Wywiad z Rafaelem Benitezem
W ekskluzywnym wywiadzie dla FIFA.com Benitez mówi o czasie który spędził za sterami Liverpoolu, czynnikach, które przyczyniły się do jego sukcesu i dzieli się przemyśleniami na temat powrotu Kenny'ego Dalglisha oraz o losach jego dawnego ulubieńca, Fernando Torresa.
Każdego roku Liverpool FC organizuje na Anfield uroczystość oddającą hołd 96 ludziom, którzy zginęli w tragedii na Hillsborough w 1989 roku. Rafael Benitez, zobligowany do uczestniczenia w tym wydarzeniu w latach 2004-2010 jako menadżer klubu, w 2011 roku wziął w nim udział na własną rękę.
Benitez miał łzy w oczach, kiedy tłum zaczął skandować jego imię honorując jego zasługi, zwłaszcza triumf w Lidze Mistrzów w pierwszym sezonie na stanowisku. Ta chwila doskonale ilustruje specyficzną relację pomiędzy Hiszpanem a wiernymi kibicami klubu.
FIFA.com: Często byłeś nierozumiany w Anglii. Czy uważasz, że zostałeś potraktowany niesprawiedliwie przez Liverpool?
Rafael Benitez: Myślę, że pozytywne rezultaty mojej pracy najlepiej ilustruje to, że po moim odejściu wielu graczy mówiło mi, jak wiele się ode mnie nauczyło. Kiedy przychodziłem do Liverpoolu, Jamie Carragher grał na lewej obronie, potem stał się jednym z najlepszych środkowych obrońców. Czemu? Bo zaczęliśmy go trenować w inny sposób. Steven Gerrard strzelał około dziesięciu bramek rocznie, a gdy wystawiliśmy go na skrzydle lub na pozycji cofniętego napastnika, zdobywał ich więcej niż 20. Próbowaliśmy dostosować naszą taktykę do angielskiego stylu, do Premier League. Ludzie często mówią: „Benitez był świetny w Lidze Mistrzów, ale nie w lidze angielskiej”. Tymczasem uzyskaliśmy odpowiednio 82 i 86 punktów – oba te wyniki były klubowymi rekordami. Można powiedzieć, że szło nam bardzo dobrze jeśli weźmiemy pod uwagę nasze środki. Musieliśmy się rozwijać, ale nie mieliśmy dużego budżetu. Ogromnym problemem było to, że jeśli mieliśmy kupować nowych graczy, musieliśmy sprzedawać starych. Próbowaliśmy trenować naszych podopiecznych w ten sposób, że ciągle będą uczyć się czegoś nowego, a nie tylko trzymać się planu gry. Szkoliliśmy ich tak, żeby stale się rozwijali. Dzięki temu zespół rzeczywiście posunął się naprzód i dojrzał piłkarsko.
Myślisz, że menadżerowie będą dostawać więcej czasu na kształtowanie swoich drużyn? Spędziłeś 6 lat w Liverpoolu, a zostałeś zwolniony po jednym słabszym sezonie.
Szczerze mówiąc, największym nieszczęściem Liverpoolu byli jego właściciele. To były ciężkie czasy. Moglibyśmy porozmawiać o tym z Royem Hodgsonem, pracował z nimi pół roku. My musieliśmy żyć z nimi przez całe trzy lata. W ogóle nie rozumieli futbolu, liczyły się tylko interesy. Prawdą jest, że obecnie więcej ludzi inwestuje pieniądze w piłkę nożną i że chcą oni wyników tu i teraz. Nakłada to na menadżera wielką presję.
Jak frustrujące jest to, że plany trenera są niweczone przez krótkoterminowe myślenie właścicieli?
Nie, zebrałem wiele tego typu doświadczeń. Kiedy przyszedłem do Extramadury awansowaliśmy do wyższej ligi w pierwszym roku, podobnie jak w Teneryfie. W Walencji wygraliśmy ligę po raz pierwszy od 31 lat, a w Liverpoolu Ligę Mistrzów po 21 latach. Potem, w Interze zdobyliśmy dwa trofea w przeciągu pół roku. Można powiedzieć, że krótkoterminowość nam nie przeszkodziła, ale ale oczywiście długoterminowe projekty są lepsze dla stabilności klubu. Mój sztab był bardzo dobry, zgromadziliśmy mnóstwo doświadczenia, bo kierowaliśmy wieloma klubami na różnych poziomach rozwoju.
To oczywiste, że bardzo zależało ci na Liverpoolu. Jak bardzo bolało odejście z Anfield?
Było mi bardzo trudno, ale w końcu zrozumiałem, że niemożliwe jest kontynuowanie projektu z ówczesnymi właścicielami. Nie chcieli realizować mojej koncepcji, zależało im tylko na pieniądzach. Byliśmy tam przez sześć lat i ciągle ulepszaliśmy zespół, kadrę i wiele innych rzeczy, ale wystarczył jeden słaby sezon i od razu wylało się na nas morze krytyki. Wiedziałem, że z nimi nie będziemy się rozwijać, ponieważ nie zapewnili nam dostatecznego wsparcia, ani pomocy finansowej. Najtrudniejszy jest ostatni krok. Poprawiliśmy wszystko, byliśmy w Lidze Mistrzów co rok, co zapewniało nam wielkie fundusze. Ale żeby wykonać ten ostatni krok i dotrzymać kroku konkurencji, musieliśmy wydawać więcej pieniędzy na rozbudowę składu. Jeśli spojrzymy w liczby, z roku na rok dostawaliśmy ich coraz mniej.
Wyczuwałeś, że twój czas dobiega końca?
Tak, rozmawiałem z ludźmi z zarządu, zupełnie mnie nie rozumieli. Dostaliśmy świetną ofertę z Interu Mediolan, ale później okazało się, że pojawiły się problemy, ponieważ obiecano mi rzeczy, których nigdy nie zamierzano spełnić. Futbol to bardzo skomplikowany biznes.
Żałujesz, że opuściłeś Liverpool zaraz przed pojawieniem się nowych właścicieli? Myślisz, że mogliby ci pomóc?
Tak, dysponując pieniędzmi, które przeznaczyli na rozbudowę zespołu, z pewnością moglibyśmy być jeszcze lepsi niż kiedyś. Wiedzieliśmy dokładnie czego potrzebujemy ale mieliśmy też graczy jak Mikel San Jose i Emiliano Insua, którzy teraz grają w Europie. Byli z nami przez trzy lata, nie musieliśmy wydawać na nich żadnych pieniędzy. Sztuką jest znalezienie właściwych zawodników. Wszystko uległo zmianie kiedy odszedłem z klubu. Hodgson zdecydował, że zakontraktuje innych graczy, a pół roku później Liverpool uznał, że konieczne są wzmocnienia na tych pozycjach. Coś poszło nie tak.
Cieszysz się, że Kenny Dalglish został ponownie menadżerem Liverpoolu? To przecież ty sprowadziłeś go z powrotem do klubu.t
Chcieliśmy zatrudnić kogoś, kto rozumie historię klubu i wie ile oznacza on dla kibiców., ponieważ właściciele nam tego nie zapewniali. Sprowadzenie Kenny'ego było dla nas świetnym wyjściem, sprawiło, że klub stał się silniejszy i bardziej zjednoczony. Musiałem odejść, ale myślę, że stało się dobrze, ponieważ Dalglish może naprawić błędy które Liverpool popełniał w przeszłości.
Myślisz, że może osiągnąć sukces na miarę twojego?
To zależy od wsparcia właścicieli. Wydali mnóstwo pieniędzy, ale czy zamierzają kontynuować finansowe wsparcie na takim poziomie? Nie wiem. Jeśli chcesz walczyć z United, Chelsea, Arsenalem, Manchesterem City i Tottenhamem, to musisz mieć naprawdę bardzo dobry plan i mądrze wydawać swoje fundusze.
Jak to jest oglądać Fernando Torresa w tak słabej formie? To ty go zakontraktowałeś i pomogłeś mu zostać napastnikiem klasy światowej.
Fernando to świetny chłopak. To okropne, że musiał odejść, klub zmierzał wtedy w złym kierunku. Teraz musi wrócić do strzelania bramek, ma olbrzymi potencjał. Nie zdobywa się 50 bramek w Premier League szybciej niż ktokolwiek inny tylko po to, by ktoś potem mówił, że nie jest się wystarczająco dobrym. Jest fantastycznym graczem, musi odbudować swoją pewność siebie. Dla każdego napastnika kluczowe jest zdobywanie bramek, myślę, że w końcu wróci do formy. To tylko kwestia czasu kiedy Chelsea rozwiąże jego problem i będzie strzelał gole co mecz.
Po przygodzie w Mediolanie zamieszkałeś w Liverpoolu, wydaje się, że łączy cię silna więź z tym miastem?
Kiedy tu przyjechałem, moją żonę zawsze ciekawiła kultura i historia tego miasta. Mam tutaj swoją rodzinę, wszyscy staramy się być zaangażowani w życie Liverpoolu. Założyliśmy fundację i pomagamy lokalnym organizacjom charytatywnym. Próbujemy pomagać ludziom w miejscu, z którym związaliśmy swoje życie.
Komentarze (25)
to były czasy, gdy nasz klub w każdym sezonie był jednym z faworytów Ligi Mistrzów. Aż miło się oglądalo.
Mam nadzieje że te czasy wrócą ...
"Poprawiliśmy wszystko, byliśmy w Lidze Mistrzów co rok"
"Sztuką jest znalezienie właściwych zawodników"
"Tak, dysponując pieniędzmi, które przeznaczyli na rozbudowę zespołu, z pewnością moglibyśmy być jeszcze lepsi niż kiedyś"
Ostatni cytat i wszystko na ten temat! - Rafa wróć!!
Wystarczy spojrzeń na MU, ile tam jest gwiazd? Jeden Rooney i ewentualnie Nani.
Cena nigdy nie odzwierciedla umiejętności, tak samo jak nazwisko.
(przed finałem w Stambule).
Mourinho z resztą jakichś wielkich gwiazd nie sprowadzał, wielkich milionów też nie wydał.
Barcelona do gwiazd dokłada młodych chłopaków ze szkółki, a trener wszystko trzyma w ryzyach.
Każdy głupi może rzucić grube pieniądze, gorzej stworzyć drużynę, Mourinho bez pieniędzy też by to potrafił, bo facet potrafi wycisnąć ze swoich podopiecznych wszystko co najlepsze.
To samo Ferguson, dobry trener zdziała o wiele więcej ze słabszą drużyną, niż słaby trener z dobrą.
Skąd wiesz kogo ściągnąłby Benitez? jak ja lubię takie gdybyanie... odszeł Alonso i zastąpił Go poważnie kontuzjowanym Aquilanim, któremu potem bał(?) się zaufać.
Nie wiesz co by zrobił i ja też nie, ale wiem jedno- ten facet nie uczy się na błędach.
RAFA MAKE THIS COME BACK !
Nie każdy jest zwolennikiem powrotu Rafaela po ewentualnej abdykacji/detronizacji Króla, ale na Boga, nie deprecjonujmy tu Hiszpana, który jest jednym z najzdolniejszych i najciekawszych trenerów swej generacji - ze wszystkimi swymi wadami i walorami ;) Nie ukrywam, iż jestem bardzo ciekawa tego, jak poradziłby sobie w dzisiejszych realiach na stanowisku coacha Liverpoolu - jako jeden z nielicznych nierodowitych Scouserów wie co kryje się za pojęciem 'Liverpool Way' i jakim wartościom się w tym miejscu hołduje.
Rafa wracaj !!!!!!!!!!
Dajcie spokój z Benitezem ... Prawda jest taka że za Aquilaniego mógł kupić takiego Suareza czy innego napastnika a sprowadził VORONINA z tego co pamiętam ... Na końcu ani jeden ani drugi nie grał bo w pierwszym składzie grał Ngog. Pamiętam też dobrze że uparcie stawiał na swoim mimo tego iż nie przynosiło mu to wyników. Ilu zawodników nie dostawało zbyt wielu szans podczas jego kadencji ... A te jego głupie tłumaczenia po porażkach z Wigan czy innymi potęgami "We are controlling match" ... :D