Wylatujący Holender
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że dla Dirka Kuyta obecny sezon będzie ostatnim w Liverpoolu. Ulubieniec Rafy Beniteza nie cieszy się podobnym uznaniem Kenny’ego Dalglisha, który nie widzi dla Holendra miejsca w nowej drużynie.
Przejęcie sterów przez Kenny’ego Dalglisha w poprzednich rozgrywkach wyraźnie posłużyło Kuytowi, który od tego momentu aż do zakończenia sezonu strzelił dziesięć goli i zanotował sześć asyst. Były piłkarz Feyenoordu był jednym z bohaterów zwycięskiej potyczki z Manchesterem United, gdy trzy razy pokonał swojego rodaka Edwina van der Sara. W obecnych rozgrywkach coraz częściej przesiaduje na ławce, oglądając z tego miejsca wyczyny między innymi Jordana Hendersona. Holender, mimo że może grać zarówno w ataku jak i w pomocy, w tym sezonie rozegrał zaledwie jedenaście spotkań od pierwszego do ostatniego gwizdka. Dla porównania rywalizujący z nim Andy Carroll zagrał dziewiętnaście gier w pełnym wymiarze, Stewart Downing dwadzieścia, a Henderson dwadzieścia trzy.
Powodem, dla którego Kuyt poszedł w odstawkę, nie jest boiskowa dyspozycja, bo ta rozczarowuje u większości ofensywnych piłkarzy. Jedną z przyczyn jest zaawansowany wiek Holendra. Ten ma już prawie trzydzieści dwie wiosny na karku, a nową filozofią Liverpoolu jest stawianie na młodzież.
Jednak wielu kibiców taka argumentacja pewnie nie przekonuje. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Co prawda Kuyt ma odejść z Liverpoolu za grosze, ale najważniejsze jest to, że zawodnik odciąży budżet płacowy. Nie jest tajemnicą, że jest on jednym z najlepiej opłacanych piłkarzy na Anfield Road. Jego odejście ma zrobić miejsce w budżecie dla nowego piłkarza.
W podobnej sytuacji znalazł się Didier Drogba, którego latem będzie chciała sprzedać Chelsea. W Londynie również uznano, że za zasługi można co najwyżej zbudować pomnik, a nie trzymać piłkarza w składzie.
Komentarze (6)
Słabsi odpadną, silniejsi przetrwają. Prawo natury.