Kenny na temat Gerrarda i WBA
Kenny Dalglish wyznał, że Steven Gerrard nie zagrał w przegranym 1:0 meczu z West Brom w ramach zwykłych środków ostrożności, a tymczasem menedżer udzielił komentarza po kolejnym frustrującym rezultacie na Anfield.
Dalglish obserwował z linii jak jego podopieczni przeważają nad rywalem przez trzy czwarte spotkania, w którym nie zanosiło się na nic innego, jak zwycięstwo Liverpoolu.
Jednakże Peter Odemwingie uciszył Anfield, strzelając gola pod koniec meczu, czym przypieczętował zwycięstwo dla the Baggies podczas powrotu Roya Hodgsona.
- Nie można powiedzieć, że przytrafił nam się słabszy dzień, ponieważ to już siódmy czy ósmy raz, gdy tak się dzieje. Potrafiliśmy wygrać Puchar Ligi Angielskiej, następnie wrócić do siebie i zagrać z Arsenalem na znakomitym poziomie. W zeszłym tygodniu awansowaliśmy do finału po tym, jak pokonaliśmy Everton. Dziś piłkarze wybiegli na boisko i ponownie świetnie się spisali - powiedział Dalglish na konferencji.
- Należy oddać szacunek tam, gdzie się należy. Zawodnicy nie ustawali w atakach na rywala i stwarzali szanse jedna po drugiej. Słupki i poprzeczki ponownie nie były naszymi sprzymierzeńcami.
- Gracze zademonstrowali wielką determinację, patrząc na ich podejście do gry oraz to, że stworzyli mnóstwo okazji pod bramką. Po prostu nie zdołali umieścić piłki w siatce.
- Niewiele więcej możemy dodać do tego, co już mówiliśmy tak wiele razy po meczu na Anfield.
Steven Gerrard nie został wyznaczony do kadry meczowej. Dalglish wyjaśnił powód tej decyzji: - Nie zagrał w ramach zwykłych środków ostrożności. Wszystko z nim w porządku.
West Bromwich Albion stawił dzielny opór. Ich waleczność opłaciła się, gdyż the Reds wykreowali wiele sytuacji, ale nie byli w stanie umieścić piłki w siatce. Andy Carroll, Luis Suarez, Maxi Rodriguez i Jordan Henderson byli bardzo blisko zdobycia gola dla Liverpoolu.
- Gracze potrzebują trochę szczęścia - powiedział Dalglish. - Przekaz jest dość monotonny, ale to nie jest wymówka. Nie próbujemy uciec przed czymś. To nie jest tak, że coś jest radykalnie źle. Wszystko, czego potrzebujemy to odrobina szczęśliwego trafu.
- Myślę, że można sięgnąć wstecz do starych wywiadów i będzie to samo.
Maxi Rodriguez i Daniel Agger byli faulowani w polu karnym, co spowodowało apele o podyktowanie rzutu karnego, jednak w obu sytuacjach gra nie została zatrzymana.
- Chyba nie możemy dyktować, jakie decyzje zapadły na naszą korzyść, a jakie przeciwko nam? Musimy skupić się na sobie, skoncentrować się na naszych działaniach.
- Zawodnicy próbują wykonywać większość zadań poprawnie. Jednakże jak w każdej drużynie piłkarskiej, nieważne, czy jesteś dobry, przeciętny lub słaby, potrzeba trochę szczęścia przy decyzjach arbitra. Jak już mówiłem, musimy skupić się na sobie i kontynuować naszą pracę.
Komentarze (20)
A ja myślę, że można sięgnąć do wcześniejszych wywiadów, zobaczyć że było to samo i wyciągnąć wnioski... Coś co Kenny nazywa 'pechem' my nazywamy beznadziejną skutecznością.
Jeśli mamy być za Evertonem, to wolałbym już żebyśmy grali stylem 'potęg' nPower Championship, byle skutecznie.
Kenny Dalglish w żaden sposób nie jest zagrożony utratą stanowiska w Liverpoolu w najbliższej przyszłości. Niemniej jednak Fenway zażąda pisemnego sprawozdania od menedżera z prośbą, aby ten przedstawił, dlaczego sezon potoczył się tak słabo oraz aby dostarczył plan poprawy. Katastrofalna passa występów w ciągu ostatnich trzech miesięcy, w których drużyna zdobyła zero punktów z 36 możliwych w angielskiej Premier League, doprowadziła do tego, że Liverpool zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, choć plasował się wśród kandydatów do walki o pozostanie w Premier League. Chociaż zachodzi obawa w FSG, to nikt nie pragnie usunąć Dalglisha z jego stanowiska. Pomimo tego, FSG zwróci się do menedżera Liverpoolu, aby uzyskać wyjaśnienie, dlaczego inwestycja w kwocie 330 mln funtów na nowych zawodników nie przyniosła pożądanych rezultatów. To będzie element oceny wykonanej w szerokim zakresie na koniec sezonu. Na korzyść Dalglisha przemawiają dwa zwycięstwa w derbach Merseyside z Evertonem w lidze,jak również to, że FSG prywatnie przyznaje, iż cele zarządu na ten sezon były zbyt wysokie. Stwierdziwszy na początku kampanii, że brak utrzymania w Premier League byłby "poważnym rozczarowaniem", główny właściciel John W. Henry uznał, iż takie oczekiwanie było nierealistyczne dla zespołu
Kenny, przykro mi to mówić, ale na chwilę obecną, jesteśmy co najwyżej przeciętni. Wygrywanie meczów z drużynami z drugiej połowy tabeli, to nie są sukcesy, tylko nasz obowiązek. Tu nie brakuje szczęścia, a 31 obramowań bramki, to już nie tylko pech :(
Czekamy na ładną, spokojną i pewną wygraną z Norwich.