Potrzebna stabilizacja, nie zmiany
Jeśli musisz sięgnąć pamięcią aż do sezonu 1953/1954, aby odnaleźć porównywalnie złą serię wyników, sprawiedliwym będzie określenie, że zawodnicy Liverpoolu są obecnie w bardzo wątpliwej formie.
Przegranie sześciu z siedmiu ostatnich meczy ligowych spowodowało lawinę krytyki, określającą przegrywanie jako nałóg piłkarzy Kenny'ego Dalglisha, z którym nie mogą sobie poradzić.
Nie ma ucieczki od faktu, że oglądanie meczu z Newcastle było bolesne. Po tym jak dominacja we wczesnej fazie meczu nie przyniosła skutków, The Reds nie potrafili odpowiednio zareagować na stratę gola. Dla klubu słynącego z niesamowitych comebacków sposób, w jaki piłkarze zaakceptowali swój los w drugiej połowie, jest niedopuszczalny.
Język ciała piłkarzy obnażył jak krucha jest ich pewność siebie, a patrząc na brak dyscypliny Andy'ego Carrolla i Pepe Reiny frustracja rosła w zatrważającym tempie.
Można było przewidzieć, że jednym z zapalników tej sytuacji jest Dalglish. Słuchacze telefonujący do radia oraz użytkownicy portali społecznościowych domagają się zmian.
Jednak to nie jest czas na niedojrzałe reakcje. Dalglish był odpowiednim człowiekiem dla Liverpoolu kiedy powracał 15 miesięcy temu i wciąż nim jest. Oczywiście na Anfield sytuacja nie wygląda różowo, ale nie da się jej naprawić wywracając wszystko do góry nogami. Potrzebujemy jedności i stabilności.
Wiele osób zapomina jak mocno upadli The Reds przed przyjściem Dalglisha. Zaledwie 18 miesięcy temu Liverpool był na skraju przejścia w administrację i walczył o miejsce poza strefą spadkową. Nadzieją klubu byli piłkarze klasy Paula Konchesky'ego i Christiana Poulsena.
To można nazwać kryzysem, a nie obecną sytuację Liverpoolu.
Po gruntownej przebudowie składu musiał nadejść sezon przejściowy. Po zajęciu siódmej czy szóstej lokaty w ostatnich kilku latach, celowanie przez Johna Henry'ego w awans do Ligi Mistrzów było lekką przesadą. Aby to osiągnąć nowi piłkarze musieliby od razu idealnie wpasować się w skład, jednak zbyt wielu aż do tej pory nie potrafiło jeszcze udowodnić swojej wartości. Jednak ten ciężki sezon już zdołał przynieść pierwszy puchar od sześciu lat, a w maju w gablocie trofeów do Pucharu Ligi dołączyć może Puchar Anglii.
The Reds znajdują się obecnie w samym centrum srogiej burzy, jednak jest to czas, w którym piłkarze i fani - zwłaszcza fani - muszą opanować swoje nerwy podczas poszukiwań słynnego złotego nieba.
James Pearce
Komentarze (1)