SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1210

Wynik na niekorzyść Liverpoolu


Nadszedł czas, kiedy Billy Beane, dyrektor generalny drużyny baseballowej Oakland Athletics, żałował dnia, że jego niezwykła historia sukcesu stała się ogólnokrajowa. Inne zespoły zaczęły naśladować jego model rekrutacji, bazujący na matematycznej analizie danych, dlatego dość wcześnie ciężko wypracowana przewaga nad konkurencją skurczyła się.

Jednak później historia obiegła świat, jako że po fascynującej powieści autorstwa Michaela Lewisa pt. "Moneyball: The Art of Winning An Unfair Game" na ekrany kin trafił w zeszłym roku film nominowany do Oscara. W rolę dyrektora wcielił się Brad Pitt. W dzisiejszych czasach jest bardziej prawdopodobne, że Beane będzie zirytowany mitem dotyczącym zastosowania filozofii Moneyball w piłce nożnej.

Kiedy firma Fenway Sports Group kupiła Liverpool w październiku 2010 roku, istniała naturalna skłonność, aby zapytać głównego właściciela klubu Johna W. Henry'ego o filozofię Moneyball.

Henry był współwłaścicielem drużyny Boston Red Sox, gdzie jedno z jego pierwszych poczynań, po nieudanej próbie skuszenia samego człowieka z Oakland, było zatrudnienie Theo Epsteina, który stanowił jego imitację, a także Billa Jamesa, statystyka baseballowego, którym inspirował się Beane. Istniało znacznie więcej czynników, które o tym zdecydowały, ale w ciągu dwóch lat Red Sox wygrali swój pierwszy tytuł World Series od 86 lat.

Tak więc można zauważyć, jak przemawiające do wyobraźni było to zarówno dla dziennikarzy, jak i kibiców, że FSG może zastosować podobny model w Liverpoolu, zwłaszcza po zatrudnieniu Damiena Comolliego na stanowisku dyrektora ds. piłki nożnej. Comolli mówił o swojej przyjaźni z Beanem, a tymczasem Henry skwapliwie popierał idęę, że najlepsze elementy filozofii Moneyball - obszerne analizy, optymalizacja wartości przy każdej umowie - będą miały zasadnicze znaczenie w jego metodach rządzenia. "Kiedy wydajemy dolara, trzeba go wydać mądrze," powiedział Henry.

Czyżby? Klub chcący przechytrzyć swoich konkurentów, szukający zalet, które inni pominęli, nie wydaje w przypływie emocji i pod wpływem rychłego odejścia Fernando Torresa 35 mln funtów na Andy'ego Carrolla, gdy brakowało w klubie zawodowego skrzydłowego. Ani też, w poszukiwaniu tego skrzydłowego nie kupuje Stewarta Downinga za 20 mln funtów reprezentującego "kreatywne" myślenie, nawet jeśli Liverpool miał prawo oczekiwać od niego, że wypracuje do marca więcej niż jedną bramkę dla Carrolla.

Niezależnie, czy nadzorowana przez Comolliego, czy Dalglisha, wszak obaj wychwalali swoje zalety, polityka transferowa Liverpoolu przede wszystkim zakładała zakup Brytyjczyków, to znaczy Downinga, Carrolla, Charliego Adama, Jordana Hendersona. Tylko, że akcje Brytyjczyków stały wówczas na niskim poziomie.

Indywidualnie każdy z tych zawodników ma w sobie jakieś zalety, ale przy łącznym koszcie 78 mln funtów wnieśli niewielką lub nawet żadną wartość w przeciwieństwie do Jose Enrique, Craiga Bellamy'ego czy Luisa Suareza. Zarobki są mniejsze niż kwota transferu zazwyczaj sugeruje, ale nawet jeśli Liverpool byłby skłonny pogodzić się z ogromną stratą na Carrollu latem tego roku, pozostaje kwestia, czy znajdą się potencjalni kupcy skłonni zaproponować umowę wartą 70 tys. tygodniowo, w tym prawa do wizerunku.

Henderson to niezauważalny piłkarz, u którego bramki czy asysty nie będą odzwierciedlały gry. Niemniej jednak wykonał zaledwie 17 podań (12 było celnych) i zaliczył jeden odbiór, zanim został ściągnięty z boiska w przerwie meczu przeciwko Wigan Athletic tydzień temu. Dla odmiany, gorsze dni Adama przyniosą prawdopodobnie 17 niecelnych podań w ciągu 45 minut.

Carroll powiedział w piątek, że przez wzgląd na szacunek dla Newcastle United, nie będzie świętował, jeśli dziś zdobędzie bramkę. Można dopisać własną puentę, jednak napastnik być może mylnie ocenia atmosferę na Tyneside, gdzie jest postrzegany tak, jak mąż, który wpadając w objęcia bogatszej, ale mniej wdzięcznej kochanki, zrobił dla Newcastle więcej dobrego niż można było wyobrazić sobie w tamtym czasie.

Jeśli którykolwiek klub angielskiej Premier League znalazł zwycięską formułę na rynku transferowym, to jest nim Newcastle - tak, to samo Newcastle, które wcześniej zatrudniało nieoczekiwane postaci jak min. Dennis Wise w roli dyrektora generalnego (ds. piłki nożnej), czy też Tony Jimenez, kolega deweloper Mike'a Ashleya, na stanowisku wiceprezesa (ds. rekrutacji zawodników). Jeśli nie do końca pamiętacie jak to się sprawdziło, zakończyło się na tym, że Kevin Keegan odszedł po tym, jak Wise nalegał na kupno piłkarza w ramach "przysługi" dla dwóch agentów z Ameryki Południowej. Przekonywał Keegana, że "można go znaleźć na YouTube".

Czy to przez szczęście, czy też odpowiednie zarządzanie, Ashley przeszedł od śmieszności do wzniosłości. Wise odszedł z klubu, a na jego miejsce został zatrudniony Graham Carr jako dyrektor skautów. Umożliwił Newcastle sprowadzenie takich graczy jak Cheik Tioté, Yohan Cabaye, Hatem Ben Arfa, Gabriel Obertan, Demba Ba, Papiss Demba Cissé i jeszcze kilku innych z grubsza za tyle samo co wpłynęło do kasy po sprzedaży Carrolla.

To się nazywa, jeśli nie do końca Moneyball, to mądre wydawanie. To jest strzał w dziesiątkę za uczciwą cenę. Dlatego właśnie Carroll nie powinien mieć żadnych skrupułów przed świętowaniem, jeśli dziś zdobędzie bramkę w Premier League po raz szósty od chwili opuszczenia Newcastle 14 miesięcy temu. Nie powinien martwić się o to, że spali za sobą mosty. Newcastle posunęło się naprzód. Liverpool, z nim czy bez niego, musi znaleźć sposób, aby uczynić to samo.

Oliver Kay

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (6)

MojNick 01.04.2012 12:50 #
maniacomLFC - a dokładniej to on często tam jeździ bo ma tam wielu przyjaciół, więc nie ma się co dziwić jego ewentualnego braku radości po zdobytej bramce. 100% normalna sprawa.
delux 01.04.2012 12:52 #
Jedno jest pewne, nie ważne czym sugerowali się i nasi "specjaliści" od transferów, ale taka polityka jest nie do przyjęcia, nie możemy pozwolić sobie na kolejne nie udane okienko transferowe. Mam nadzieje ,że będziemy mniej hermetyczni i nie będziemy zamykać się tylko na rynek Brytyjski.
Tadek 01.04.2012 13:02 #
Teraz to każdy mądry że nie udane transfery, ale jak Ci piłkarze do Nas przychodzili to każdy się cieszył.
Lfc-FreaK 01.04.2012 13:11 #
Tadek ja się nie cieszyłem :P już wtedy pisałem, że wzięliśmy ochłapy tj. miał być Young - przyszedł Downing, Miał być Llorente - przyszedł Caroll itd.
No ale skoro już u nas są, to będę im kibicował i wierzę w nich.
delux 01.04.2012 13:12 #
@ Tadek

Nie baw się w populistę to po 1. Po 2 nie generalizuj, bo z pewnością nie każdego takie transfery usatysfakcjonowały. Po 3 Kenny i cały sztab otrzymał ogromny kredyt zaufania oraz wsparcie, więc trudno było kwestionować słuszność nowych nabytków na początku ich przygody z klubem, jednak z upływem czasu można pokusić się o stwierdzenie, że grają po niżej oczekiwań, po prostu zawodzą.

hoster 01.04.2012 13:19 #
Akurat model statystyczny a całe nasze transfery mijają się z sensem. Statystycznie Suarez oddaje dużą liczbę strzałów i to się zgadza, Carroll wygrywa pojedynki główkowe co się średnio zgadza, Downing wykonuje dużą liczbę celnych dośrodkowań co się w ogóle nie zgadza. Adam w sunie niczym poza faulowaniem się nie wyróżnia. Henderson to młodzian a Enrique jest po prostu dobry.
Oglądając Moneyball dochodzę do wniosku że ludzie w klubie wyliczyli że jeżeli Luis wykona konkretną ilość strzałów, Carroll wygra odpowiednią ilość główek a Downing z Enrique dośrodkują statystycznie wystarczająco piłek to Liverpool po 38 kolejkach będziemy w top4. I owszem zapewne by tak było gdyby nowi piłkarze prezentowali to co w poprzednich klubach. Wg mnie w baseballu to może sprawdzić się jak najbardziej. Tam jeden piłkę odbija drugi ją łapie i rzuca. W piłce nożnej chyba liczy się dużo więcej aspektów. Klub nie może być zbieraniną ludzi o super umiejętnościach statystycznych ale to musi być rodzina. Nie mam nic przeciwko takim metodom ale powinno się też zwracać uwagę na zalety np osobowe.

Pozostałe aktualności

Lewis Koumas zachwyca w Stoke City  (0)
21.11.2024 17:13, FroncQ, Liverpool Echo
Jak skończyło się marzenie Ojo  (0)
21.11.2024 16:29, Tomasi, thisisanfield.com
Obrońca Liverpoolu bliżej powrotu po kontuzji  (0)
21.11.2024 13:45, Bajer_LFC98, thisisanfield.com
Kto był mocno eksploatowany w reprezentacji  (1)
21.11.2024 13:16, BarryAllen, thisisanfield.com
Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (21)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com