Kenny potrzebuje więcej czasu
Tłumnie wyrazili swoją opinię w sobotnie popołudnie. Na Twitterze, w radiach i komunikatorach wzrastająca liczba sfrustrowanych fanów Liverpoolu była zdeterminowana by dać upust swojej wściekłości po kiepskiej porażce z Wigan.
Ciężar ich złości nieuchronnie spadł na Kenny'ego Dalglisha. Oskarżany o brak taktycznej bystrości, stracenie kontaktu z futbolem, trwonienie fortuny na kolekcjonowanie niewypałów. Stanowisko menedżera Liverpoolu było kwestionowanie, jak nigdy przedtem. Niektórzy nawet domagali się zwolnienia Dalglisha z jego obowiązków.
Jak to zawsze bywa w futbolu, jeden człowiek musi udźwignąć krytykę za niedociągnięcia i wady, a w obecnych czasach, gdy nie ma wypośrodkowanych ocen - wszystko jest albo znakomite, albo straszne - Dalglish po zaliczeniu serii pięciu porażek w sześciu meczach w Premier League stał się łatwym celem.
Niektórzy obserwatorzy mogą myśleć, że pozycja Dalglisha jako najlepszego piłkarza Liveproolu w historii, daje mu immunitet chroniący przed krytyką, jednak tak nie jest.
Ten obserwator, na przykład, pamięta, gdy zdobywająca ostatnie mistrzostwo drużyna była napastowana po porażce 0-1 z Coventry na Anfield w listopadzie 1989 roku.
Krytyka nie jest nowoczesnym fenomenem. Rzeczą, która zmieniła się odkąd Dalglish po raz pierwszy prowadził Liverpool, jest brak cierpliwości.
Sukces nie musi być natychmiastowy, ale z pewnych powodów, Dalglishowi nie zaoferowano czasu na aklimatyzację, który mieli jego poprzednicy.
W pierwszym sezonie ekipa Gerarda Houlliera przegrała 14 razy, kończąc kampanię 25 punktów za mistrzem, Manchesterem United.
Derby i Leicester wygrały oba mecze z Liverpoolem. The Reds przegrali również z Charltonem, który spadł z ligi, oraz nie zakwalifikowali się do europejskich pucharów.
Mimo to, że pozostawili kiepskie wrażenie, kończąc sezon na siódmym miejscu, nie było żadnych wzmianek, że Houllier powinien odejść.
Oczywiście, w następnym sezonie, nastąpił znaczący postęp - tylko porażka z Bradford w ostatnim meczu pozbawiła Liverpool awansu do Ligi Mistrzów.
Teraz przyjrzymy się Rafaelowi Benitezowi. W jego pierwszym roku pracy (2004-2005) Liverpool ukończył sezon 37 punktów za mistrzami, Chelsea. Parę razy zespół zaprezentował się okropnie i przegrał 14 razy w tym zawstydzająco z Crystal Palace i Southampton, ekipami, które spadły z ligi.
Prawda, Liga Mistrzów została wygrana, ale ten sukces maskuje, jak Liverpool był słaby - został wyeliminowany z Fa Cup przez Burnley.
Jednakże w drugim roku pracy, Benitez nadzorował znaczącą poprawę, a jego ekipa z 82 punktami skończyła sezon na 3 pozycji.
Oczywiście Dalglish popełnił błędy, odkąd powrócił na Anfield, ale jeśli zakończy kampanię dorzucając FA Cup do Carling Cup zdobytego w lutym, jak mógłby być oskarżany o bycie nieudacznikiem?
- Musisz być ostrożny w krytykowaniu Kenny'ego - zauważył Alan Shearer, który pracował z Dalglishem w Blackburn i Newcastle.
- Liverpool przystąpił w tym sezonie do trzech rywalizacji i może zwyciężyć w dwóch.
- Liverpool nie dostanie się do czołowej czwórki w tym sezonie, ale ta kampania wciąż może się okazać dobrą. Wszyscy widzą, że ich ligowa forma nie jest wystarczająco dobra, ale wygranie dwóch pucharów może być dużym postępem. Na pewno jest to, to o co chodzi w tym momencie?
Tak, jest. Jednakże, podczas gdy Dalglish zasługuje na otrzymanie czasu, potrzebuje również otrzymać więcej od piłkarzy, których sprowadził do klubu, tak samo, jak potrzebuje, by jego letnie transfery okazały się hitami.
Houllier powiedział w tym tygodniu, że istnieje "obsesja" na Anfield związana z wygraniem tytułu. Ma rację.
Im dłużej Liverpool nie kończy swojej mistrzowskiej suszy, tym bardziej fani stają się niespokojni.
Jak zauważył John Barnes, należy dodać jakości, aby pokonać odległość dzielącą Liverpool od czołówki.
- Ilu z obecnych piłkarzy Liverpoolu znalazłoby się w składzie innych topowych drużyn? - pyta Barnes.
- Myślę, że doskwiera im wyraźny brak jakości. Przez ostatnie 5-6 lat zawsze mówiłem, że Liverpool potrzebuje sprowadzić piłkarzy do pierwszej drużyny.
- Nie zawodników do składu, którzy będą wykorzystywani w rotacji. Myślę, że potrzebujemy 3 graczy, wszystkich ofensywnych, którzy nie będą związani z rotacją. Trzech światowej klasy piłkarzy, powinniśmy powiedzieć, którzy wzmocnią od razu pierwszą drużynę i wspomogą Gerrarda i Suareza.
- Nie oceniajmy obecnie letnich transferów. Nie zadziałało, ale wciąż mam nadzieję na przyszłość.
I właśnie ta nadzieja musi być podtrzymywana na Anfield, by wykorzystać każdą szansę na pokonanie wciąż poszerzającej się różnicy.
Dominic King
Komentarze (9)
A podobno kibice w Anglii złego słowa na Kenny'ego nie powiedzą .
Osobiście to nie podobają mi się 2 kwestie.
1. Podejście króla do porażek. Z początku nie tolerował braku zaangażowania. Gdy mecz ewidentnie nie wychodzi nigdy nie może zabraknąć jednego. Walki do ostatnich minut. Tymczasem z każdym meczem piłkarze coraz bardziej odpuszczaja. Niby gramy w lidze już tylko o honor ale przecież jesteśmy Liverpool FC! Piłkarze muszą to zaakceptować! Kibice mogą wybaczyć przegrany mecz ale nie wybaczą braku zaangażowania.
2. Transfery. Wydaje mi się, że postawienie wszystkiego na zawodników brytyjskich tudzież piłkarzy grających już ne dłuższego czasu na wyspach nie jest dobre. Potrzeba więcej kreatywności, techniki a szukać tego u brytyjczyków to pomyłka. Wystarczy popatrzeć ile daje nam suarez. Może i bramek nie strzela ale jest solą w oku dla obrońców. Dodać to tego jeszcze 1 może 2 graczy o podobnych umiejętnościach i po prostu to musi wypalić, nie ma hondu opcji. Nie możemy grać schematami a jak wiemy brytyjczycy to uwielbiają. To błąd!
Jak ja sie ciesze że tą jeszcze na tej stronce tacy kibice jak ty
In Kenny we must trust