Podsumowanie meczu
Liverpool po raz kolejny rozczarował swoich fanów, remisując na własnym stadionie 1:1 z Aston Villą. Goście objęli prowadzenie już w 10. minucie za sprawą Chrisa Herda, zaś w końcówce spotkania wyrównującą bramkę dla the Reds zdobył Luis Suarez.
Najważniejszą informacją, jeśli chodzi o skład Liverpoolu na mecz z the Villans była bez wątpienia obecność Alexandra Doniego, który zastąpił pauzującego za czerwoną kartkę Pepe Reinę. Na ławce rezerwowych oprócz m.in. Andy’ego Carrolla i Craiga Bellamy’ego zasiadł Daniel Agger, którego nie oglądaliśmy od finałowego starcia w Carling Cup.
Zanim spotkanie na Anfield się rozpoczęło, wszyscy zgromadzeni na stadionie uczcili symboliczną minutą ciszy zbliżającą się 23. rocznicę tragedii na Hillsborough.
Pierwszą dogodną okazję do zdobycia bramki Liverpool miał już w 6. minucie. Dynamiczną akcją na skrzydle popisał się Downing, który następnie dośrodkował wzdłuż pola karnego, jednak uderzenie Dirk Kuyta zostało zatrzymane przez bramkarza gości.
Cztery minuty później prowadzenie objęli the Villans. Jeden z zawodników Aston Villi dośrodkował piłkę w pole karne, Doni niecelnie wybił ją przed siebie, a następnie mocny strzał oddał Chris Herd, który nie dał żadnych szans Brazylijczykowi.
W kolejnych minutach spotkania gospodarze teoretycznie starali się doprowadzić do remisu, ale tak naprawdę nie mieli na to żadnego pomysłu.
Strzału z dystansu spróbował Gerrard, ale była to kompletnie nie udana próba kapitana the Reds. Chwilę później w podobny sposób próbował pokonać bramkarza gości Jordan Henderson, ale jego uderzenie okazało się jeszcze gorsze.
Przed przerwą kapitalną szansę na wyrównanie miał Holender Dirk Kuyt, który nie zdołał jednak trafić do siatki z odległości mniej więcej dwóch metrów.
Do przerwy utrzymał się rezultat 1:0 dla the Villans, przez co druga połowa zapowiadała się bardzo emocjonująco.
Liverpool od początku drugiej połowy ruszył do ataku i kilka minut po przerwie był bliski doprowadzenia do remisu. Kapitalnym dośrodkowaniem popisał się Steven Gerrard, następnie strzał głową oddał Suarez i wszystkim wydawało się, że piłka po uderzeniu Urugwajczyka trafi do siatki, ale ostatecznie zdołał ją wybić Given po tym, jak wcześniej odbiła się od słupka.
W 56. minucie ładną akcję ponownie przeprowadzili gospodarze. Gerrard zgrał piłkę piętką do Kuyta w polu karnym, Holender miał sporo miejsca na oddanie strzału, ale jego próba lewą nogą okazała się kompletnie nieudana.
Dwie minuty później boisko opuścił były zawodnik the Reds Emile Heskey, a w jego miejsce pojawił się Gardner.
W 60. minucie swoje umiejętności techniczne zaprezentował nie kto inny, jak Doni, który z ogromnym spokojem kiwnął na zamach Agbonlahora.
Kenny Dalglish widząc nieporadność swojej drużyny w ofensywie, zdecydował się przeprowadzić podwójną zmianę. Na murawie pojawili się Carroll i Bellamy, zastępując tym samym Downinga i Shelveya.
Nic specjalnie ciekawego nie miało miejsca w kolejnych dziesięciu minutach i dopiero wejście Daniela Aggera ożywiło grę gospodarzy.
W 76. minucie żółtą kartkę obejrzał Suarez, który od początku spotkania wdawał się w dyskusję z arbitrem, choć został on ukarany za próbę wymuszenia rzutu wolnego.
Chwilę później groźny strzał oddał Bellamy, ale ostatecznie uderzył obok bramki Givena.
W 82. minucie zespół Liverpoolu w końcu doczekał się bramki wyrównującej. Dobrym dośrodkowaniem w pole karne popisał się Gerrard, następnie w poprzeczkę trafił Daniel Agger, ale na szczęście gospodarzy piłkę do siatki z najbliższej odległości skierował Luis Suarez, który dobił uderzenie Duńczyka.
Podopieczni Kenny’ego Dalglisha starali się jeszcze w końcówce spotkania przechylić szalę zwycięstwa na własną korzyść, ale ta sztuka im się nie udała. Okazję do zdobycia bramki miał m.in. Carroll, ale jego uderzenie głową trafiło wprost w ręce Givena. Groźny strzał oddał również Gerrard, ale bramkarz the Villans poradził sobie z tym uderzeniem.
Liverpool ostatecznie zremisował na własnym boisku z Aston Villą, choć w drugiej połowie przewaga the Reds była dosyć znacząca. Czerwoni przerwali tym samym tragiczną passę trzech porażek z rzędu, jednak jest to marne pocieszenie dla wszystkich fanów.
Komentarze (5)
Wstyd mi za ciebie.Wolałeś iść na imprezę zamiast oglądać Liverpool.