było) i skupcie się tylko na zachowaniu Luisa. Zobaczycie jak przechodzi obojętnie obok Patrice'a, udając, że go tam nie ma. Uchylenie ręki przez gracza United i niby wyciągnięta dłoń Suareza miały ten sam cel w obu przypadkach. Evrze numer aktorski wyszedł lepiej, ale jak powiedziałem, skupiłem się na naszym zawodniku. Gdybym chciał ocenić piłkarza United tekst byłby o wiele dłuższy. Faktem jest, że Suarez ręki podać nie chciał.
Sprawa jest kontrowersyjna, stąd różne punkty widzenia. Ja przedstawiłem swój, bo dalsze zachowanie Luisa pokazało, że jednak coś za uszami ma.
Na pewno też nie bronię Evry. To by była gruba przesada, bo Evra dziś był skandaliczny. Uważam po prostu, że Luis nie jest bez winy i jego postawa nie przynosi dobrego słowa Liverpoolowi. A klub jest najważniejszy.
Luis musi wyciągnąć wnioski, tak by nie dochodziło do takich sytuacji w przyszłości. Niech wygrają sportowe emocje...
Podając rękę okazałby klasę i szacunek. Suarez nie miał moralnego powodu, żeby się tak zachować. Może być sfrustrowany długim zawieszeniem, może być zły na Evrę, że przez niego został przesadzoną karę. Jednak to on używał słów, które Francuz odebrał jako rasistowskie, więc jeśli ktokolwiek miałby dzisiaj mieć wątpliwości przy podaniu ręki to powinien to być Evra a nie Luis. To FA zawaliło moim zdaniem i źle rozpatrzyło sprawę. Nie wolno nam zapominać kto był ofiarą, chociażby wątpliwą.
Najgorsze jest to, że ten głupi i normalnie niewiele znaczący gest zakończyłby sprawę i zaczęłaby się stara, dobra rywalizacja pomiędzy klubami. Tymczasem poza gorzkim smakiem porażki mam poczucie wstydu przez zawodnika, który powinien dostarczać samych pozytywnych emocji.
Widać niektórzy bardziej cenią populistyczne gesty, za którymi nie idą szczere intencje.
Jedno jeszcze zagadnienie mnie nurtuje: skoro czarni nie chcą być czarnymi i obraża ich to jak im ktoś tak powie, to w takim razie to oni uważają się za gorszych i nie akceptują samych siebie. Mogą tym też obrazac swoich rodziców bo np. po co mnie spłodziliście. Jak by mi jakiś Evra powiedział że jestem biały to bym się nie obraził. Czarni wykorzystują ten cały rasizm. I tyle.
Kończąc jeszcze uważam że podanie łapy przed meczem to świetny zwyczaj. Kiedy z nami gracie nienawidzę Waszego zespołu (poza meczmi jest mi to obojętne) ale to niczego nie zmienia. Sorry za długi post. Pozd.