Samozadowolenie jedynym wrogiem
Dyskusje powoli tracą sens, ponieważ zbliżamy się nieuchronnie do meczu piłki nożnej, w którym zwycięzca bierze wszystko. Wspaniale jest wrócić na Wembley i każdemu udziela się nastrój oczekiwania, jaki finał przyniósł do czerwonej części Merseyside.
Wiele zostało powiedziane i napisane. Mecz z Cardiff był nas ustach Liverpoolczyków przez cały miniony tydzień, a teraz wszystko zależy od nas.
Jednak jest tylko jedna osoba, na którą piłkarze the Reds powinni zwrócić uwagę podczas swoich ostatnich przygotowań. Kenny Dalglish.
Był tam i zrobił to. Jest menedżerem, który poprowadził ich do finału, tylko jego opinie i rady mają znaczenie. To ze słowami Kenny'ego w głowach piłkarze będą musieli wyjść jutro na murawę Wembley.
Jeśli to zrobią - zaczną mecz z zapałem i entuzjazmem, zwycięzca będzie tylko jeden. Oprócz szeroko pojętego pecha, naszym jedynym wrogiem powinno być samozadowolenie.
Niemniej jednak, finały rzadko bywają oczywiste i outsiderzy mogą triumfować. 11 lat temu kłopoty sprawiło nam
Birmingham, a w 2006 roku do ostatniej chwili walczyliśmy z West Hamem. Oba mecze wymagały gigantycznego nakładu sił.
Jednak piłkarze Liverpoolu, tak jak powiedział Kenny, zasłużyli na sukces. Drużyna ciągle się wzmacnia, a trofeum byłoby niezwykle cenne.
Kenny ma duży dylemat jeśli chodzi o dobór składu, jednak jestem pewien, że podejmie odpowiednie decyzje.
Jeśli na uznanie zasługują zawodnicy, należy się ono, zgodnie ze słowami Stevema Gerrarda, również kibicom.
Byli z drużyną na dobre i na złe i na własne oczy oglądali Liverpool, tak, właśnie Liverpool Footbal Club, na krawędzi upadku.
Fani mogą i odegrają ważną rolę w jutrzejszym spotkaniu na Wembley, a ich śpiewy od pierwszego do końcowego gwizdka pomogą zawodnikom osiągnąć sukces.
Przewiduję wynik 3:0 dla the Reds i jeśli stanie się on prawdą, puchar będzie zasłużoną nagrodą dla najlepszych kibiców na świecie.
Tommy Smith
Komentarze (0)