Dalglish przed finałem FA Cup
Kenny Dalglish poinformował dzisiaj, że ma do dyspozycji cały skład przed pojedynkiem z Chelsea w finale FA Cup, oprócz Lucasa Leivy i Charliego Adama, których kontuzje wymagają długiego leczenia.
Wprowadzając rotacje w składzie w dwóch ostatnich spotkaniach z Norwich City i Fulham, boss oczekuje, że przed meczem na Wembley będzie mógł wybierać spośród grupy całkowicie zdrowych zawodników.
Dalglish nalega, że Liverpool wybierze się do Londynu z pozytywnym nastawieniem, pomimo wtorkowej przegranej 1-0 z the Cottagers, chociaż przyznaje, że the Reds odczuwają respekt dla Chelsea i ich obecnej formy, jaką prezentują finaliści Ligi Mistrzów.
Menadżer na przedmeczowej konferencji prasowej na Anfield powiedział:
- Daliśmy szansę przygotowania się każdemu i nie wydaje mi się, żebyśmy mieli jakieś kontuzje, oprócz urazów Lucasa i Charliego Adama.
- Kiedy wszyscy są sprawni, w pewnym sensie sprawa jest trochę utrudniona – jednak wybór każdego zespołu jest trudnym zadaniem.
- Podejdziemy do sobotniego meczu z pełną kadrą zawodników, oprócz tych dwóch chłopaków.
Dalglish kontynuuje:
- Jesteśmy zadowoleni z nastrojów panujących wokół klubu. Wszyscy wiedzą, że będzie to naprawdę trudny mecz i nikt nie lekceważy Chelsea i ich obecnej passy.
- Nie wiem, czy jest to pewność siebie, czy nie, ale z pewnością nie jest to arogancja. Mamy dla Chelsea Football Club i tego, czego dokonali ogromy respekt.
Sobotnie wydarzenie będzie dla Liverpoolu drugim finałem w tym sezonie. Klub z Merseyside w lutym wygrał Carling Cup w finale z Cardiff City.
Niemniej jednak Dalglish uważa, że doświadczenie wyniesione z tego spotkania będzie mieć niewielki wpływ na wynik finału Pucharu Anglii.
Powiedział:
- Chelsea także grała na Wembley i wygrała tam (w półfinale Pucharu Anglii), więc nie sądzę, żeby był to jakiś wielki atut.
- Cieszymy się z tego, że dostaliśmy się na Wembley i cieszyliśmy się z wygrania Carling Cup. Jesteśmy naprawdę zadowoleni z wyniku i występu przeciwko Evertonowi w półfinale i teraz tam wracamy.
- Nie wiem, jak to, że graliśmy na Wembley dwukrotnie, a Chelsea grała tam tylko raz może dać komukolwiek przewagę.
- Posmakowaliśmy już w tym roku gry w finale. Znaczenie gry w finale Pucharu Anglii nigdy nie było podważane, pomijane czy przeceniane w żadnym razie – to fantastyczny dzień dla wszystkich.
- To wspaniała nagroda za wysiłek, zaangażowanie i szacunek, jakie włożyliśmy w rywalizację z zespołami z jakimi graliśmy.
- Uważamy, że zasłużyliśmy na to i cieszymy się, że możemy tam być.
Steven Gerrard i Jamie Carragher także spotkali się z dziennikarzami na Anfield przed sobotnim pojedynkiem.
Podróż na Wembley będzie dla duetu Scouserów trzecim finałem Pucharu Anglii rozegranym dla Liverpoolu i dziesiątym wielkim finałem dla klubu.
Dziennikarze pytali Dalglisha czy doświadczenie duetu może pomóc młodszym członkom zespołu w pełni przygotować się do gry.
- Doświadczenie pomaga, ale chłopcy także sami muszą pomagać sobie nawzajem – powiedział. Nie mogą oni (Gerrard i Carragher) niańczyć wszystkich.
- Zawodnicy grali tam już dwukrotnie. Wygrali rozgrywki pucharowe i półfinał. Niektórzy brali udział w meczach reprezentacyjnych.
- Muszą po prostu sami o siebie zadbać – to są duzi, silni chłopcy, poradzą sobie.
- Nie sądzę, żeby miało to znaczenie kiedy znajdziesz się w finale pucharu, ile razy tam grałeś i wygrałeś wcześniej. Wielu, wielu ludzi wygrało, grając w nim pierwszy raz.
- Obecność Jamiego i Stevena w klubie będzie pomocna, jednak na boisku zawodnicy muszą sami na siebie uważać tak samo, jak pomagać sobie nawzajem.
O ile Liverpool ma za sobą chwiejną kampanię ligową, o tyle w pucharach radził sobie znakomicie, eliminując w tym sezonie Manchester City, Manchester United, Everton i Chelsea z Carling Cup i FA Cup.
Na pytanie, czy wygrana dwóch trofeów może oznaczać udany sezon Dalglish odpowiedział:
- Zobaczymy, co się wydarzy. Jesteśmy w finale pucharu – nie ma gwarancji, że wygramy, jest jednak gwarancja na to, że damy z siebie wszystko, żeby wygrać.
- Sezon zostanie oceniony w całości, gdy się zakończy, a nie wtedy, kiedy jeszcze trwa.
Liverpool zanotował dwa zwycięstwa nad Chelsea pod koniec 2011 roku. Obie wygrane padły na Stamford Bridge dzięki uderzeniu Glena Johnsona, które dało zwycięstwo 2-1 w Barclays Premier League i strzałom Maxiego Rodrigueza i Martina Kelly’ego w ćwierćfinale Carling Cup.
Jednakże kampania the Blues przyspieszyła dzięki Roberto di Matteo od marca zajmującego stanowisko tymczasowego menadżera i w zeszłym tygodniu londyńczycy wywalczyli sobie miejsce w finale Ligi Mistrzów kosztem Barcelony.
- Chelsea dokonała wspaniałych rzeczy w drodze do finału Ligi Mistrzów, zwłaszcza ich dwa występy przeciwko Barcelonie – powiedział Dalglish.
- To były dwa naprawdę dobre występy i dwa fantastyczne rezultaty, jakie osiągnęli.
- W każdym meczu, jaki rozgrywasz, bez względu na to, jak dobrze grasz, albo jak bardzo jesteś zaangażowany, potrzebujesz trochę szczęścia – oni mieli szczęście i zaprezentowali fantastyczny występ.
- Radzili sobie bardzo dobrze. Pokonali Tottenham w półfinale w drodze do finału. Maja teraz dobrą passę.
Na pytanie, czy dwie wygrane nad Chelsea w tym sezonie mogą mieć wpływ na finał Dalglish dodał:
- Nie sądzę, żeby to nam pomogło czy utrudniło. Mamy za sobą dwa mecze i dwa pozytywne rezultaty.
- Od tego czasu jednak zmienili swojego menadżera i mają dobrą passę. Dużo się zmieniło od tych dwóch meczów.
Tymczasem jeden z dziennikarzy zapytał Dalglisha, czy uważa on że pośród zespołów wzrasta obsesja zakończenia sezonu w czołowej czwórce Barclays Premier League kosztem sukcesów w krajowych pucharach.
Dalglish odpowiedział:
- W każdej rywalizacji, w której bierzesz udział chcesz wypaść najlepiej, jak możesz. W lidze masz do rozegrania 38 meczów i twoja pozycja na koniec mówi ci, jaki odniosłeś sukces.
- W rozgrywkach pucharowych nie ma oczywiście tak wielu meczów i jeżeli przegrasz, odpadasz.
- W Premier League panuje obsesja ze względu na to, co kluby zyskują, na korzyści finansowe i nagrody jakimi są kwalifikacje do Ligi Mistrzów za ukończenie rozgrywek w pierwszej czwórce.
- Z wygranej w pucharze płynie jednak satysfakcja, której nie ma, kiedy ukończy się sezon na piątej czy na szóstej pozycji w lidze – zakończył Dalglish.
Komentarze (1)
Masz racje Kenny ! w ogóle nie wiem na co komu liga . Wygrywajmy co roku CC i możemy być nawet na 15 miejscu , a co nam szkodzi .