Liverpool wręcza bilety wojsku
Liverpool FC przekazał bilety na Finał Carling Cup żołnierzom i ich rodzinom w ramach fundacji wojskowej. Każdego roku klub wręcza wojsku bilety na mecze, aby wynagrodzić ich ciężką pracę. W ubiegłym roku Liverpool przeznaczył w sumie 100 biletów na tę akcję.
Sierżant Andy Kirk okazał się być jednym ze szczęśliwców, którzy otrzymali bilety na Wembley. Wybierze się tam razem ze swoimi dziewięcioma przyjaciółmi, wszyscy są fanami the Reds.
W dniu wczorajszym Andy odebrał bilety dla siebie i kolegów, a następnie wyjaśnił, jak funkcjonuje fundacja.
- Bilety dla wojska to narodowa organizacja, która współpracuję z wieloma firmami zajmującymi się tymi sprawami w Wielkiej Brytanii, przez co armia otrzymuje bilety. Każdy z wojskowych - marynarki, armii, czy RAFU - może aplikować o bilety na różnego rodzaju imprezy.
- Wielu żołnierzy czuje się niedocenionych, dlatego ważne jest to, że Liverpool FC stara się przeznaczać bilety na mecze. Dzięki temu żołnierze czują się docenieni.
- To naprawdę ważne, aby takie firmy, jak Liverpool FC pomagały w ten sposób.
Andy i jego koledzy są bardzo wdzięczni za szanse obejrzenia na żywo w akcji podopiecznych Kenny'ego Dalglisha, dlatego sami postanowili uczynić jakiś dobroczynny gest.
- Każdy z biletów jest wart 50 funtów, w sumie daje to nam 500 funtów i właśnie taką kwotę mamy zamiar przekazać na rzecz dwóch organizacji charytatywnych - powiedział Andy.
Wszyscy wojskowi, jak i również pomoc medyczna ma prawo ubiegać się o bilety na takie wydarzenia, od kiedy rozpoczęła się akcja w Afganistanie.
Andy uczestniczył już łącznie w dziecięciu różnego rodzaju wyjazdach.
Był on w Iraku i Bośni, dlatego wie, jak to jest być na froncie. Mimo, iż cały czas znajduje się daleko od domu, cały czas śledzi na bieżąco działania w klubie.
- Mamy Sky Sports w ramach pakietu specjalnego. Jeśli nie musimy się wybrać na jakiś patrol, to zawsze oglądamy spotkania the Reds.
Andy był zachwycony w momencie, kiedy dowiedział się, iż będzie mógł pojechać na Wembley 26 lutego.
- Po usłyszeniu tej informacji szczęka mi opadła. Jak najszybciej starałem się poinformować wszystkich znajomych o moim szczęściu - wyjaśnił.
Dziewięciu innych żołnierzy, którzy również są zagorzałymi fanami the Reds nie może się doczekać swojej 225 milowej podróży na Wembley.
- Wszyscy posiadamy najważniejsze akcesoria, które będą niezbędne na ten mecz, m. in. flagi. W sobotę wybierzemy się do mojego brata, który mieszka w Ipswich, gdzie przenocujemy, a w niedzielny poranek będziemy delektować się atmosferą finału.
Komentarze (1)