Mackay z respektem o Dalglishu
Malky Mackay powiedział, dlaczego będzie czuł ogromną dumę, kiedy w niedzielę będzie stał przy linii bocznej i próbował podpowiadać swoim podopiecznym a kilka metrów obok niego znajdzie się Kenny Dalglish.
King Kenny był jednym z idoli 40-letniego menadżera Cardiff, kiedy ten dorastał w Szkocji i dlatego właśnie z zainteresowaniem śledził losy The Reds, gdy klub prowadził Dalglish.
Teraz Mackay nie może doczekać się niedzielnego spotkania z Królem.
- Liverpool ma dla mnie duże znaczenie. Dalglisha znam dzięki jego synowi, Paulowi. Był razem ze mną w Norwich i Celticu. Kenny również był w tamtych klubach i gdy obserwował syna, mogłem go poznać.
- Wcześniej oczywiście oglądałem w akcji reprezentację Szkocji i Kenny był jednym z moich bohaterów dzieciństwa. Nie muszę tego ukrywać, bo wiele osób wówczas miało tak samo jak ja.
- Nie pamiętam jego gry dla Celticu, gdyż byłem wtedy bardzo młodym chłopakiem, jednak pamiętam jego mecze w barwach Liverpoolu i reprezentacji Szkocji. Tata zabierał mnie na Hampden i jako dziecko mogłem oglądać Kenny'ego u szczytu formy i strzelającego bramki.
- Kiedy Kenny był w Liverpoolu jako piłkarz a potem trener, ten klub przeżywał swoje najlepsze lata. Byli najlepsi, więc jako mały chłopak śledziłem ich wyniki i grę.
- W sumie teraz jest całkiem podobnie. Ciągle śledzę ich losy a w klubie jest pewien szkocki pierwiastek.
- Kenny po półfinałach Carling Cup wysłał mi smsa z gratulacjami i zaprosił na filiżankę herbaty przy okazji finału na Wembley.
- Dla kogoś, kto tak wiele zrobił dla futbolu zawsze znajdę chwilę czasu. Jestem przekonany, że wygospodarujemy dla siebie te 5 minut.
Menadżer The Bluebirds miał także okazję współpracować kiedyś z Craigiem Bellamy'm, który teraz będzie wielkim zagrożeniem dla szeregów obrony Cardiff.
Mackay zna także dobrze się z Kevinem Keenem i Steve'm Clarkiem.
- Kevina znam z czasów wspólnej pracy w West Hamie. Z kolei Clarke'a, gdyż pracował w Chelsea.
- Craiga znam od bardzo dawna i rozmawialiśmy ze sobą dzień po półfinałach Pucharu Ligi.
- To będzie dla mnie bardzo ważny moment, przepełniający mnie dumą, kiedy ze swoim zespołem pojawię się na Wembley, ramię w ramię z Dalglishem przy dopingu 35 tyś kibiców naszych kibiców.
- Świetna postawa Bellamy'ego w ogóle mnie nie zaskoczyła. Pracowaliśmy razem w Norwich, gdy był młodym piłkarzem. Już wtedy był zdeterminowany by zostać najlepszym piłkarzem i wygrywać wszystko.
- Ciągle mamy ze sobą kontakt. Gdy latem zostałem mianowany trenerem Cardiff, przedzwonił do mnie i napiliśmy się wspólnie herbaty w jego domu.
- Kiedy Liverpool zgłosił się po niego, była to dla niego kapitalna okazja. Byłem absolutnie zachwycony a Craig poradził sobie, czego daje nieustanne dowody na boisku.
- Z pewnością w trakcie meczu będzie miał sporo mieszanych uczuć, gdyż spora część jego rodziny pochodzi z Cardiff, jednak na pewno będą go wspierać najmocniej jak się da.
- Liverpool ma w swoim składzie Gerrarda, Suareza czy Bellamy'ego. To piłkarze, którzy są w stanie rozmontować każdą defensywę na Wyspach.
- Jeśli grają we trójkę obok siebie, to są dla przeciwnika prawdziwą zmorą. Są absolutnie czołowymi piłkarzami w Premier League i nikt nie lubi grać przeciwko nim.
- Nie spodziewam się, by Liverpool podszedł do nas lekceważąco. Gramy w Championship, oni są czołowym angielskim klubem i na pewno zagrają z należnym szacunkiem do przeciwnika - podsumował.
Komentarze (0)