Carroll musi uczyć się od Croucha
Odkąd w lecie 2008 roku z drużyny Liverpoolu odszedł Peter Crouch, jego były klub sprowadził sześciu napastników wydając łącznie 80 milinów funtów i kończąc z Andym Carrolem prowadzącym atak. Ewolucja była kosztowna i należy zadać pytanie, czy progres został poczyniony.
Ten sam Crouch zademonstrował swojemu następcy, że również Carroll może w przyszłości wdrapać się na wysoki poziom pomimo otaczających go wątpliwości, dobitnie świadczących o problemach towarzyszących przystosowaniu się do gry w nowym klubie.
Sześć lat wcześniej, Crouch znajdował się na tej samej łodzi. Cztery miesiące czekania na pierwszego gola po transferze o wartości 7 milionów funtów z Southampton uczyniły z niego łatwy cel dla komediantów. Jedynymi komplementami prawionymi były dwuznaczne "posiada dobre czucie piłki, jak na tak wysokiego zawodnika".
Jak bardzo Carroll chciałby słyszeć podobne opinie na swój temat. W zamian, wszystko co uczyni jest kwestionowane - jego technika, poruszanie się, chęć do gry, wartość wydanych pieniędzy, zdolność to przystosowania się do drużyny Liverpoolu budowanej raczej wokół żywego srebra, niezwykle aktywnego Luisa Suareza, niż opartej na napastniku, który pokazuje swoje umiejętności, tylko gdy dośrodkowanie jest naprawdę dobrej jakości.
Nawet dwa gole, które wczoraj zdobył Liverpool wskazywały, dlaczego 23-letniemu napastnikowi tak trudno dopasować się do stylu drużyny. Obaj skrzydłowi - Maxi Rodríguez i Stewart Downing - schodzili z flanek do środka łącząc atak z inteligentnym poruszaniem. To nie jest gra dla Carrolla.
Liverpool odnosi sukcesy czyniąc właśnie te rzeczy, z którymi zmaga się ich rekordowy nabytek, co jest najbardziej znaczącym przejawem tego, dlaczego czuje się on bardziej nieswojo niż Crouch w początkach swojej kariery w barwach The Reds. Postawa napastnika Stoke wymykającego się śpiącemu Carrollowi, która pozwoliła strzelić mu wyrównującą bramkę, nie dotarła jednak do wszystkich odbiorców.
Jednak Crouch ma przywilej pasowania do stylu gry Stoke, które jest podporządkowane jego umiejętnościom. Tymczasem Carroll doświadcza małej ilości dobry dośrodkowań z bocznych stref, zwłaszcza w takich meczach, jak wczoraj, gdy Downing jest ustawiony na prawej flance, zamiast na lewej, skąd łatwiej mu dostarczyć dobrą piłkę w pole karne.
Pozostaje odczucie, iż Carroll, nawet bardziej niż Crouch, czerpałby korzyści z gry w Stoke. Jednak Kenny Dalglish nie podziela tej opinii. W oczach menedżera Liverpoolu sprawa opiera się na wykorzystaniu indywidualnych umiejętności napastnika, bez burzenia filozofii gry kolektywnej. Tej mieszanki jeszcze Dalglish nie znalazł. Wiele wskazuje na to, że będzie dalej borykał się z tym problemem.
Zwłaszcza w ostatnich dwóch meczach pojawiły się oznaki, iż Carroll zaczyna spełniać swoje obowiązki, jako gracz Liverpoolu. Jego gra bez piłki poprawiła się znacząco, tak jak gra tyłem do bramki i chęć do efektywnych rajdów. To było ironiczne, że Peter Crouch wykorzystał błąd Carrolla przy bramce z rzutu rożnego, ponieważ ten aspekt jest jedną z najsilniejszych jego stron.
Fernando Torres, którego zgryźliwe odejście stworzyło miejsce dla Carrolla, w końcu powrócił do strzeleckiej formy. To nałoży dodatkową presją na jego następcę. Jednak może Carroll powinien lepiej współzawodniczyć z Crouchem, zanim nawet pomyśli o wyjściu z cienia Fernando Torresa.
Tony Barrett
Komentarze (13)
To dośrodkowanie do Suareza pod koniec pierwszej połowy ostatniego meczu było świetne ^^
Poza tym Torres mimo że nie strzelal to grał bardzo dobrze dla drużyny, zaliczył sporo asyst, Andy nie strzela i spowalnia akcje drużyny, nie nadąża za naszymi kontrami, itd.
Ale rozumiem o co ci chodzi. Wspomniana przeze mnie sytuacja to jedna, podczas gdy Torres...ah, ile on takich pilek wykorzystywal od Gerrarda?
Potrzeba nam takiego jak Torresa. Chocby nie wiem co. Bez takiego zawodnika, daleko nie zajdziemy. ManUtd ma Wellbecka i Hernandeza, Arsenal Wallcota i Persiego, Chelsea Torresa, Mate, Sturriga i Drogbe, Tottenham Lennona, Defoe, Saha, Adebayora, ManCity...tutaj to juz w ogole szkoda gadac.
Wiem, stwierdzanie faktow, ktore sa oczywiste. Ale to najlepiej obrazuje, jak bardzo jestesmy w plecy. Sam Suarezem i wlaczajacy sie Gerrardem (ktory raczej gra jako SP, podczepiony za napastnikiem) nie bedzie kreowal tyle sytuacji. Potrzebujemy szybkosci i zwrotnosci. Carrol to tego stylu nie pasuje.
Dla wyjasnienia. Fajnie go miec. Ciesze, ze gra coraz lepiej. W zasadzie, nie ma zbyt wielu rzeczy, o ktore teraz mozna sie przyczepic (no... moze oprocz bramek... heh), ale mimo wszystko, to nie to. Owen, Baros, Cisse, Torres - ci zawodnicy mogli zrobic cos sami. Stworzyc sytuacje z niczego samym dryblingiem. Carroll nie jest niestety w stanie. Moze jego cm sie przydadza od czasu do czasu, ale wiekszy bylby pozytek z niskiego, szybkiego i zwrotnego grajka (patrz Suarez...). AMEN
Teraz, czuje do niego straszna niechec, ale to co robil na boisku w trykocie Liverpoolu bylo niesamowite. Z tym nie mozna sie niezgodzic.
Co do Torresa to w jego przypadku martwi mnie tylko jedno. Boje sie, ze w lecie dojdzie do wymianki za Cavaniego - oczywiscie z doplata ze strony Romka. Takiej oferty raczej nikt nie przebije :(
Niestety, jak na razie Carroll obok Adama jest najgorszym transferem Kenny'ego. Anglik nie jest magikiem technicznym ani demonem szybkości - ok, rozumiem i nie wymagam od niego cudów w tej materii. Wymagam za to żeby zachowywał się jak inni zawodnicy o podobnym jemu profilu, czyli choćby wymieniony już Crouch. Ba! Drewniany Heskey w wieku Andy'ego zajdał go na śniadanie. Pomijając już kwestię, czy obecnie potrzebny nam na Anfield wierzowiec w polu karnym ( osobiście wątpię ) to nie można się wybić w klubie klasy LFC i Carroll również tego nie zrobi jeśli będzie stał w polu karnym jak słup soli i czekał na idealne dogranie na głowę, bezradnie wodził wzrokiem za akcjami kolegów nie próbując nawet się im wystawić, czy cofał się przy rozgywaniu piłki do linii środkowej, przy czym wiadome jest, że jego szybkość nie pozwoli mu uczestniczyć w grze, gdy ta przesunie się w pole karne przeciwnika.
Nie przekonuje mnie przy tym cała ta gadanina w stylu: "jasne, jest cienki w ataku, ale dobrze dośrodkowuje/broni/rozgywa". Jeśli tak, to niech go przekwalifikują jak Pirlo na defensywnego pomocnika, albo na obrńce jak Diona Dublina. Gra jako napastnik - ma strzelać bramki, albo chociaż stwarzać sobie do tego dogodne sytuacje. Nie robi ani jednego ani drugiego ( a raczej robi w stopniu miernym - na poziomie akceptowalnym w szkockiej premier league albo w npower Championship ), więc na chwilę obecną jego obecność w wyjściowej 11 jest marnowaniem naszego potencjału ofensywnego ( który już i tak jest tak lichy, jak dawno nie był ).
Najlepsze jest to, że gdybyśmy sprowadzili naszą 9 za darmo to już dawno byłby przez kibiców przyrównany do Voronina i spisany na straty. 35 melonów jednak robi swoje i zmienia optykę....
"...nie jest magikiem technicznym ani demonem szybkości..."
"35 melonów jednak robi swoje i zmienia optykę."
Mecz z Sunderlandem i brak Carrolla w składzie uraczył nas jeszcze większą impotencją ofensywną.
Właśnie z takiego powodu, kibiców, takich jak Ty, którzy "wspierają zawodnika", Carroll będzie borykał się z takimi problemami w swojej głowie, wychodząc na boisko.
Daj(cie) mu czas, gdyż z meczu na mecz coraz lepiej sobie radzi z piłką przy nodze. Dyspozycja z Newcastle w końcu przyjdzie...
Lucas raczył nas fatalnymi występami przez 3 sezony!
Akurat od początku wspierałem Carrolla i dalej będę go wspierał ( tak samo jak wspierałem Poulsena, Konchesky'ego czy Degena gdy wszyscy na nich jechali ) bo jest piłkarzem LFC i należy mu się szacunek. Nie zmienia to jednak faktu, że dostrzegam mankamenty w grze Carrolla - i to nie tylko porównując go z innymi napastnikami generalnie, ale jedynie z tymi, o podobnym co on profilu - tak samo zresztą jak dostrzegam mankamenty gry całego LFC Dalglisha ( sexy football który już raz w nowożytnej piłce poniósł klapę za Gullita w Chelsea ), toteż nie widzę najmniejszego powodu by o tym nie dyskutować. Masz inne zdanie - uważasz, że Andy jest super napastnikiem i daje LFC tyle ile swoim klubom dają piłarze pokroju Torresa czy Teveza, albo nawet Adebayora lub - wspomnianego - Croucha - ok, Twoje prawo :) Ja mam pogląd odmienny i mam nadzieję, że Carroll obudzi się wreszcie - byle nie za trzy lata jak Lucas bo niestety nie mamy w ataku odpowiednika Mascherano, który uchroniłby nas przed bolesnymi skutkami 'rozbudzania" naszego asa.
Owszem, mecz z Sunderlandem wyglądał jak wyglądał, ale przecież sam przyznałem, że LFC jest obecnie liche w ofensywie jak mało kiedy, co jest winą nie Carrolla oczywiście, ale osób odpowiadających za transfery. Jest Suarez, weteran Bellers, pozostający w niełasce Kenny'ego Kuyt i dopiero czwartym wyborem - jeśli chodzi o prezentowane obecnie umiejętności - jest Carroll, tymczasem lansuje się go na lidera ataku...
Co do dyspozycji z Newcast to obawiam się, że u nas taka nie wystarcza, bo jeśliby to działałoby na tej zasadzie, to co okienko czołówka ligi biłaby się o Bentów, Zamorów i innych solidnych snajperów reprezentujących barwy średniaków. Carroll żeby zaistnieć w LFC musi wskoczyć ( biorąc pod uwagę nasze ambicje ) na poziom Drogby, Torresa, Berbatova no w ostatecznośi tego mlodego Heskeya. W przeciwnym wypadku stanie się albo wywułującym frustrację wyrobem Babelopodobnym, wiecznym talentem, który przez podbyt w LFC zmarnuje sobie karierę, albo pociechą kibiców LFC walczącego w lidze o miejsca 6-10....
Powtórze jeszcze raz: Lubię Carrolla i wspieram go ( każdy kto ze mną rozmawiał wie, że nigdy nie porównywałem go do drzewa, nie wysmiewałem jego techniki itd. ). Niech wyrośnie na drugiego Szirę - będę wniebowzięty. Nie mam jednak zamiaru mówić, że na chwilę obecną jest super i spełnia pokładane z nim nadzieje, skoro rzeczywistość wygląda inaczej.
Mając na myśli "takich kibiców" mam przed oczami te ciężko strawne 35mln o których większość z nas (was) kibiców nie może zapomnieć. I to ciągłe narzekanie na Carroll'a, nawet kiedy zagra na przyzwoitym poziomie.
Gdzie ja napisałem: "...że Andy jest super napastnikiem i daje LFC tyle ile swoim klubom dają piłarze pokroju Torresa czy Teveza, albo nawet Adebayora lub - wspomnianego - Croucha - ok, Twoje prawo"? Torres, czy Tevez to piłkarze, których można porównać do Suareza (który również nie przeniósł formy z poprzedniego klubu, w którym walił bramę za bramą), zaś Andy może stać się lepszym zawodnikiem od Croucha, którego gościliśmy w LFC.
Można zauważyć, że Carroll z biegiem czasu coraz częściej operuje z piłką przy nodze i nie pozbywa się jej jak najszybciej. W ostatnim meczu można było zauważyć jakość i precyzję dłuższych zagrań, chociaż mogą irytować jego podania do tyłu (z pod pola karnego przeciwnika do własnego obrońcy znajdującego się pod własnym polem karnym) i sposób ustawiania się.
Zauważ, że statystycznie większość spotkań z Andym w składzie były w lepszym wykonaniu, niż te bez niego...
Jeden goli strzelił mniej niż Andy, a drugi został zesłąny do rezerw. Trochę słabe to porównanie. Adebayor jak najbardziej jest dużo lepszym napstnikiem na tę chwilę od Carrolla.