Carroll uciszył krytyków

Od początku mówiłem, że Andy Carroll nie zasługuje na bycie wyśmiewanym i w końcu pokaże swoją przydatność dla Liverpoolu. Nie mógł wybrać sobie na to lepszego momentu!

Wielki chłopak zapisze się w historii Anfield jako strzelec zwycięskiej bramki z Evertonem na Wembley w półfinale FA Cup. Dodając do tego jeszcze jedną bramkę na wagę zwycięstwa w końcówce meczu z Blackburn, Andy na ten moment uciszył swoich krytyków i pokazał, że może mieć bardzo pozytywny wpływ na naszą grę.

Myślę, że teraz ma już zapewnione miejsce w składzie reprezentacji Anglii na Mistrzostwa Europy.

Jak każdy fan The Reds byłem wniebowzięty rezultatem meczu derbowego, ale bardziej cieszyłem się formą Carrolla.

Na Ewood Park i Wembley pracował bardzo ciężko i grał dobrze. Nie podłamał się po przestrzeleniu w znakomitej sytuacji w drugiej połowie i pokazał charakter walcząc do końca - na tym polega gra w Liverpoolu.

Potrzebowaliśmy takiej wytrwałości, ponieważ Everton był lepszy w pierwszej połowie, nie ma co do tego wątpliwości. Wielu fanów The Toffees uważa, że ich pupile źle podeszli do drugiej połowy, ale nie sądzę by tak było. Według mnie po prostu byliśmy lepsi w drugiej połowie, udało nam się narzucić nasz styl gry i udowodnić, że jesteśmy lepszą drużyną.

W końcu więc mamy dobry tydzień za sobą i znów widać uśmiech na twarzach Kopites. Jeśli jednak chcemy te uśmiechy utrzymać, musimy pracować na tym samym poziomie do końca sezonu.

Carroll musi grać teraz od początku w każdym meczu, ponieważ jest duża szansa, że zyska jeszcze większą pewność siebie. Przeciwko Chelsea w maju będziemy potrzebowali go w najwyższej formie strzeleckiej, to jest pewne. Podobnie jest z Luisem Suarezem, który na Wembley był niewidoczny w pierwszej połowie, ale nadrobił to z nawiązką po przerwie.

Można już sobie wyobrazić potencjał tego duetu, gdy obaj będą w najwyższej formie. Potrzebujemy jedynie regularnie wystawiać ich obok siebie, a potem patrzeć jak rozkwita piłkarska więź między nimi.

Tommy Smith