To będzie to!
Liverpool ujawnił wczoraj, że tournee po Ameryce Północnej w roku 2012 rozpocznie meczem przeciwko występującej w MLS drużynie Toronto FC. Porozmawialiśmy z Andrew Cashinem z tamtejszego klubu kibica Liverpoolu, by dowiedzieć się, jak ta wiadomość została przyjęta w Kanadzie.
Mecz zostanie rozegrany 21 lipca na mieszczącym 47 000 widzów Rogers Centre i jest jednym z trzech spotkań, które odbędą się w ramach touru, zaplanowanego przez Standard Chartered.
Andrew uważa, że będzie walka o bilety, a on i jego syn Ryan chcą się znaleźć na samym czele kolejki.
Przede wszystkim, jak przyjąłeś dzisiejsze wieści?
Oczywiście jest to fantastyczna wiadomość. Ostatnio Liverpool przyjechał tu w 2004 roku, w pierwszym meczu Rafy Beniteza, a ostatnim Michaela Owena. Doping, którego byliśmy świadkami, pomógł nam znaleźć się na mapie klubów kibica Liverpoolu. W naszym mamy setki członków, ale inni z Ameryki Północnej i z całego świata przyjechali i wypełnili stadion. Wszędzie były transparenty i dobrze było spotkać ludzi z którymi wymienialiśmy e-maile i rozmawialiśmy. To była taka konferencja fanów Liverpoolu.
Od tamtego czasu sporo się pozmieniało...
To będzie jak spełnienie marzeń, jeśli uda mi się zabrać mojego syna, tuż przed jego piątymi urodzinami, by obejrzeć mecz drużyny Kenny'ego Dalglisha. Miałem osiem lat, kiedy odszedł Kevin Keegan. Nie mogłem tego zrozumieć. Byłem zdruzgotany. Przyszedł jednak Kenny i okazało się, że został naszym najlepszym zawodnikiem w historii. Pierwszy sezon był jak coś w stylu: "O Boże, mesjasz wylądował". Każda koszulka, jaką kiedykolwiek miałem ja lub mój syn, była z numerem 7. Jesteśmy uczniami Kenny'ego Dalglisha, a dla mnie możliwość zabrania syna by oglądał mecz jego Liverpoolu w Toronto, to najlepsza możliwa rzecz. Nie ma nic lepszego w świecie!
Pojawiały się spekulacje, że może dojść do takiego meczu. Czy wśród tutejszych fanów the Reds dało się wyczuć dużą ekscytację?
Oglądamy wszystkie mecze w barze o nazwie Scallywags, znajdującym się w centrum Toronto, przy linii metra. Wraz z właścicielem pojechaliśmy w 2008 roku na Anfield, by obejrzeć mecz derbowy. Pub ma 3 piętra z płaskimi telewizorami, a w poprzedni weekend podczas derbów był przepełniony. Zastanawialiśmy się, jak moglibyście nazwać tournee północnoamerykańskim, nie przyjeżdżając do Kanady. Była prawdziwa ekscytacja, ale ze ściszonymi głosami.
Wspomniałeś, że dzięki ostatniemu meczowi w Toronto wasz klub kibica pojawił się na mapie. Co to oznacza?
Sposób, w jaki rozwinęła się sieć internetowa sprawił, że już nie potrzeba być członkiem klubu kibica, bo nie musisz znajdować pubu, by obejrzeć mecz. Możesz otrzymywać natychmiastowe powiadomienia albo obejrzeć mecz online. Takie coś, jak lipcowy mecz w Toronto zrewitalizuje klub kibica po raz kolejny.
Czy ktokolwiek z was był kiedyś na Anfield?
Pochodzę z Birkenhead. Przeniosłem się w 1981 roku, gdy moi rodzice emigrowali. Przed tym opuściłem może z 6 meczów u siebie i na wyjeździe. Teraz jest nas pięciu, sześciu, starających się znaleźć na stadionie dwa razy w sezonie. Wylatujemy w piątek, wracamy w niedzielę i kosztuje nas to 3 000 dolarów od osoby.
Czego może się spodziewać Liverpool na Rogers Centre?
Mecz został tam przeniesiony, by pomieścić więcej kibiców. Myślę, że stadion będzie absolutnie wypełniony. Ostatnim razem specjalnie wymieniano murawę, ale nie wiem, czy tak będzie tym razem. Naprawdę się starają, by stworzyć tu atmosferę. Jest spiker z megafonem. To może zabrzmieć śmieśznie, ale to tworzy atmosferę, o czym przekonał się David Beckham, gdy przyjechał tutaj z LA Galaxy. Kiedy wykonywał rzuty rożne, był cały w serpentynach, zerknijcie na YouTube. Na meczu z Galaxy stadion był pełen, a nie ulega wątpliwości, że Liverpool to poważniejszy przeciwnik.
A co z Toronto FC, czy będą wymagającym przeciwnikiem?
Cóż, przegrali pierwsze pięć lub sześć meczów na inaugurację tego sezonu i nie wygrali nic od 1967 roku, ale to będzie dla nich wielki mecz. Zawodnicy zagrają przeciwko swoim bohaterom, więc nie będzie łatwo. Nazywani są the Reds i noszą czerwone stroje, ale są głosy, że podczas meczu to Liverpool będzie grał na czerwono.
Czy piłka nożna, a w szczególności Liverpool, jest tutaj popularna?
W zasadzie jest to najpopularniejszy sport wśród dzieciaków. Jest tani w porównaniu do bejsbola, gdzie potrzebujesz czapki i kija, hokeja, gdzie kij może kosztować około 1000 dolarów. Jeśli chodzi o Liverpool, pod względem popularności może się z nim tutaj równać jedynie Manchester United. Arsenal i Spurs też mają tu grupę kibiców.
Komentarze (3)
Chciałbym takiego rozwiązania, jeśli to Rafa miałby wrócić teraz. Sądzę, że teraz Benitez przydałby się nawet do sztabu szkoleniowego.