Punkt zwrotny Carrolla w Liverpoolu
Andy Carroll twierdzi, iż nie pozwoli krytyce zarówno stylu gry, jak i zachowania poza boiskiem przeszkodzić jego wysiłkom dążącym do ustabilizowania pozycji w Liverpoolu. Anglik czuje się bardziej pewny uzyskania swojego celu po strzeleniu zwycięskiej bramki w półfinale FA Cup.
Carroll przeżył ciężki początek kariery na Anfield po 35-milionowym transferze z Newcastle w styczniu 2011 roku, ale pokazał swój potencjał dwukrotnie w ostatnich ośmiu dniach, zdobywając zwycięską bramkę w wygranym meczu z Blackburn 3-2, po czym strzelając arcyważnego gola w półfinale FA Cup.
Zwiększa się znaczenie dotarcia do punktu zwrotnego, nawet jeśli jest rozprzestrzeniona akceptacja, iż 23-letni napastnik nie jest w stanie zapewnić gry równoważnej całej wartości pieniężnej. którą wydał na niego Liverpool.
Dla Carrolla walka ma podwójne znacznie: pozbyć się niechcianej reputacji bycia pijakiem. która przylgnęła do niego od czasów gry w Newcastle i kontynuować udowadnianie swojej wartości Kenny'emu Dalglishowi, opierając się na coraz lepszych ostatnich występach.
- Moja przeszłość, jest moją przeszłością. Przychodząc do Liverpoolu czułem, że zmieniłem swoje życie i wszystko co jest z nim związane. Mieszkam ze swoją dziewczyną w domu i bardzo mi się tutaj podoba. Osiedliłem się już - powiedział Carroll.
- Będę szedł ulicą i ludzie będą mówili "Oh, byłeś w pubie w zeszłym tygodniu", ale to tylko plotki. Wyśmiewam je. To zawsze będzie się zdarzać, ale przyzwyczaiłem się. Będąc szczerym, wcale nie wychodzę wieczorami.
- Wiem, że to, co mówią ludzie nie jest prawdą. Moja rodzina i klub również to wiedzą. Tylko na tym mi zależy. Wszystko, co teraz robię, to siedzenie w domu z dziewczyną, relaksowanie się i oglądanie filmów. Gram na Xboxie i oglądam telewizję z dziewczyną.
Carroll przyznał, że czuje presję udowodnienia swojej wartości Liverpoolowi i jego kibicom - Gdy nie grasz, twoja pewność siebie spada. Myślę, że tak samo dzieje się z każdym zawodnikiem. Uważam, że gdy otrzymujesz szansę powrotu do gry, musisz pokazać swoje umiejętności i wydaje mi się, że to uczyniłem. Obecnie muszę tylko kontynuować pracę.
- Zaczynając mecze w wyjściowym składzie i dostając częstsze szanse, nabrałem trochę pewności siebie. Bramka przeciwko Blackburn i gol w meczu z Evertonem to wielki krok dla mnie. Jestem przekonany. iż jeśli będę występował w meczach, będę zdobywał bramki i moja kariera na Anfield wróci na właściwe tory.
- Jestem walczakiem. Jestem zdeterminowany, aby dobrze się tutaj spisywać, dlatego tu przyszedłem. Dotarliśmy do dwóch finałów. Wygraliśmy jeden i mam nadzieję, iż uda nam się zwyciężyć w drugim. Nie ważne, co ludzie mówią o mnie, znam siebie i wiem na co mnie stać.
Tak, jak życzeniu regularnej gry, Carroll jest również chętny do rozwijania swojej relacji z kolegami z drużyny. Wierzy, że proces ten przeciągnął się ze względu na kontuzje, która zmniejszyła jego wkład w drużynę po przybyciu do klubu.
- Gdy podpisywałem kontrakt, nie byłem zdrowy. Miałem uraz kolana i wciąż dokuczały mi drobne urazy. Zagrałbym jeden mecz i później znów musiałbym pauzować. Obecnie czuję się świetnie i w pełni zdrowy. Trenowałem codziennie i nie ominąłem sesji treningowej. Czuję się dobrze.
- Ciężko jest, gdy wchodzisz do drużyny i nie grałeś co tydzień. Każdemu jest ciężko wystąpić w meczu z marszu, kiedy dokładnie nie wie, czy znajdzie się w składzie. To zawsze wymagające wyzwanie, ale wydaje mi się, że wszyscy zawodnicy rozumieją już, na czym polega gra ze mną - wrzucanie piłek w pole karne, granie ich do nogi oraz skupianie się wokół nas (napastników), a przede wszystkim okazywanie nam większego wsparcia.
- Chcę grać dla Liverpoolu. Podpisałem długoletni kontrakt. Mogę dać dużo więcej drużynie i wygrać z Liverpoolem więcej trofeów. Podoba mi się tutaj i chcę zostać.
Właściciele klubu John W. Henry oraz Tom Werner mają powrócić w tym tygodniu na Merseyside i kontynuować restrukturyzację klubu.
Tony Barrett
Komentarze (13)
Te słowa mi wystarczą. Widać, że Andy zmienił się nie tylko jako piłkarz, ale również człowiek. Kilka razy już w niego zwątpiłem, ale po ostatnich spotkaniach zaczynam sypać głowę popiołem i wierzę, że jeszcze nie raz będziemy mogli z dumą zaśpiewać... Andy Carroll Liverpool's Number 9!
Dafaq?! Sprzedać Carrolla w letnim okienku? Byłby to debilizm wyższych lotów z naszej srtony.
Ten artykuł pokazuje tylko jak nisko obniżyliśmy standardy. Miło było przeczytać wypowiedź Fergusona po meczu z Villa ( wygranym 4 - 0 ) jak to gani Rooney'a za styl i kilka zmarnowanych okazji pomimo strzelonych 2 bramek. Przypominam, że było to 30 i 31 trafienie Wayne'a w tym sezonie. Natomiast My będziemy rozwodzić się nad ostatnimi dwoma meczami Carrolla, pomimo tego, że grał średnie zawody, marnując przy tym kilka dogodnych sytuacji.
Tak jak Dalglisha powinniśmy oceniać za cały sezon, a nie tylko przez pryzmat dwóch finałów, tak Andy'ego należy rozliczać za grę przez 36 kolejki.