Zapowiedź meczu
Jutrzejszego wieczoru na Anfield zawita drużyna Martina Jola, znajdująca się w tabeli tuż za Liverpoolem. Ostatnie spotkanie tych dwóch drużyn zakończyło się zwycięstwem Fulham. Czy the Reds zrewanżują się za ostatnią porażkę? Zapraszamy na zapowiedź spotkania.
Spotkanie z Fulham będzie dla Czerwonych przedostatnim rozgrywanym na własnym obiekcie w tym sezonie. Obie drużyny dzielą w tabeli jedynie trzy punkty, a dla Liverpoolu, dla którego w obecnym sezonie nie pozostało już nic innego, jak tylko walka o Puchar Anglii, jedynym celem w lidze pozostało wyprzedzenie lokalnego rywala, Evertonu. Jeśli zgarną w jutrzejszym meczu trzy punkty, mają szansę to osiągnąć.
Jak Liverpool prezentował się w ostatnim czasie? Drużynie Dalglisha udało się wyeliminować the Toffies z Pucharu Anglii. Niestety, pechowo przegrali również na własnym stadionie z WBA. Natomiast ostatnie spotkanie z Norwich to wygrana 3:0 i fenomenalny występ Luisa Suareza. W tym sezonie Liverpool nie ma już za wiele do ugrania. Nie udało się awansować do Top 4, zespół spisuje się poniżej oczekiwań z początku sezonu. Jednak to, co cieszy, to gra w pucharach. Wygrany puchar Carling Cup oraz szansa na Puchar Anglii. Po jutrzejszym meczu the Reds czeka finał na Wembley, gdzie zmierzą się z Chelsea Londyn, dlatego też wygrana z Fulham podbuduje morale zespołu.
Zespół z Londynu, pomimo niezłych wyników z ostatnich spotkań, takich jak 2 wygrane u siebie oraz remis 1:1 z Chelsea, doświadczył w ostatnim meczu druzgocącej porażki 4:0 z Evertonem. Nawet w przypadku wygranej na Anfield, Fulham nie ma szans na wyprzedzenie Liverpoolu w tabeli, jedynie zrównanie się punktami. Ponadto, miasto Liverpool jest dla drużyny Martina Jola niezwykle pechowe. Od 2001r., czyli od czasu, gdy awansowała do Premier League, ani razu nie wygrała ani na Goodinson Park, ani na Anfield. Możemy być pewni, że w jutrzejszym spotkaniu piłkarzom the Whites nie zabraknie determinacji, by w końcu „przełamać” pecha.
Ostatni raz Liverpool spotkał się z Fulham w grudniu ubiegłego roku na Craven Cottage. Wtedy też, pomimo wyrównanego meczu, Clint Dempsey w 85. minucie pogrążył zespół z Merseyside i zapewnił Londyńczykom zwycięstwo. W tamtym spotkaniu czerwony kartonik obejrzał Jay Spearing za niebezpieczny wślizg. Kiedy drużyna ze stolicy ostatni raz gościła na Anfield, w styczniu 2011r., odniosła porażkę 1:0 po samobójczym trafieniu Johna Pantsila.
W kwestii kadry meczowej, Kenny Dalglish będzie miał ciężki orzech do zgryzienia, ponieważ musi pamiętać, by nie forsować swoich piłkarzy przed finałem na Wembley. W związku z tym, trener będzie musiał zadecydować, czy posłać do boju zawodników takich jak Stevie Gerrard czy Luis Suarez, czy też posadzić ich na ławce rezerwowych i dać szansę młodym Czerwonym. Przekonamy się również, czy Andy Carroll jest gotowy do gry i czy wystąpi w wyjściowej XI, czy może boss oszczędzi go na sobotni mecz z Chelsea.
W drużynie gości prawdziwym zagrożeniem będzie z pewnością Clint Dempsey, który w tym sezonie ma na swoim koncie 16 goli. 24 kwietnia br. zajął 4. miejsce w plebiscycie na Piłkarza Roku organizowanym przez PFA. Spotkanie na Anfield opuści 3 piłkarzy the Cottagers: Steve Sidwell – przepuklina, Bryan Ruiz – uraz śródstopia oraz Zdenek Grygera – kontuzja kolana. Natomiast po kontuzji nadgarstka powoli wraca obrońca Stephen Kelly.
Jutrzejsze spotkanie będzie z pewnością emocjonujące. Liverpool będzie musiał pozostać skupiony na meczu, pomimo tego, że do finału Pucharu Anglii pozostał niecały tydzień, natomiast Fulham będzie zdeterminowane, by odmienić złą passę i odnieść pierwsze od wielu lat zwycięstwo na Anfield. Liverpool wygrał u siebie zaledwie 5 spotkań w całym sezonie. Czy uda mu się dopisać 6. zwycięstwo na własnym obiekcie? Czy the Reds wyjdą zwycięsko z tej rozgrzewki przed finałem Pucharu Anglii? Tego dowiemy się już jutro. Spotkanie na Anfield Road rozpocznie się o godzinie 20:45 i poprowadzi je sędzia L. Probert.
Komentarze (2)