SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1554

Podsumowanie meczu


Liverpool niezasłużenie przegrał z londyńskim Arsenalem 1:2. Pomimo gorszej gry, gościom udało się wywieźć z Anfield bezcenne 3 punkty, dzięki trafieniom Robina Van Persie’go.

6 dni po wygraniu Carling Cup, drużyna Liverpoolu wróciła do ligowych rozgrywek bez trzech podstawowych zawodników – Aggera, Johnsona i Gerrarda, którzy są kontuzjowani. Dalglish zdecydował się na zastąpienie ich trójką wychowanków – Carragherem, Kelly’m oraz Spearingiem.

Na kilka minut przed rozpoczęciem spotkania, na murawie zameldował się Steven Gerrard, prezentujący najnowszą zdobycz czerwonych.

Jednak w przedmeczowych wywiadach zarówno menedżer the Reds, jak i zawodnicy jednogłośnie oświadczyli, że nie mają zamiaru poprzestać na triumfie w Pucharze Ligi. Wciąż głównym celem jest 4. lokata, dająca awans do Ligi Mistrzów.

Słowa te zdawały się potwierdzać już od pierwszego gwizdka pana Halseya, kiedy Liverpool zamknął gości na ich połowie. Już na samym początku spotkania, czerwoni wywalczyli dwa rzuty rożne.

Jednak pierwszą okazję na objęcie prowadzenia miał Arsenal. Walcott otrzymuje długie podanie, po czym oddał mocny strzał z ostrego kąta, lecz Reina zdołał to obronić.

Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać. Dwie minuty po akcji Kanonierów, Reina zdecydował się na daleki wykop, a Kościelny swoją niepewną interwencją wypuścił Suareza sam na sam. Szczęsny w porę zorientował się w sytuacji i wybił piłkę głową poza pole karne, gdzie stał Downing, ale fatalnie skiksował.

W 18. minucie po kontakcie Szczęsnego z Suarezem, sędzia podyktował rzut karny. Urugwajczyk przeprowadził świetną akcję z Kuytem i będąc sam na sam, próbował minąć polskiego bramkarza, który ratował się faulem (?). Do piłki podszedł Holender, ale jego strzał świetnie wyczuł Polak, broniąc również dobitkę Dirka.

The Reds potrzebowali zaledwie pięciu minut by dojść do siebie. Po świetnej wymianie podań w środku boiska, Downing fantastycznie wypuścił Hendersona na prawe skrzydło. Anglik pociągnął z piłką parę metrów, po czym dośrodkował płasko w pole karne. Tam pechową interwencję zaliczył Kościelny, kierując futbolówkę do własnej siatki, obok bezradnego Wojciecha Szczęsnego.

Liverpool idąc za ciosem, próbował dobić przeciwnika. Chwilę po objęciu prowadzenia gospodarze stworzyli kolejną świetną okazję, gdy Kuyt wysunął piłkę w polu karnym do niekrytego Hendersona. Jordan próbował zaskoczyć strzałem z pierwszej piłki, ale Polak znów obroni. Do strzału doszedł jeszcze Suarez, lecz tym razem gości uchronił słupek.

W 31. minucie niespodziewanie do remisu doprowadzili Kanonierzy. Van Persie nie miał najmniejszych problemów z wykończeniem idealnego dośrodkowania Sagny, wprost na głowę. Zarówno Skrtel jak i Carragher nie upilnowali fenomenalnego w tym sezonie Holendra.

Dziesięć minut potem akcję w swoim stylu przeprowadził Suarez. Przebojowy Urugwajczyk mijając trzech obrońców wpadł w pole karne i strzelił na długi słupek, jednak po raz kolejny popisał się Szczęsny.

Na kilka sekund przed upływem doliczonego czasu, czerwoni stworzyli sobie jeszcze jedną sytuację, po której powinna paść bramka. Akcje lewą stroną kończy dośrodkowanie i strzał Kuyta, lecz i tym razem na drodze do szczęścia stanął słupek.

Na początku drugiej połowy miało miejsce pechowe zderzenie Artety z Hendersonem. Leżącym Hiszpanem przez kilka minut zajmowali się lekarze, po czym został zniesiony na noszach w masce tlenowej. Kibice na Anfield pożegnali byłego Evertończyka owacją na stojąco.

Na pierwszą szansę gospodarzy w drugiej połowie, musieliśmy czekać do 61. minuty, gdy Kuyt strzelał głową, a Kelly próbował dobijać. Choć przy interwencji ucierpiał Vermaelen, to gospodarze wyszli z opresji obronną ręką.

Młody Scouser miał jeszcze stuprocentową sytuację osiem minut później. Kuyt podawał doń wzdłuż bramki, ale Kelly nie trafił czysto w piłkę.

Z minuty na minutę gospodarze grali coraz gorzej, notując niedokładne podania oraz łatwe straty. Podopiecznym Dalglisha zaczynało brakować pomysłu na grę, przez co goście stopniowo przejmowali inicjatywę. Wydawał się to idealny czas na zmiany, by wprowadzić świeżość w ofensywie Liverpoolu. Sytuacji nie ułatwiał również arbiter boczny, który nie ustrzegł się kilku błędnych decyzji.

Na pierwszą zmianę Kenny Dalglish zdecydował się dopiero w 88. minucie, wpuszczając Bellamy’ego za Downinga. Dwie minuty później przeprowadził drugą, a zarazem ostatnią, gdy w miejsce Spearinga wszedł Carroll.

Jednak na niewiele się to zdało. W drugiej minucie z ośmiu doliczonych, Song zagrał miękką piłkę nad głowami obrońców do Van Persie’go, a ten technicznym uderzeniem na krótki słupek pokonał Reinę, zapewniając Kanonierom bezcenne 3 punkty.

Pierwsza porażka Liverpoolu na Anfield Road w bieżącym sezonie stała się faktem.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (13)

maksym94 04.03.2012 00:15 #
19 punktów straconych na Anfield to jeszcze kilka jest ich do zagrania :/
NaImieMiAdaś 04.03.2012 01:12 #
szkoda piękny mecz jak dla mnie -naprawde b.dobrze zagrali ale niestety nasz vice powinien siedzieć na ławie a reszta z pomocy i ataku do okulisty jedynego Skrtela widziałem co wymiatał dosłownie wszystko ale on nam przecież bramek nie może strzelać w każdym meczu. Mam tylko nadzieje że nie machną ręką tylko zepną dupy i udowodnią w końcu wszystkim a przede wszystkim sobie potrafią ładnie grać i wygrywać YNWA
jarek67lfc 04.03.2012 08:11 #
jak sie nie ma napastnikow , tylko pedziwiatra-Suarez i kaleczniaka-Carroll to sie meczy nie wygrywa ......
lfc1964tl 04.03.2012 08:30 #
Tak naprawdę to trudno coś sensownego o takim meczu powiedzieć. Bo mimo tego, że Liverpool był o klasę lepszy od Arsenalu to nie zdobył nawet punktu, ba nie strzelił nawet bramki, bo tą jedną dla nas też strzelili goście z Londynu. Można się jedynie po raz kolejny zastanowić nad transferami jakie dokonał Dalglish wraz z Comollim. Czy warto było wydać 80 mln funtów na Carrola, Downinga, Hendersona i Adama. Teraz już wiemy, że nie warto było. Jeden Van Persie spokojnie by ich zastąpił, a za te pieniądze to Wenger dałby się przekonać by go sprzedać. Arsenal miałby górę kasy, a Liverpool ligę mistrzów już w tym sezonie. Ale ja wymądzam się już po fakcie, bo latem byliśmy wszyscy zachwyceni tymi transferami, każdy z nich był gwiazdą w swoim klubie i wydawało się, że będą to naprawdę duże wzmocnienia. Niestety jak do tej pory te zakupy to wielka klapa. Jeszcze tylko jedno zdanie do Carry. Carra ty możesz być jeszcze wielki, ale już nie na boisku tylko na ławce w sztabie szkoleniowym, tam widzę Twoje miejsce, bo to jak oszukał Cię Van Persie przy pierwszej bramce, tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu. Mamy Coatesa, a teraz jest na to czas by się ogrywał. Sorry że tak sie rozpisałem, ale ja po tym meczu całą noc nie spałem(sprzedawałem nieudaczników i kupowałem nowych zawodników na przyszły sezon).YNWA
Czorny 04.03.2012 08:40 #
Wczoraj przegrałem flaszkę. Bye bye TOP 4. :(
Tadek 04.03.2012 08:54 #
lfc1964ti rozpisałeś się ale moim zdaniem było warto bo zawarłeś/aś tam wszystko. Co do Persi'ego za 80 mln. to myślę że po sprzedaży Nasriego i Frabregasa nie sprzedali by Persi'ego tak jak my kiedyś uważaliśmy że Torres nie jest na sprzedaż, i gdyby Suarez nie przyszedł to Torres prawdopodobnie by nie został sprzedany.

kibo18 04.03.2012 09:36 #
Jestem kibicem arsenalu i musze przyznać ze ten mecz wygraliśmy nie słusznie jedyne co mnie cieszy to ze nauczyliśmy sie wykorzystywać akcje ale taka jest piłka arsenal w tamtym roku z LfC Tez dominował a był remis lfc nie zasłużyło nie wspomne o LM W 2008
kiroll 04.03.2012 10:43 #
a ja śmiem twierdzić iż wczorajszego dnia Henderson był jedną z jaśniejszych postaci w meczu i gra coraz lepiej.
dzymekk 04.03.2012 11:13 #
wolę przegrać jeden mecz i wygrać np 3 następne niż zremisować 3 spotkania i wygrać 1 ..
Radek90 04.03.2012 11:31 #
Co nam z tej pięknej gry? Ile jeszcze damy Kennemu przegrać meczy i mówić że w końcu odbuduje potegę LFC? Obecnie Liverpool nie walczy o lige mistrzów tylko o prawu startu w Lidze Europy .
Schossow 04.03.2012 12:17 #
Dlaczego wszyscy szukacie winy u Carry czy Adama ? czy to oni zawalili nam ten mecz ? Mnie sie wydaje, że to jednak napastnicy dają ciała na całej lini. jak można nie strzelic do pustej bramki czy karnegó a później po dobitce ? przecież to jest jakiś cyrk. Sam RvP ma prawie tyle bramek co LFC, przecież to jest żenujące i powód do wstydu.
1imperator 04.03.2012 12:53 #
Jedyne w czym byliśmy lepsi od Arsenalu to marnowanie okazji bramkowych, Londyńczycy zasłużenie wygrali, byliśmy słabszą drużyną. Marnowanie okazji nie jest siłą tylko słabością, nie rozumiem tego podejścia większości, wygrał zespół lepszy.
Charliie26 04.03.2012 23:32 #
Kibice Liverpool'u poraz kolejny pokazali jacy sa niesamowici i jedyni w swoim rodzaju klaskając Artecie jak opuszczał boisko, mimo tego, iż grał w Evertonie; )

YNWA.!

Pozostałe aktualności

Jak skończyło się marzenie Ojo  (0)
21.11.2024 16:29, Tomasi, thisisanfield.com
Obrońca Liverpoolu bliżej powrotu po kontuzji  (0)
21.11.2024 13:45, Bajer_LFC98, thisisanfield.com
Kto był mocno eksploatowany w reprezentacji  (1)
21.11.2024 13:16, BarryAllen, thisisanfield.com
Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (20)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed meczem z Southampton  (0)
20.11.2024 14:50, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com