Jordan o stresie podczas karnych
Młody pomocnik tak nerwowo przeżywał decydujące minuty niedzielnego finału na Wembley, że nie był w stanie oglądać konkursu rzutów karnych, które miały wskazać triumfatora tegorocznej edycji Carling Cup.
Tysiące Kopites na Wembley i setki tysięcy przed telewizorami na całym świecie znalazły się w podobnej sytuacji co Jordan, kiedy The Reds po raz kolejny zafundowali swoim fanom dramatyczny mecz finałowy.
Bardziej doświadczeni piłkarze, jak Jamie Carragher i Steven Gerrard odgrywali decydujące role podczas rzutów karnych w ostatnim dziesięcioleciu, także Pepe Reina i Dirk Kuyt odpowiednio zapewniali Liverpoolowi triumf w FA Cup oraz awans do finału Ligi Mistrzów w 2007 roku.
Jednak dla Hendersona, który w niedzielę wygrał swój pierwszy puchar w karierze, emocje okazały się zbyt wielkie.
– Nie mogłem patrzeć, kiedy wykonywano kolejne jedenastki. Aż tak byłem zdenerwowany.
– Muszę powiedzieć, że mam ogromny szacunek do chłopaków, którzy zdecydowali się wykonywać karne, ponieważ ja nawet bałem się trzymać oczy otwarte. Nie mogę sobie wyobrazić, co czuli oni, ale każdy z nich pokazał ogromną siłę charakteru.
– Też chciałbym strzelić jednego z nich, ale to chyba tylko takie gadanie po fakcie! Trzeba być naprawdę silnym, aby zgłosić się do wykonywania karnych na Wembley, w finale pucharu. Zasługują na wielkie uznanie, w końcu to dzięki nim dzień zakończył się szczęśliwie.
Po zaledwie dziewięciu miesiącach kariery na Anfield, Hendo może pochwalić się pierwszym medalem dla zwycięzcy krajowego pucharu.
– To wspaniałe uczucie – mówi nasz numer 14 – To dla mnie wielki zaszczyt, wygrać pierwszy puchar w profesjonalnej karierze, podobnie czuje się kilku innych chłopaków.
– O tym właśnie marzysz przychodząc do klubu takiego, jak Liverpool. W snach, zawsze marzy się o występie na Wembley, grze w finałach i zdobywaniu trofeów.
Liverpool zwiększył dystans nad klubami goniącymi go w klasyfikacji zdobytych Pucharów Ligi dodając do swojej gabloty ósme zwycięstwo. Następna w kolejce jest Aston Villa z pięcioma triumfami na koncie.
Żadnemu z zawodników, w tym Hendersonowi, nie trzeba przypominać o wspaniałej historii klubu i trofeach zdobywanych na przestrzeni dziesięcioleci. Wyraża on jednocześnie nadzieję na prześcignięcie w dorobku medalowym innych graczy.
– Dorastając, masz świadomość, że Liverpool FC to wspaniały klub, z wielkimi zawodnikami i masą zdobytych pucharów. Historia tego klubu, jego sukces przez cały okres istnienia jest widoczny gołym okiem.
– To właśnie miałem w głowie podpisując kontrakt. Pójść w ślady tych piłkarzy, grać w najważniejszych meczach, finałach, przy takich jak niedzielna okazjach. Wszyscy jesteśmy dumni, że udało nam się zdobyć dla klubu kolejne trofeum.
– Atmosfera była wspaniała. Nasi fani są niesamowici co tydzień i w niedzielę nie zeszli poniżej swojego poziomu. Dobrze się bawili, robili ogromny hałas, co na pewno nam pomogło. Dla wszystkich był to wyjątkowy dzień.
Komentarze (7)
nie tylko jego z resztą.
pozdro